Tyszanie także wysoko wygrali pierwszy mecz finałowy (5-0), ale o ile środowe spotkanie było stosunkowo zacięte, o tyle w czwartek tyszanie zdeklasowali rywali w pierwszej tercji, strzelając trzy gole w ciągu siedmiu minut, a kolejne dwa dołożyli już na początku drugiej części. W barwach tyszan zabrakło Adama Bagińskiego, który w pierwszej tercji środowego spotkania poważnie rozciął palec. Jego miejsce zajął Patryk Kogut. Sporych zmian w zestawieniu piątek dokonał za to trener katowiczan Tom Coolen, jednak nie dały absolutnie żadnego efektu. Katowiczanie mocno przycisnęli w połowie pierwszej tercji. Kapitalnej okazji nie wykorzystał Tomasz Malasiński (nie trafił w bramkę), a po chwili John Murray obronił strzał Bartosza Fraszki. Tyszanie nie mogli wydostać się z własnej tercji obronnej i zaostrzyli grę. W efekcie sędzia odesłał na ławkę kar w tym samym momencie Miroslava Jachyma i Michaela Kolarza. Gospodarze nie tylko świetnie bronili się w podwójnym osłabieniu, ale jeszcze strzelili gola! Radosław Galant uciekł rywalom i w sytuacji sam na sam pokonał Shane'a Owena. Gdy na ławkę kar trafił obrońca gości - Bogusław Rąpała, tyszanie rozegrali zamek i Gleb Klimienko pokonał Owena zanim bramkarz gości zdążył przemieścić się między słupkami. Katowiczanom puściły nerwy i bezmyślnie zaczęli łapać kolejne kary. Przez prawie 80 sekund bronili się w podwójnym osłabieniu, a gdy na lód wrócił pierwszy z ukaranych zawodników, gospodarze zdobyli trzeciego gola. Mogli zjeżdżać na przerwę z jeszcze większą zaliczką, bo całkowicie zdominowali rywali i ostrzeliwali ich bramkę. Tyszanie kapitalnie radzą sobie grając w przewadze i potwierdzili to krótko po rozpoczęciu drugiej tercji. Klimienko wymanewrował obrońców i pokonał Owena. Minęła minuta, a Cichy podwyższył na 5-0 po akcji Aleksa Szczechury. Trener Coolen zmienił bramkarza i za Owena wjechał na lód Kamil Kosowski. Ekipa Andrieja Gusowa kontrolowała sytuację, a katowiczanie wciąż nie byli w stanie pokonać Murraya. W końcówce drugiej części gra się zaostrzyła i w pewnym momencie oba zespoły grały nawet w trzyosobowych składach. Hokeiści "GieKSy" nie potrafili otrząsnąć się i w niczym nie przypominali zespołu, który w półfinale zasłużenie wyeliminował broniącą tytułu Comarch Cracovię. Na początku trzeciej tercji zmarnowali kolejny okres gry w przewadze liczebnej. Tyszanie nie forsowali tempa, a mimo tego strzelili szóstego gola. Kogut przymierzył z nadgarstka, wykorzystując fakt, że Oskar Krawczyk zostawił mu sporo przestrzeni i zasłonięty Kosowski przepuścił krążek po precyzyjnym strzale w "okienko". Mirosz Drugi mecz finałowy: GKS Tychy - Tauron KH GKS Katowice 6-0 (3-0, 2-0, 1-0) Bramki: 1-0 Radosław Galant (10.58; w podwójnym osłabieniu; Bartosz Ciura), 2-0 Gleb Klimienko (13.35; w przewadze; Michael Cichy, Bartłomiej Pociecha), 3-0 Michael Cichy (18.01; w przewadze; Jarosław Rzeszutko, Bartłomiej Pociecha), 4-0 Gleb Klimienko (20.48 czterech na trzech; Mateusz Bryk, Filip Komorski), 5-0 Michael Cichy (21.52; Alex Szczechura, Joonas Huovinen), 6-0 Patryk Kogut (49.27; Jarosław Rzeszutko) Stan rywalizacji: 2-0 (do czterech zwycięstw). Kary: GKS Tychy - 18, GKS Katowice - 20 minut.