Laszkiewicz w 2013 w krakowskich barwach wywalczył złoto po finałowej wygranej z JKH GKS. Teraz też ewentualny siódmy mecz zostanie rozegrany w Jastrzębiu-Zdroju."Na własnym lodowisku czujemy się lepiej. Decydują o tym detale - znamy jakość tafli, oświetlenie, odbicie krążka od band. Żałujemy, że nie będzie z nami kibiców, bo moglibyśmy ich teraz na pewno przyciągnąć więcej na trybuny. To zawsze jest jakaś pomoc, trzeba się pogodzić z sytuacją" - dodał dyrektor.Śląski zespół zakończył sezon zasadniczy na drugim miejscu, za broniącym mistrzostwa GKS Tychy. Cracovia była dopiero szósta, ale tuż przed zamknięciem okna transferowego została wzmocniona i w półfinale play off pokonała tyszan 4-2 w meczach. JKH był w tej fazie lepszy od GKS Katowice (4-1)."Mało jaki klub stać na takie transfery, jakich Comarch Cracovia dokonuje co roku. Profesor Janusz Filipiak (właściciel klubu - PAP) nigdy nie szczędził pieniędzy na swoją ukochaną drużynę. Zrobił mocne ruchy przed play off. Ściągnął zawodników wysokiej klasy, którzy grali w bardzo dobrych ligach, gdzie odgrywali znaczące role. Wiedzą, czym jest gra o stawkę" - ocenił.Tegoroczny finał będzie powtórką z 2013 roku. Wówczas krakowianie wygrali w serii 4-3. Ostatni mecz tamtej serii "Pasy" wygrały w Jastrzębiu-Zdroju 6:2, a trzy gole dla gości strzelił obecny dyrektor JKH."Pamiętam ten mecz, było mocne napięcie, adrenalina, bo graliśmy o wszystko. Udało mi się wtedy strzelić trzy bramki. Grałem w Cracovii i starałem się zrobić wszystko, by zdobyć tytuł. Teraz jestem w Jastrzębiu i zrobię, co mogę, żeby pomóc chłopakom w osiągnięciu historycznego sukcesu. Marzymy o tym" - podkreślił Laszkiewicz.Cracovia w dorobku ma 12 tytułów, Jastrzębie wciąż czeka na premierowy."Nie patrzymy na to w ten sposób. Koncentrujemy się na pierwszym spotkaniu. Wszystko zależy od tego, na ile Cracovia pozwoli grać nam, a na ile my jej. Trudno wyrokować, jak długo potrwa rywalizacja. Potencjał krakowian jest duży, my jesteśmy nieobliczalni" - stwierdził.Przypomniał, że jastrzębianie rok temu wyeliminowali "Pasy" w ćwierćfinale play off, zanim rozgrywki przerwała pandemia COVID-19 (4-3 w meczach). Potem drużyna ze Śląska zdobyła Superpuchar Polski i obroniła krajowy puchar."I oczywiście nie mamy nic przeciwko temu, by wywalczyć teraz kolejne trofeum" - zakończył z uśmiechem Laszkiewicz.Rywalizacja o złoto toczyć się będzie do czterech zwycięstw. Pierwsze dwa mecze rozegrane zostaną w piątek i sobotę w Jastrzębiu, trzeci i czwarty 30 i 31 marca w Krakowie, a jeśli zajdzie taka konieczność, to kolejne 3 kwietnia w Jastrzębiu, trzy dni później w Krakowie i 9 kwietnia ponownie na lodowisku JKH GKS, którego trenerem jest selekcjoner reprezentacji Polski Robert Kalaber.W finale mecze nie będą rozstrzygane w rzutach karnych. W przypadku remisu drużyny będą grały 20-minutowe dogrywki w trzyosobowych składach, które zostaną zakończone w chwili zdobycia zwycięskiej bramki.GKS Tychy i GKS Katowice walczyć będą o brąz. Rywalizacja toczyć się będzie do dwóch zwycięstw. Pierwsze spotkanie odbędzie się w sobotę w Tychach, drugie 31 marca w Katowicach, a trzecie - jeśli będzie potrzebne - 3 kwietnia znowu w Tychach.Autor: Piotr Girczys