Gdy w pierwszym meczu sezonu, 14 września, szykujący się na podbój Pucharu Kontynentalnego KH Sanok rozgromił u siebie młode Podhale 10-1 nikt przy zdrowych zmysłach nie postawiłby nawet złotówki na to, że na finiszu rozgrywek Górale zajmą wyższą pozycję. Przez te ponad pół roku obydwa zespoły przeszły długą drogę. Oparte na wychowankach Podhale, z zaledwie pięcioma obcokrajowcami, z których jeden - Ondrej Raszka lada dzień dostanie polski paszport, by znaleźć się w kadrze Polski na MŚ w Krakowie, podbiło serca kibiców i zrobiło wynik ponad stan i skromny budżet klubu (ok. mln złotych). Zbudowany na gwiazdach zza oceanu i Czech KH Ciarko Sanok, kosztem blisko pięciu mln zł, z 14 obcokrajowcami, bądź Polakami nieuprawnionymi do gry w naszej reprezentacji, poniósł klęskę na całej linii. Lanie w Pucharze Kontynentalnym i lanie w naszej lidze, którą miał wygrać na luzie. Same straty - pieniądze roztrwonione, nie ma wyników, a utalentowana młodzież, którą mają w Sanoku musiała bezsilnie oglądać wątpliwej klasy obcokrajowców. O czarnym PR, jakie zapewnił klubowi trener Miroslav Fryczer, skandalicznie wyzywając sędziów na konferencji, już nie ma co wspominać. Niech to będzie zamknięta karta w polskim hokeju, a sanoczanom życzymy większej wiary w umiejętności swoich hokeistów. - Jesteśmy największym przegranym tego sezonu - przyznał na pomeczowej konferencji drugi trener KH Sanok Marcin Ćwikła, który po zawieszeniu Fryczera prowadzi zespół. W 4. min "Szarotki" mogły wyjść na prowadzenie, ale Filip Wielkiewicz zmarnował rzut karny - Bryan Pitton obronił jego strzał parkanem. Za moment Górale i tak prowadzili. Krystian Dziubiński przedarł się środkiem, chcąc założyć zamek, ale podwoje do bramki zostawił mu otworem Bryan Pitton, który zbyt pochopnie wyjechał, nie zamroził krążka, więc "Dziubek" z bekhendu dopełnił formalności. W 15. min nowotarżanie przez 28 sekund grali w podwójnej przewadze (kary dla Kosteckiego i Williamsa), ale przekombinowali, nie oddali nawet strzału. Za to w równowadze przeprowadzili koronkową akcję, która rodem była z lig silniejszych od naszej. Weteran Jarosław Różański pokazał się na lewej flance, pod bandą, Dariusz Gruszka oddał mu krążek i skupił na sobie uwagę obrońców. "Różak" dograł jednak nie do Gruszki, tylko na dalszy słupek do Dziubińskiego, który strzałem do pustej bramki podwyższył na 2-0. Podhale w dalszym ciągu było głodne strzelania goli. Na początku II tercji zamykało gości pod ich bramką, mimo że grało się w pięciu na pięciu. Po 71 sekundach takiego szturmu Damian Kapica przedarł się pod bramkę, wyczekał aż Pitton się położy i trafił pod poprzeczkę. Niespełna cztery minuty później "Szarotki" koronkowo rozegrały zamek, a Różański znowu wyłożył "gumę" Dziubińskiemu przed pustą bramkę, a środkowy napastnik reprezentacji Polski skompletował hat-tricka, podwyższając na 4-0. Forma "Dziubka" cieszy w kontekście zbliżających się MŚ w Krakowie. W 28. min Petr Szinagl mógł zdobyć pierwszą bramkę dla sanoczan i to w okresie ich liczebnego osłabienia, lecz w sytuacji sam na sam uderzył obok bramki. Czech protestował, twierdząc, że był faulowany. Do tego stopnia, iż dostał karę 10 minut za niesportowe zachowanie. Rzecz jasna, takie przewinienie nie osłabiało zespołu. Podhale grało na luzie, bawiło się grą w hokeja. Jedna bramka była ładniejsza od