Na drugi w historii mistrzowski tytuł GKS Tychy czekał 10 lat. W tym sezonie triumfował najpierw w Pucharze Polski, a trzy miesiące później sięgnął po złoto mistrzostw Polski, pokonując w finale play off JKH GKS Jastrzębie w sześciu meczach. - Ja przed sezonem typowałbym nas w roli medalistów, ale że uda nam się zdobyć dwa puchary - nie przypuszczałem - przyznał po zakończeniu rywalizacji Kolusz. - Jest wspaniale. Bardzo się cieszę, że nam się udało. To na pewno święto dla całych Tychów, ci ludzie, ci kibice zasłużyli na to w stu procentach - podkreślał. Co było kluczem do zwycięstwa nad ekipą z Jastrzębia? - Błędy. Staraliśmy się popełniać mało błędów. Wygrała drużyna, która zrobiła ich najmniej - oceniał Besch. - Zawsze, kiedy Jastrzębie strzeliło bramkę, byliśmy w stanie od razu strzelić drugą. Graliśmy prosty hokej i udało się wygrać te mecze - dodał. Kolusz wskazywał również na wyśmienitą postawę bramkarza Sztefana Żigardy'ego. - W play offach bramkarz to podstawa. Sztefan był w bardzo solidnej formie, bronił równo. Tyle, ile mogliśmy mu pomóc, to pomagaliśmy, ale czasem ratował nas z opresji - podkreślał. Według Bescha, przełomowym momentem na drodze do złota były mecze numer 3. i 4. w półfinale, w którym Tychy mierzyły się z Ciarko PBS Bank KH Sanok. - Wtedy się zaczęło. Te dwa mecze, które wygraliśmy w domu, były dla nas bardzo ważne. Później jeszcze trzeci mecz, który wygraliśmy na wyjeździe. To był chyba taki kluczowy moment całej tej serii, dało nam to bardzo dużo siły i energii - mówił. Podkreślał również dobrą atmosferę w szatni. - Budowała się przez cały sezon i w najważniejszym momencie była najlepsza atmosfera. Widać, że jesteśmy jednością, razem z kibicami, razem to wszystko wygraliśmy - podsumował. Kibicom dziękował również Patryk Kogut. - Atmosfera tutaj była wyśmienita. Doping od pierwszego do ostatniego meczu play offów. Trzeba podziękować kibicom, bo to naprawdę było wspaniałe grać dla takiej publiczności, przy takim dopingu - mówił. Napastnik JKH GKS-u Jastrzębie Maciej Urbanowicz, pytany, co zadecydowało o porażce w szóstym i ostatnim meczu finałowej serii, wskazał przegraną pierwszą tercję. - Optycznie graliśmy do przodu, mieliśmy kilka sytuacji, żeby prowadzić, żeby ten mecz był dla nas, a skończyła się ta tercja 3-1. To była katastrofa w tercji obronnej, tak nie można grać w finale, to się zemściło - mówił. W kolejnych dwóch odsłonach jastrzębianom, mimo walki, nie udało się już odwrócić losów spotkania. - Sztefan Żigardy był w Tychach najlepszy i to był ten problem - podsumował Urbanowicz. Edyta Bieńczak Czytaj też na rmf24.pl