Po meczu Podhala z Sanokiem zagadnąłem trenera mistrzów Polski - Miroslava Fryczera o Zenona Konopkę. O to, kiedy przyjedzie do Polski i czy wie coś o formie zawodnika, który w tym sezonie nie rozegrał żadnego meczu? - Konopkę widziałem na razie tylko na zdjęciu. Sam jestem ciekaw w jakiej będzie dyspozycji, przyjedzie we wtorek - zapowiedział Fryczer. Nie wyglądał na entuzjastę transferu zawodnika z NHL. Z pewnością wartość marketingowa tego transferu jest spora. A jaka jest ta sportowa, wkrótce się przekonamy. - Kris Hogg to też nie mój pomysł. Mam pięciu-sześciu zawodników siedzących na trybunach, którzy w niczym mu nie ustępują, że wymienię choćby Richtera, który podobnie jak Sawicki w Nowym Targu nie mógł wystąpić. Obaj złapali wirusa - wyjaśniał Fryczer. Złapałem się za głowę - jak to, trener, który jako hokeista rozegrał blisko 500 meczów w NHL i rok temu doprowadził zespół do mistrzostwa Polski nie decyduje o transferach? To kto w Sanoku ma większe pojęcie od niego? Na szczęście w Sanoku mają przynajmniej hokeistów twardo stąpających po ziemi. Jest wśród nich napastnik reprezentacji Polski - Krzysztof Zapała: - Wygraliśmy wysoko w Krakowie i w Nowym Targu, ale nie ma się co podniecać. Po przerwie na kadrę takie mecze się zdarzają. Nie ekscytujemy się tymi wynikami, najważniejszy moment przyjdzie dopiero w play-offie. Pracujemy na to, żeby ten play-off był dla nas udany - zapewnia "Kazek". Zapytaliśmy go o to, w jakiej jest formie w perspektywie kwietniowych MŚ w Krakowie? - Z mojej perspektywy na razie w bardzo słabiutkiej. Nie tylko do MŚ, ale też do play-offów jest jeszcze dużo czasu, sądzę, że przygotuję się optymalnie - zapowiada. Jak ocenia akcję zbiórki środków na pomoc Robertowi Bieli, którego zna z lodowiska? - Bardzo mnie cieszą takie inicjatywy. Utożsamiam się z tą akcją, jak najbardziej jest to bliskie mojemu sercu i bardzo się cieszę, że nikt nie zapomina o tak wspaniałych ludziach przede wszystkim, bo człowieczeństwo jest najważniejsze. I o tak wspaniałym zawodniku Podhala, którego mogliśmy oglądać tutaj - przypomina Zapała, który wraz z kolegami z szatni Sanoka finansowo wspomógł leczenie Roberta. Kapitan Podhala - Jarosław Różański Roberta Bielę zna doskonale, gdyż jest jego rówieśnikiem, mają po 39 lat. - Chodziliśmy do tej samej klasy. Pamiętam początki choroby. Robertowi zaczęła "uciekać" noga. Początkowo wydawało się, że to wada łyżwy, okazało się jednak, że to atak choroby. Dla mnie coroczna pomoc dla Roberta jest obowiązkowa - mówi "Różak". Wracając do meczu z Sanokiem, Jarek stwierdził, że wynik jest za wysoki jak na przebieg gry. - W końcówce straciliśmy dwa gole, które rozmydliły obraz tego meczu. Szwankowały nam przewagi. Sanok pokazał jak należy ten element wykorzystywać - analizował Różański. - Dlaczego przewagi idą nam tak "cienko"? Jak ma ktoś jakiś pomysł, to zapraszamy na trening, może nam pomoże. Nie wygląda to źle jeśli chodzi o schematy, ale gdzieś ta "guma" w końcowej fazie nie chce wpaść do bramki. Mamy parę dni do dalszej pracy, poprawiania naszej gry. Potrzebujemy też trochę szczęścia, bo w tym meczu go nie mieliśmy - dodał. - Dlaczego na tle Sanoka wyglądaliśmy źle fizycznie? Gra się tak jak przeciwnik pozwala. Wiadomo, że ten rywal preferuje ofensywny styl i w takiej grze nie mamy czego z nimi szukać. W niektórych momentach trochę niepotrzebnie się otworzyliśmy, do tego doszły niepotrzebne kary, szczególnie te na początku drugiej tercji i z wyniku 0-2 ciężko było "wyciągnąć" - uważa Jarek. - Nie zamierzamy zwalać porażki na to, że są ciężkie treningi. Mocny okres treningowy przed play-offem to jest normalna rzecz. Na dzisiaj gramy najlepiej jak potrafimy, a mecze, które zostały do pierwszej rundy play-offu poświęcimy na dojście do optymalnej formy - zapowiada Jarosław Różański. Już we wtorek kolejne mecze PHL: JKH Jastrzębie - MMKS Podhale (g. 18), Ciarko PBS Bank - GKS Tychy (18), Comarch/Cracovia - TH Unia (18:30), Polonia Bytom - Orlik Opole (18), Naprzód Janów - HC GKS Katowice (18:30). Michał Białoński