<a href="http://sport.interia.pl/plh/tabela-terminarz-wyniki-polskiej-ligi-hokejowej,tdId,405" target="_blank">Terminarz play offów oraz wyniki - sprawdź</a> To jest sport, takie są play offy! Jednego dnia pewnie wygrywasz, a drugiego dostajesz lanie... W sobotę przekonali się o tym hokeiści GKS-u. Najwierniejsi tyscy fani, którzy przyjechali do Sanoka wspierać swój zespół, w pierwszej tercji zastanawiali się, co stało się z ich drużyną? Tymczasem w sanockim zespole przebudził się wreszcie najskuteczniejszy atak ligi, który w pierwszych trzech meczach finałowych nie zaliczył nawet punktu. Nie minęło pół minuty, a sanoczanie objęli prowadzenie po kontrze. Samson Mahbod zagrał do Petra Szinagla, który trafił do bramki zanim Sztefan Żigardy przemieścił się między słupkami. Minutę później kolejną kontrę na drugiego gola dla sanoczan zamienił Martin Vozdecky. Tym razem sędziowie byli bardzo wyczuleni na prowokacje z obu stron i szybko zapełniły się ławki kar. W 8. minucie w przewadze atakowali gospodarze; założyli zamek, Żigardy odbił przed siebie krążek po "bombie" Richtera z niebieskiej, a Vozdecky ubiegł obrońcę i po jego dobitce było już 3-0. Po raz czwarty Żigardy'ego pokonał Krzysztof Zapała, jednak sędziowie nie uznali gola, bo padł po gwizdku. Tyszanom nic nie wychodziło, byli wolniejsi, brakowało im dynamiki, dobrego dnia nie miał też znakomicie broniący w poprzednich meczach Żigardy. Z kolei gospodarze szli za ciosem i w 17. minucie prowadzili już 5-0! Po przerwie miejsce w tyskiej bramce zajął już Arkadiusz Sobecki, ale w 25. minucie Samson Mahbod dostrzegł na niebieskiej linii niepilnowanego Stanislava Hudeca i obrońca podwyższył na 6-0 w sytuacji sam na sam. GKS nie mógł odzyskać rytmu gry z piątkowego meczu, na dodatek kapitalnie bronił John Murray. Po kilku minutach drugiej tercji tempo zdecydowanie siadło, gra była chaotyczna, szarpana, w dodatku co chwilę przerywana przez sędziów, którzy nakładali karę za karą - zdarzało się, że zbyt pochopnie, ale trzeba przyznać, że hokeiści dawali im do tego powody. Mecz był rozstrzygnięty, więc w trzeciej tercji nikt nie forsował już tempa. Wynik ustalił Martin Vozdecky po podaniu Martina Richtera. We wtorek piąty mecz w Tychach, a w czwartek rywalizacja wróci do Sanoka. Ewentualny siódmy mecz w Tychach w sobotę. Czwarty mecz finałowy: Ciarko PBS Bank Sanok - GKS Tychy 7-1 (5-0, 1-1, 1-0) Bramki: 1-0 Peter Szinagl (Samson Mahbod, Martin Richter) 0.28, 2-0 Martin Vozdecky (Bartłomiej Pociecha) 1.35 czterech na czterech, 3-0 Martin Vozdecky (Martin Richter, Petr Szinagl) 7.57 w przewadze, 4-0 Peter Szinagl (Samson Mahbod, Martin Richter) 10.56 w przewadze czterech na trzech, 5-0 Robert Kostecki (Marek Strzyżowski, Vojtech Kloz) 16.28, 6-0 Stanislav Hudec (Samson Mahbod) 24.45, 6-1 Tomasz Malasiński 36.55 w przewadze, 7-1 Martin Vozdecky (Martin Richter, Petr Szinagl) 47.56 w podwójnej przewadze. Stan rywalizacji (do 4 zwycięstw): 2-2. Kary: 42-56 min w tym po 10 minut dla Tomasza Malasińskiego i Artura Gwiżdża (obaj GKS) za niesportowe zachowanie. Widzów 3500. Ciarko PBS Bank KH Sanok: Murray - Richter, Kloz; Vozdecky, Mahbod, Szinagl - Dutka, Besch; Strzyżowski, Zapała, Kostecki - Rąpała, Hudec; Bayrack, Wilusz, Danton - Pociecha; Mermer, Ćwikła, Biały oraz Demkowicz. GKS Tychy: Żigardy (20.01 Sobecki) - Havlik, Sokół; Malasiński, Bagiński, Vitek - Mojżisz, Wanacki; Łopuski, Rzeszutko, Kolusz - Sulka, Kotlorz; Baranyk, Parzyszek, Steber - Gwiżdż, Sowa; Witecki, Galant, Piorun.