Tyszanie byli agresywniejsi, silniejsi w walce pod bandami. "Pasom" nie pomogły nawet dwa proste błędy bramkarza GKS-u Stefana Żigardiego.Gospodarze zaczęli mecz z animuszem i już w 7. min objęli prowadzenie. Mateusz Bepierszcz wjechał do tercji krakowian i wypalił pod poprzeczkę, zmuszając do kapitulacji Rafała Radziszewskiego. "Pasy" nie zniechęciły się, tylko niespełna trzy minuty później wyrównały. Petr Kalus strzałem z bardzo ostrego kąta pokonał źle ustawionego Stefana Żigardiego.Później Filip Drzewiecki przegrał pojedynek z Żigardim, z kolei Radziszewski obronił parkanem strzał Jaroslava Kristka, który chciał zwieńczyć golem kontrę dwóch na jednego.W 15. min w idealnej okazji, po podaniu Jakuba Witeckiego, znalazł się Bepierszcz, jednak nie trafił na bramkę. Krakowianie stosowali forechecking, we dwójkę atakowali tyszan w ich tercji, polując na krążek. Na osiem sekund przed końcem I tercji "Pasy" wyszły na prowadzenie! Tym razem znowu nie popisał Żigardy, który klęknął na parkanach i puścił krążek w krótki róg, po strzale z bekhendu Filipa Drzewieckiego. Po uderzeniu Drzewieckiego krążek poszybował w górę, odbijając się od kija Petra Kubosza.Najważniejsze, że w odróżnieniu od wtorkowego spotkania, nie ma polowania na kości, a i sędziowie nie gubią się tak często. W efekcie brutalnego faulu na Mateuszu Rompkowskim tyszanie grają bez zawieszonego na trzy mecze Jana Semorada. Zarząd ligi anulował za to zawieszenie niesłusznie ukaranego Bepierszcza.Na początku II tercji obie ekipy zmarnowały po jednym okresie gry w przewadze, przy czym ten w wykonaniu Cracovii wyglądał lepiej. W Krystian Dziubiński rzucił na bandę, atakują od tyłu, Michała Woźnicę. Zawodnik tyszan długo nie podnosił się z lodu. "Dziubek" dostał dwie minuty kary plus dodatkowo 10 minut za niesportowe zachowanie, przy czym ta druga kara nie osłabiała zespołu. Bardzo szybko "Pasy" zarobiły drugie przewinienie - po faulu Rafała Radziszewskiego, przez co musiały bronić się przez 91 sekund w trójkę przeciw piątce tyszan! Gospodarze szybko to wykorzystali. Jarosław Rzeszutko wycofał do Kubosza, ten podał wzdłuż niebieskiej linii do Bartłomieja Pociechy, który huknął w okienko i Radziszewski skapitulował. Reprezentacyjny bramkarz Cracovii miał o tyle mniejsze szanse na obronę, że zgubił kija. "Radzik" mógł być o tyle szczęśliwy, że uniknął kolejnej kary za to, że w nerwach po stracie gola poruszył bramkę, protestując przeciw decyzji sędziego, uznającej gola na 2-2. Radziszewski opanował nerwy na tyle, że za moment obronił stuprocentową okazję Marcina Kolusza. Goście i tak długo nie nacieszyli się remisem. W 32. min Kubosz uderzył spod niebieskiej linii, krążek odbił się od ochraniacza Rafała Dutki i trafił na łopatkę kija Andrieja Makrova. Strzał Estończyka z bliska "Radzik" obronił, ale wobec dobitki do pustej bramki Jarosława Rzeszutki był bezradny.Warto podkreślić, że Rzeszutki, który wyrasta na największego bohatera meczu selekcjoner Jacek Płachta nie powołał nawet do szerokiej kadry na MŚ Dywizji IB w Kijowie. Można by pomyśleć, że wspomogą nas przed tym turniejem napastnicy, jeśli nie