Jastrzębie narzuciło wysokie tempo i bardzo twardą grę, ale tyszanie podjęli walkę i nie pozwolili się zdominować. Co więcej, zwłaszcza w pierwszych minutach zagrali zdecydowanie ofensywniej niż w pierwszym meczu. W 6. minucie gospodarze zostawili im sporo miejsca we własnej tercji, strzał Jarosława Rzeszutki obronił Przemysław Odrobny, ale nikt nie zablokował Jurija Kuzina; obrócił się z krążkiem i trafił do siatki. Dwie minuty później pierwszą z kilku dobrych okazji miał Michal Plichta. Stał przed odsłoniętą bramką, ale niepotrzebnie przyjmował krążek zamiast zmienić kierunek jego lotu i tyscy obrońcy zdążyli zareagować. Ozdobą pierwszej tercji była akcja Kacpra Guzika - mijał rywali jak tyczki, ale strzał obronił Odrobny. Miejscowi wyrównali w niemal identycznych okolicznościach, jak dzień wcześniej. Roman Nemeczek huknął z tego samego miejsca, co we wtorek i było 1-1. O ile w pierwszym meczu Sztefan Żigardy był zasłonięty i nie miał szans na skuteczną interwencję, o tyle tym razem stracony gol obciąża jego konto. Tyski bramkarz jeszcze przed końcem pierwszej tercji pokazał, że był to wypadek przy pracy, broniąc znacznie groźniejsze strzały Plichty i Petra Polodny. W drugiej tercji jastrzębianie znokautowali rywali. Tyszanie zaczęli płacić za kapitalną, ale jednocześnie niezwykle wyczerpującą grę w defensywie, jaką imponowali w poprzednich meczach. Nie mieli już sił na rozbijanie akcji w środkowej strefie i bronili się coraz bliżej bramki, coraz częściej na stojąco. Właśnie tak było w 24. minucie, gdy tyszanie grali w osłabieniu. Michał Kotlorz nie miał już sił zaatakować ciałem Macieja Urbanowicza, próbował zablokować go kładąc się na lodzie, ale kapitan JKH minął go i z bliska pokonał Żigardy'ego. W 28. minucie powinno być 3-1, bo Leszek Laszkiewicz dobił strzał Kamila Górnego. Gol nie został jednak uznany, bo źle ustawiony sędzia nie dostrzegł, że bramkarz nie zamroził krążka i zanim guma trafiła do siatki, przerwał grę. Ten błąd nie wypaczył jednak meczu, bo hokeiści GKS-u opadali z sił, a jastrzębianie łatwo penetrowali ich tercję i łatwiej było im strzelać gole. Jeszcze przed przerwą zdobyli kolejne dwa, a mogli jeszcze więcej i nie chodzi jedynie o niewykorzystany przez Urbanowicza rzut karny. Tyszanie nie mieli już nic do stracenia i od początku trzeciej części ruszyli do ataku. Obaj bramkarze mieli mnóstwo roboty, ale bronili bardzo dobrze. W 54. minucie gościom udało się skontrować i po podaniu Jakuba Witeckiego gola na 2-4 zdobył Josef Vitek. Trener GKS-u Jirzi Szejba po raz pierwszy wycofał bramkarza już trzy minuty przed końcem, ale miejscowi nie pozwolili rywalom na zdobycie kontaktowego gola. Mirosław Ząbkiewicz Zobacz gole: Drugi mecz finałowy mecz: JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 4-2 (1-1, 3-0, 0-1) Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 1-1. Bramki: 0-1 Jurij Kuzin (6), 1-1 Roman Nemeczek (16), 2-1 Maciej Urbanowicz (24), 3-1 Jan Steber (31), 4-1 Leszek Laszkiewicz (34), 4-2 Josef Vitek (54). Kary: JKH GKS - 6; GKS Tychy - 10 minut. Widzów 1˙900. Mateusz Danieluk po drugim meczu finałowym: