Potencjał hokejowy naszego kraju dramatycznie się kurczy z roku na rok. Kluby, których większość ledwie wiąże koniec z końcem ochoczo korzystają ze zniesienia limitu na obcokrajowców. Zarząd Podhala doszedł do wniosku, że przetrwa kryzys, jeśli zrezygnuje z droższych w utrzymaniu reprezentacyjnych napastników Kolusza i Zapały, a w ich miejsce zatrudni kilku tańszych obcokrajowców. Tylko co z tego będzie miała reprezentacja Polski, która od lat opiera się na wychowankach "Szarotek"? Na dodatek z składu podhalan znikają dwaj kolejni napastnicy. Gruszka, po powrocie z Unii Oświęcim, grał w sparingach i trenował z "Szarotkami", ostatecznie postanowił jednak zakończyć karierę, w wieku niespełna 31 lat.Znany z występów w GKS JKH Jastrzębi-Zdrój Kominek wraca do rodzinnych Czech, z uwagi na kłopoty rodzinne.- Jest mi bardzo przykro ale sytuacja, która zastała mnie w rodzinnym domu, niezwiązana z hokejem, nie pozwala mi zająć się teraz sportem. Muszę wrócić do Czech i w trudnym okresie poświęcić czas rodzinie. Miło będę wspominał ten krótki pobyt w Nowym Targu, chciałem pokazać się kibicom z jak najlepszej strony - powiedział Kominek, cytowany przez oficjalną stronę klubu. Zarówno Gruszka, jak i Kominek nie pojechali z Podhalem na rozegrany w minioną sobotę mecz Pucharu Wyszehradzkiego z Ujpesztem, jaki "Górale" wygrali po dogrywce 2-1.Wcześniej, w kontrowersyjnych okolicznościach, tłumacząc to kłopotami finansowymi, klub rozstał się z reprezentacyjnymi napastnikami Koluszem i Zapałą. - Marcin i Krzysiek otrzymali propozycję obniżenia kontraktu o 20 procent, na którą się nie zgodzili. Krzysiek miał klauzule w kontrakcie, która mówiła o możliwości odstąpienia od kontraktu do 31 sierpnia i z niej skorzystaliśmy - tłumaczył na stronie podhaleregion.pl prezes Podhala Marcin Jurzec. Wiceprezes Tomasz Dziurdzik zdradził, że "wynagrodzenia tych zawodników (Kolusza i Zapały) w zeszłym sezonie to razem 340 tys. zł, a w tym sezonie to prawie 280 tys. zł".Kolusz i Zapała czują się potraktowani nie fair, ich zdaniem, przy rozwiązaniu współpracy klub nie dopełnił formalności. Sprawę przekazali w ręce prawników Stowarzyszenia Zawodników Hokeja na Lodzie. Dziś odbyła się w tej sprawie rozmowa z zarządem klubu, ale nie dała efektów. Prawnicy SZHL wskazują, że Kolusz nie naruszył żadnego punktu kontraktu, który by pozwolił klubowi na zerwanie współpracy bez porozumienia. Na dodatek Kolusz nadal czeka na zaległe pensje za czerwiec i lipiec. Chciał dalej trenować z klubem, ale nie pozwolił mu na to trener Philip Barski, któremu na początku współpracy, datowanej na maj, osoba kapitana reprezentacji Polski w niczym nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie.Sytuacja zmieniła się diametralnie na początku sierpnia, gdy klub postanowił zrezygnować z usług Kolusza i Zapały, po tym, jak obaj nie zgodzili się na 20-procentową obniżkę pensji.Sam Kolusz o sprawie niechętnie się wypowiada.- Nie chcę zaogniać sytuacji, bo to w niczym nie pomoże. Cieszę się, że w rozmowach z Podhalem reprezentuje mnie prawnik Stowarzyszenia Zawodników, bo jestem słaby w przepychankach prawnych. Trenuję rano indywidualnie, a po południu wychodzę na lód z zawodnikami drugiego nowotarskiego klubu - MMKS Podhale. Chcę być cały czas w formie i czekam na to, co los przyniesie - powiedział Interii Kolusz.34-letni napastnik w reprezentacji Polski rozegrał 428 meczów, zdobył 140 bramek, a przy 236 asystował. Jest jeżdżącą na łyżwach skarbnicą doświadczenia i umiejętności, z której jeszcze nie pora rezygnować.Dramatycznej sytuacji polskiego hokeja nie poprawi fakt, że w rozpoczynającym się 15 września sezonie PHL mecze znikają z małego ekranu. TVP Sport pokaże dopiero końcówkę rozgrywek, rozpoczynający się w lutym przyszłego roku play-off.Michał Białoński