kolejnej. Na 5-0 podwyższył Kasper Bryniczka pięknym trafieniem z nadgarstka pod poprzeczkę, po idealnym podaniu Damiana Kapicy. Sanoczanie przypominali zdemoralizowaną, rozbitą legię cudzoziemską. Skończyło się na jednej prowokacji - Michael Cichy szukał guza pod bramką Ondreja Raszki i go znalazł - w bójce z Mateuszem Michalskim. Obaj dostali kary. Na więcej zaczepek nie pozwolił czujny duet sędziów Michał Baca - Paweł Breske. Goście poderwali się do walki na początku III tercji, gdy Szinagl na długim słupku doczekał się na podanie Martina Vozdeckiego i po raz pierwszy pokonał Raszkę. Zrewanżował się filigranowy 19-latek Patryk Wronka, który wycelował pod poprzeczkę. Goście w końcówce pokazali charakter i do końca walczyli o zminimalizowanie porażki. Sprawy w swoje ręce wzięli obrońcy KH Sanok. Najpierw David Turoń trafił w krótki róg po wycofaniu przez Chrisa Hogga. Za moment zasłoniętego Raszkę technicznym strzałem spod niebieskiej pokonał Matt Williams. Gdy jeszcze nieatakowany Bogusław Rąpała z bliska zniżył na 4-6, trener podhalan Marek Ziętara musiał wziąć czas, by porządkować szyki swojego zespołu. Zamiast uspokojenia, była podwójna kara mniejsza dla Damiana Kapicy za atak wysokim kijem. W ten sposób, emocje odżyły na nowo. Podgrzał je jeszcze trener gości Marcin Ćwikła, na ostatnią minutę zdejmując Pittona, dzięki czemu jego ekipa atakowała w sześciu na czterech. Mecz o brązowy medal PHL: MMKS Podhale Nowy Targ - KH Ciarko Bank PBS Sanok 6-4 (2-0, 3-0, 1-4) Bramki: 1-0 Dziubiński (4:26 Sulka, Haverinen w przewadze), 2-0 Dziubiński (17:39 Różański, Gruszka), 3-0 Damian Kapica (21:11 Bryniczka, Wielkiewicz), 4-0 Dziubiński (25:03 Różański, Sulka w przewadze), 5-0 Bryniczka (28:10 Damian Kapica, Wielkiewicz w przewadze), 5-1 Szinagl (21:08 Vozdecky, Klementiew), 6-1 Wronka (52:06 Omieljanienko, Michalski), 6-2 Turoń (51:15 Hogg, Danton), 6-3 Williams (53:11 Turoń, Pietrus), 6-4 Rąpała (56:19 Biały, Wilusz). MMKS Podhale: Raszka - Haverinen, Sulka, Różański, Dziubiński, Gruszka - Jaśkiewicz, Luczka, Damian Kapica, Bryniczka, Walkiewicz - Mrugała, Imrich, Michalski, Wronka, Omieljanienko - Wojdyła, Zaroryński, Daniel Kapica, Olchawski. KH Ciarko Bank PBS Sanok: Pitton - Dutka, Rąpała, Biały, Pietrus, Endal - Klementiew, Zatko, Vozdecky, Zapała, Szinagl - Turoń, Williams, Danton, Cichy, Hogg - Demkowicz, Dolny, Bielec, Wilusz, R. Ćwikła. Sędziowali Michał Baca i Paweł Breske. Kary: 12 oraz 32 (w tym 10 dla Szinagla za niesportowe zachowanie) min. Widzów: 3 tys. Zdaniem trenerów: Marcin Ćwikła (KH Sanok):- Przegraliśmy zasłużenie, byliśmy dużo słabsi od Podhala, które było bardziej zdeterminowane w walce o brązowy medal. Dopiero w trzeciej tercji graliśmy w hokeja, wcześniej nam to nie wychodziło. Za walkę wyróżniam Mateusza Wilusza.Marek Ziętara (MMKS Podhale):- Do 45.-50. minuty graliśmy koncertowo, wyjątkowo dobrze. Potem zaczęliśmy za szybko odliczać minuty do końcowej syreny, popełniliśmy dwa błędy, rywal zniżył na 3-6, a przy 4-6 podwójną karę złapał Damian Kapica i na własne życzenie zafundowaliśmy sobie nerwową końcówkę. To będzie cenna lekcja dla młodego zespołu. Wronka, Zarotyński, Jaśkiewicz, Tomasik, który dzisiaj nie grał, ale na ogół gra była na nim oparta - cała nasza młodzież dzięki temu sezonowi zrobi spory krok naprzód.Z Nowego Targu Michał Białoński