Już od pierwszych minut zarysowała się przewaga podopiecznych Roberta Kalabera, szczególnie aktywny był Maciej Urbanowicz, który miał dwie dogodne okazje strzeleckie, ale nawet w sytuacji sam na sam, nie zdołał pokonać Dienisa Pieriewozczikowa.Sukces gospodarze osiągnęli w siódmej minucie, ale nie za sprawą Urbanowicza, lecz formacji trzeciej. Kamil Wróbel zza bramki wypatrzył najeżdżającego z prawej strony na bramkę rywali Jana Sołtysa, napastnik przełożył krążek na backhand i od lewej strony wepchnął go na 1-0. To nie był udany okres w wykonaniu "Pasów", które w końcówce broniły się w osłabieniu i ponownie były blisko straty bramki. W drugą część meczu zawodnicy prowadzeni przez Rudolfa Rohaczka weszli lepiej, ale długo musieli czekać na efekty tej zmiany w swojej postawie. "Brzydkie" bramki, w atrakcyjnej drugiej tercji Pojawiły się liczne strzały na bramkę jastrzębian, ale czeski bramkarz Patrik Nechvatal pozostawał niewzruszony przy próbach między innymi Kostromitina, Nemca czy Oksanena. JKH pomagała zdyscyplinowana gra bez fauli, przez co Cracovia nie miała okazji do gry w przewadze liczebnej.Efekt przyniosła dopiero akcja, której daleko było do określenia "ładnej". To był typowy hokej nastawiony na końcowy skutek, czyli wyrównujące trafienie. Wrzucanie krążka na bramkę i dobijanie go przekształciło się w bramkę na 1-1 autorstwa Jeremy'ego Welscha.Z korzystnego, przynajmniej częściowo, rezultatu krakowska drużyna cieszyła się niecałe trzy minuty. Po dosyć chaotycznym wprowadzeniu gumy w ofensywę na strzał z obrotu zdecydował się Kamil Wałęga, czym zaskoczył bramkarza i przywrócił JKH prowadzenie, było 2-1. Surowa ocena kapitana Cracovii. "Jesteśmy głupi" "Jesteśmy głupi i będziemy głupi, dopóki będziemy tak bramki tracić" - skomentował szybką stratę gola na 1-2 tuż po strzeleniu na 1-1 napastnik Martin Dudasz. Ta "głupota" rzeczywiście dużo kosztowała Cracovię, ale mimo to, zdołała ona wrócić jeszcze do rywalizacji w tym spotkaniu. Niedługo po starcie ostatniej tercji doszło strzału dystansu z linii niebieskiej, po którym krążek trafił w twarz Urbanowicza. Graczowi gospodarzy udzielona została pomoc medyczna. Dudasz, który był mocno krytyczny w przerwie, popełnił błąd atakując przeciwnika zbyt wysoko uniesionym kijem.Druga w spotkaniu przewaga liczebna nie została zamieniona przez JKH na kolejnego gola. Swojego "power playa" doczekali się hokeiści z Krakowa, co poprzedził też czas wzięty przez trenera Rohaczka. To był ważny moment dla losów meczu, szczególnie dla Cracovii, bo udało jej się wyrównać na 2-2. Niespodziewany bohater JKH, historyczny sukces Jastrzębskiego Klubu Hokejowego Do skutku z dystansu strzelał Jakub Szaur, którego dopiero trzecia próba wpadła do siatki. To jednak ponownie nie wystarczyło, a Cracovia, przypominając słowa Dudasza, jeszcze raz dopuściła się "głupoty". Bohaterem został Jirzi Klimiczek, który zdobył swojego pierwszego gola w fazie play-off, ale dla JKH było to trafienie najważniejsze. Jeszcze raz "obsługującym" podaniem strzelca w akcji bramkowej był Kamil Wróbel. Cracovia nie zdołała już podnieść się i w niecałe dwie minuty raz jeszcze doprowadzić do remisu. Jastrzębski Klub Hokejowy sięgnął po pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski, choć w finale grali już po raz trzeci. To pierwszy w historii polskiego hokeja przypadek, by jedna drużyna zgarnęła potrójną mistrzowską koronę (Puchar Polski, Superpuchar, mistrzostwo). JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 3-2 (1-0, 1-1, 1-1) Bramki: 1-0 Jan Sołtys (7), 1-1 Jeremy Welsh (32), 2-1 Kamil Wałęga (35), 2-2 Jakub Szaur (54), 3-2 Jirzi KlimiczekKary: 2 - 4 minut Finałowa rywalizacja: 4-1 dla JKHMR