Tylko jeden wygrany mecz z sześciu, zaledwie jedna zwycięska tercja z 18, a bilans bramkowy 12-23 - teoretycznie Comarch Cracovia jest bez szans. Ale każdy, kto interesuje się Polską Hokej Ligą, doskonale wie, że gdy zaczynają się finały, wcześniejsze statystyki Cracovii przestają mieć znaczenie. Krakowianie sześciokrotnie zdobywali mistrzostwo od 2006 roku. Ekipa trenera Rudolfa Rohaczka doskonale wie, jak przygotować formę na najważniejsze mecze i zdarzało się jej dokonywać rzeczy wydawało się niemożliwych. Przykład? Gdy zdobywali mistrzostwo w 2009 roku, decydujące znacznie dla całej serii z GKS-em miał cud w końcówce pierwszego meczu. Tyszanie prowadzili 4-2 jeszcze 27 sekund przed końcem trzeciej tercji, ale Cracovia strzeliła dwa gole, a potem wygrała w karnych. Cztery lata później zacięła się przy stanie 3-0 w całej serii i JKH GKS Jastrzębie wygrał trzy kolejne starcia. Gdy wydawało się, że rozpędzeni jastrzębianie przypieczętują sukces w siódmym, decydującym meczu u siebie, Cracovia wygrała 6-2 i zgarnęła złoto. Także przed rokiem większe szanse miał GKS, a mimo tego przegrał piąte finały z krakowianami z rzędu. Dlatego teraz można mieć nadzieję, że czeka nas zdecydowanie bardziej zacięta walka niż w półfinałach, przez które GKS i Cracovia przeszły bez porażki. Kto wygra? Legenda polskiego hokeja Andrzej Zabawa oraz Marian Csorich, wielokrotny medalista mistrzostw Polski w barwach Cracovii i GKS-u Tychy, są jednomyślni. - Szanse rozkładają się po równo - 50 na 50 procent - zgodnie twierdzą. - Cracovia tak się trochę plątała w sezonie zasadniczym, ale teraz gra coraz lepiej, zresztą jak co roku. Krakowianie koncentrują się przed najważniejszymi meczami i historia pokazuje, że dobrze im to wychodzi - przypomina Andrzej Zabawa, najskuteczniejszy strzelec reprezentacji Polski (99 goli), a obecnie kierownik kadry. - Jest lekki niedosyt po półfinałach, bo obie serie zakończyły się po czterech meczach, ale teraz czeka nas bardziej zacięta walka. Z punktu widzenia reprezentacji lepiej byłoby, gdy finały wcześniej się zakończyły, ale przecież w końcu gra się dla kibiców - podkreśla Andrzej Zabawa. Nie tylko on jest zdania, że personalnie silniejszy jest GKS. - Kadrowo Tychy są mocniejsze i było to widać w sezonie regularnym - ocenia Marian Csorich, trzykrotny mistrz Polski w barwach Cracovii, który zdobywał też srebrne oraz brązowe medale zarówno z "Pasami", jak i GKS-em. - Bardzo dużo będzie zależeć od dyspozycji bramkarzy - wskazuje, a jego słowa potwierdza Andrzej Zabawa, przypominając, że Cracovia ma wielkie oparcie w Rafale Radziszewskim: - Obserwuję go od lat i widzę, że lubi grać, gdy jest duża presja. - Tychy wyglądają dobrze w play-offach, z kolei Cracovia miała wiele szczęścia w ćwierćfinale z Unią Oświęcim. Niewiele brakowało, a odpadłaby. W półfinałach jednak pewnie pokonała Podhale - przypomina Marian Csorich. - Wiele zależeć będzie od tego, jak rozpocznie się cała seria. Dwa pierwsze mecze rozegrane zostaną w Tychach. To przewaga GKS-u. Jeśli wygra dwa pierwsze mecze, zostanie mistrzem. Jeśli jednak Cracovia odniesie choć jedno zwycięstwo w dwóch pierwszych spotkaniach, to ona zdobędzie złoto - ocenia Marian Csorich. Mirosław Ząbkiewicz Terminarz (do czterech zwycięstw): 21 marca, godz. 18:30 GKS Tychy - Comarch Cracovia 22 marca, godz. 18:00 GKS Tychy - Comarch Cracovia 25 marca, godz. 18:30 Comarch Cracovia - GKS Tychy 26 marca, godz. 16:30 Comarch Cracovia - GKS Tychy ewentualnie: 29 marca, godz. 18:30 GKS Tychy - Comarch Cracovia 31 marca, godz. 19:15 Comarch Cracovia - GKS Tychy 2 kwietnia, godz. 19:15 GKS Tychy - Comarch Cracovia Tak było w sezonie zasadniczym: Comarch Cracovia - GKS Tychy 1-4 (0-1, 1-2, 0-1) GKS Tychy - Comarch Cracovia 2-1 (0-0, 0-0, 2-1) GKS Tychy - Comarch Cracovia 5-2 (2-1, 1-0, 2-1) Comarch Cracovia - GKS Tychy 2-5 (0-1, 0-2, 2-2) GKS Tychy - Comarch Cracovia 3-5 (2-1, 0-0, 1-4) Comarch Cracovia - GKS Tychy 1-4 (1-1, 0-1, 0-2)