Aron w tym sezonie tylko 13 meczów rozegrał w ekstraklasowym Ocelarzi Trzyniec. Znacznie więcej gra w filialnym, drugoligowym klubie HC Frydek Mistek - 26 spotkań, w których zdobył 22 gole. Z Frydkiem Mistkiem rywalizuje o awans do I ligi. Interia: Jakie wnioski można wysnuć z pańskiej walki w barwach Frydka Mistka o awans na zaplecze czeskiej ekstraklasy? Aron Chmielewski: Chociażby takie, że wschodnia grupa 2. ligi, którą wygraliśmy, była mocniejsza od tej zachodniej, z którą teraz rywalizujemy. Mamy za sobą mecze z Taborem, a przed nami spotkania z Wilkami z Jabłońca. Z rywalizacji naszej trójki zespołów stworzona zostanie tabela i tylko zwycięzca zyska awans do I ligi. Z 32 drużyn grających w 2. lidze tylko jedna awansuje, zatem przesiew jest spory, sito jest gęste. Trochę mało występów zaliczył pan w ekstralidze, w Ocelarzi Trzyniec: trzynaście, w których zdobył pan dwa gole. Apetyty były pewnie większe. - Z pewnością tak, ale klub powierzył mi czarną robotę, czyli wprowadzenie filialnego Frydka Mistka do I ligi. Przepisy są takie, że tylko przez dwa miesiące mogłem występować w obu klubach. Po ich upływie mogłem reprezentować tylko Frydka. - W Trzyńcu są ze mnie zadowoleni, dostałem kontrakt na nowy sezon. Zabezpieczyłem się w nim klauzulą, w myśl której po upływie miesiąca bez gry w pierwszej drużynie Ocelarzi będą mógł odejść do innego klubu. Nie myślał pan o powrocie do kraju? Były pana klub - Comarch/Cracovia zdobył właśnie mistrzostwo Polski i zyskał prawo gry w Lidze Mistrzów! - Do Cracovii może kiedyś wrócę, ale na razie postanowiłem porozbijać się za granicą. Cieszę się, że "Pasy" zostały mistrzem. Jeszcze bardziej cieszy mnie powrót mojego macierzystego klubu - Stoczniowca do ekstraklasy. Chłopakom z Gdańska bardzo kibicowałem. Druga liga czeska, czyli trzeci poziom rozgrywkowy pewnie ustępuje poziomem naszym czołowym zespołom? - Niekoniecznie. Byłem w Tychach na finałowej rywalizacji GKS-u z Cracovią. To był podobny poziom do naszej rywalizacji w finale Grupy Wschodniej 2. ligi ze Vsetinem. I to nie jest tylko moja opinia, ale kilku innych osób, które miały okazję porównania obu finałów. Myślę, że w obecnym składzie z Frydkiem Mistkiem śmiało moglibyśmy rywalizować z Tychami, czy Cracovią. Na dodatek druga liga czeska jest o wiele bardziej wyrównana od polskiej. Jesteśmy najlepszym zespołem w niej, a ostatni zespół ligi potrafił nam się postawić i to na naszym lodzie. Do tego stopnia, że bramkę na 2-2 strzeliliśmy w ostatniej minucie. W Polsce to nie do pomyślenia, by ostatni grał tak z Cracovią. - Na dodatek na drugą ligę w Czechach chodzą tłumy. U nas było po 2,5 tys. ludzi, średnio 2,3 tys. W ćwierćfinałowej rywalizacji na nasz mecz w Koprzivnicach przyszło ponad cztery tysiące ludzi, we Vsetinie - ponad pięć tysięcy. W Czechach hale pękają w szwach nawet w drugiej lidze. Reprezentacja Polski w pocie czoła trenuje na zgrupowaniu w Krynicy, przed MŚ Dywizji IA w Katowicach, jakie zaczynają się już 23 kwietnia. Kiedy pan dołączy do zespołu? - Dopiero 13 kwietnia, w środę, bo wcześniej mam mecze z Frydkiem Mistkiem. W ten sposób ominą mnie mecze towarzyskie z Anglią. Ale nie powinno być problemów ze złapaniem zgrania, bo przecież niedawno z powodzeniem graliśmy na turnieju kwalifikacji olimpijskiej w Budapeszcie. Jakie ma pan odczucia przed MŚ? - Czeka nas trudniejsze zadanie niż rok temu w Krakowie. Nie ma słabeuszy, a będą dwaj spadkowicze z elity. Austria jest na poziomie Kazachstanu, a Słowenia zdaje się być nawet mocniejsza od niego. Zobaczymy, nie ma co gdybać. Nasza kadra też gra dobrze, jestem dobrej myśli. Rozmawiał: Michał Białoński Zobacz wypowiedź Arona Chmielewskiego po meczu Polska - Włochy na ubiegłorocznych MŚ Dywizji IA: