- To co wyprawiają prezesi, to dramat. Podejrzewam, że po mojej wypowiedzi ujawnią się hejterzy, czyli młodzi ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia, co z tego w przyszłości wyniknie. Choć coraz więcej jest takich, co przejrzeli na oczy - rozpoczął swój wywód Gabriel Samolej.- Jak ktoś myśli, że podniesie to poziom polskiego hokeja, to jest w wielkim błędzie. A argumenty, że obcokrajowcy są tańsi, niech wszyscy włożą między bajki. Mam kontakt z młodzieżą i wiem, że coraz mniej mają motywacji do uprawiania tego sportu, bo zdają sobie sprawę, że przy aktualnej polityce klubów, nie dostaną szansy gry w pierwszym zespole - dodawał.Uczestnik zimowych igrzysk olimpijskich w Sarajewie (1984), Calgary (1988) i Albertville (1992) krytycznie wypowiedział się o polityce kadrowej prowadzonej przez działaczy KH Energi Toruń i Comarch Cracovii.- Przykład Torunia jest dla mnie dramatem. Podczas wczorajszego meczu w ich składzie było tylko trzech Polaków. Tu nie chodzi o dobro polskiego hokeja, ale o wynik. To jest przyzwolenie działaczy - grzmiał Samolej.- Cracovia, to kolejny przykład niszczenia polskiego hokeja. W ostatnim okienku transferowym zakontraktowała dziewięciu obcokrajowców, a ma ich na stanie bodajże 22! Wiemy, kto jest za to odpowiedzialny, góra. Związek podjął decyzję, że liga jest open - grzmiał były świetny golkiper.Były zawodnik Podhala Nowy Targ, Polonii Bytom i Unii Oświęcim podkreślił też, że obecne rozwiązania odbiją się na kondycji naszej reprezentacji w przyszłości.- Niedługo obudzimy się z ręką w nocniku, chyba, że komuś zależy, by z reprezentacją jeździć na wyspy Hula - Gula. Wstydziłbym się dopuścić do takiej sytuacji. Gdybyśmy byli Kanadą, Stanami Zjednoczonymi, to na ligę open moglibyśmy sobie pozwolić, bo jest tam armia własnych hokeistów. W naszej sytuacji jest to nierealne. Powtórzę, jest to niszczenie polskiego hokeja - zakończył. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź!