Bój o utrzymanie stoczą dziewiąty i dziesiąty zespół po sezonie zasadniczym. Regulamin rozgrywek jest tak skonstruowany, że ostatni w tabeli SMS PZHL U20 Sosnowiec z ekstraligi spaść nie może. - Chcemy, żeby hokej był w całej Polsce, a nie tylko w Małopolsce i na południu kraju. Oczywiście walczymy o swoje przetrwanie, bo na tę chwilę nikt nie jest w stanie powiedzieć, co by było, gdyby tej dyscypliny w Toruniu nie było na poziomie ekstraklasy. Zdajemy sobie sprawę z wagi tej rywalizacji. Powiem szczerze, że w analogicznej sytuacji jest drużyna z Gdańska. Nie czujemy się gorszym zespołem od drużyn z Katowic czy Oświęcimia. W grupie słabszej wygraliśmy zdecydowaną większość spotkań. Sytuacja jest jednak taka, jaka jest - podkreślił Minge. Dwa pierwsze starcia rozegrane zostaną na toruńskim Tor-Torze. Zwycięzcę rywalizacji poznamy najpóźniej 15 marca. Gra toczy się do czterech wygranych meczów. Po spadku z ekstraklasy trzeba grać w półamatorskiej w Polsce pierwszej lidze. - Zrobienie 1. ligi jest jakąś pomyłką. Z całym szacunkiem dla zawodników z Poznania czy Dębicy. Uważam, że kluby, które mają pieniądze powinny grać w ekstralidze. Rozgrywki drugiego szczebla są w naszym kraju w dużej mierze fikcją. Gdzie my mamy bowiem - Gdańsk czy Toruń - spaść? Do amatorów z Poznania? Sosnowiec i Janów też powinny grać w ekstralidze. W Dębicy nie mogą zebrać dziesięciu chłopaków na mecz - dodał Minge. Trener wskazał, że nie rozumie, czemu niektórym przeszkadza ekstraliga, która miałaby 14 czy 16 zespołów. - To nie pasuje tym z południa. Oni najchętniej jeździliby na spotkania ze sobą tramwajami i toczyli wewnętrzną rywalizację - dodał. Odnosząc się bezpośrednio do rywalizacji z Automatyką mówił, że "każdy zespół w fazie play-off czy play-out wie o co gra i zna stawkę. Nie będzie łatwo przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Zadecydują, jak zwykle - niuanse np. niepotrzebne straty krążka w prostych sytuacjach, gry w przewadze bądź osłabieniu, a także umiejętność radzenia sobie z nerwami. Proszę zwrócić uwagę na wczorajszy mecz Cracovii z drużyną Unii. Kto spodziewał się, że Oświęcim wygra w Krakowie? Od początku do końca tej rywalizacji musimy być bardzo skoncentrowani". Zespół Nesty Mires przegrał w tym sezonie wiele wyrównanych spotkań. - Drużyny z południa wchodzą w sezon po rozegraniu kilkunastu fajnych sparingów. My w Toruniu - ze względu na koszty - zagraliśmy jeden poważny mecz przed rozpoczęciem rozgrywek. Do nas nikt nie chce przyjeżdżać, a nas nie stać na dalekie podróże. Stąd różnica na początku sezonu - w doświadczeniu, możliwości oceny sytuacji przez trenera, zwyczajnym ograniu i zgraniu się zawodników - dodał Minge. Szkoleniowiec torunian będzie miał w pierwszym meczu play-out wszystkich zawodników do dyspozycji. - Odbyliśmy już ostatni trening. Jutro mamy tylko rozjazd, więc wszystko wskazuje na to, że przystąpimy do rywalizacji w najsilniejszym składzie. Damy z siebie 200 procent - zakończył trener.