- Oglądaliśmy już tę sytuację na wideo i ciężko mi skomentować tłumaczenie sędziów, że było przejęcie krążka. Takiej sytuacji tam nie było a gra toczyła się dalej, bramka jest uznana a nagle oni po konsultacji twierdzą, że bramka jest anulowana. Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałem. Mam nadzieje, że ostatni - mówił rozżalony trener GKS-u Tychy. - Było dotknięcie, ale nie przejęcie krążka. Nie było żadnej kontroli nad krążkiem. Druga sprawa, to my po tym dotknięciu graliśmy kilka dobrych sekund dalej. Zdobyliśmy bramkę i nagle jest sytuacja cofnięta. Przypomniała mi się sytuacja sprzed lat w Janowie, gdzie powtarzaliśmy mecz. Nie wiadomo, jakie cuda się tam podziały. Ale jest po meczu i nic nie zrobimy. Naturalnie, że nie zgadzamy się z tą decyzją, lecz została ona podjęta i nie zmienimy już wyniku meczu - zakończył Majkowski. "Pasy" wygrały we wtorek 3-1, doprowadzając do remisu w 2-2 w serii do czterech zwycięstw. Piąte spotkanie w piątek w Tychach.