- Udało się nam doprowadzić do tego, co w wielu dyscyplinach jest standardem, czyli kontaktów z klubami. W wyniku rozmów powstała platforma. Można było już na niej oglądać choćby niedawne mecze w Pucharze Wyszehradzkim - wyjaśnił Robert Walczak, wiceprezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Opłata za dostęp do pojedynczej transmisji będzie wynosiła 15 złotych, przy czym po cztery złote otrzymają grające w meczu kluby, a reszta zostanie przeznaczona na obsługę projektu i utrzymanie serwerów. Przypomnijmy, że PHL została zamknięta na cztery lata. Oznacza to mniej więcej tyle, że żaden klub z niej nie spadnie, a dołączyć można do niej tylko poprzez wykupienie "dzikiej karty". Jej koszt to 300 tysięcy złotych. Nie będzie obowiązywał też limit zawodników zagranicznych. - Kwestia otwarcia ligi wywołuje wiele dyskusji. Nie możemy postępować wbrew klubom, które chciały ligi open. A już po sparingach widać, że rywalizacja w PHL powinna być bardziej wyrównana. Każdy z klubów ma cztery lata na budowę drużyny według własnej filozofii. Warto nadmienić, że polscy hokeiści nie są rozchwytywani przez klubu z mocnych lig - podkreślił Walczak. Dodał też, że dzięki temu rozwiązaniu polski hokej może zbudować lepszy produkt. Jego zdanie podzieliła też Marta Zawadzka, która stwierdziła, że z racji limitów dla zagranicznych zawodników - polscy hokeiści mieli niejako zagwarantowane miejsca w składach. - Teraz będzie większa konkurencja, o miejsce w drużynie trzeba powalczyć - wyjaśniła komisarz Polskiej Hokej Ligi. Robert Walczak podkreślał, że dwa roczniki katowickiej SMS PZHL będą mierzyć się na co dzień ze swoimi rówieśnikami z Czech.