z NHL, to z KHL, skoro nawet w gronie 53 nazwisk nie mieści się Rzeszutko. W 43. min Makrov wyłuskał krążek w tercji gości i huknął z kilku metrów, ale Radziszewski pewnie obronił. Za moment do boksu kar powędrował Marcin Kolusz i krakowianie grali w przewadze. "Pasy" nie dość, że nie wyrównały, to jeszcze nie zdołały nawet założyć zamka. Mało tego, lepszą okazję wypracowali grający w osłabieniu tyszanie, lecz "Radzik" obronił strzał kontratakującego Bepierszcza.W 48. min tylko cud uratował gości przed utratą gola. Po filmowej kontrze duetu Makrov - Kolusz ten drugi nie trafił w krążek, by z metra ulokować go w pustej bramce! Za moment "Radzik" wygrał pojedynek z Witeckim. Później Żigardy parkanem obronił uderzenie Damiana Kapicy, a Filip Komorski przestrzelił po szybkiej kontrze."Pasy" miały przewagę optyczną, ale nie stwarzały zagrożenia. Tyszanie przeprowadzili za to piękną akcję, w której krążek wędrował jak po sznurku od Kamila Górnego do Kolusza, a ten dograł przed bramkę do Rzeszutki, a Jarek strzałem do pustej bramki nie dał szans "Radzikowi". Jakby tych nieszczęść krakowian było mało, po faulu w tercji ataku do boksu kar powędrował Drzewiecki. Kolejny faul z dala od własnej tercji zdarzył się na trzy i pół minuty przed końcem III tercji Damianowi Kapicy, który z tyłu zaatakował Bepierszcza. Przy takim braku dyscypliny taktycznej trudno było obrońcom mistrzowskiego tytułu myśleć o odrobieniu dwubramkowej straty. - O porażce w obydwu meczach zdecydowały słabe w naszym wykonaniu drugie tercje, w których popełnialiśmy niepotrzebne faule - skomentował trener krakowian Rudolf Rohaczek. - Pierwsza "piątka" musi bardziej brać ciężar gry na swoje barki, poprowadzić zespół do lepszej gry w sobotę i niedzielę. Musimy być bardziej zdeterminowani.- Mecze były niezwykle ciężkie, w obu przegrywaliśmy, ale pokazaliśmy dużo charakteru i woli walki. Nie zabraknie tych cech w kolejnych meczach. Każdy pokazał, że drużyna jest najważniejsza. Zachowaliśmy atut własnego lodowiska, ale w sobotę jedziemy do Krakowa po zwycięstwo, choć nie będzie łatwo - podkreślał bohater meczu Jarosław Rzeszutko. Finał PHL: GKS Tychy - Comarch Cracovia 4-2 (1-2, 2-0, 2-0) Bramki: 1-0 Mateusz Bepierszcz (6:08), 1-1 Petr Kalus (9:05), 1-2 Filip Drzewiecki (19:52 Słaboń), 2-2 Bartłomiej Pociecha (28:56 Kubosz, Rzeszutko w podwójnej przewadze), 3-2 Jarosław Rzeszutko (31:39 Makrov, Kubosz), 4-2 Jarosław Rzeszutko (52:09 Kolusz, Górny). GKS Tychy: Żigardy - Pociecha, Kubosz, Makrov, Kristek, Kolusz - Bryk, Kotlorz, Witecki, Galant, Bepierszcz - Kolarz, Górny, Jeziorski, Komorski, Vitek - Zatko, Horzelski, Woźnica, Rzeszutko, Kogut. Comarch Cracovia: Radziszewski - Novajovsky, Rompkowski, Szinagl, Dziubiński, Kapica - Kruczek, Wajda, Urbanowicz, Słaboń, Drzewiecki - Dąbkowski, Zib, Sykora, Chovan, Kalus - Dutka, Noworyta, Paczkowski, McPherson, Domogała. Sędziowali: Michał Baca z Oświęcimia i Paweł Meszyński z Warszawy.Kary: 6 oraz 22 minuty (w tym 10 min dla Dziubińskiego za niesportowe zachowanie).Stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw 2-0.Widzów: 2 535.Michał Białoński