W pierwszym półfinale gospodarze - Ciarko PBS Bank zagrają z 1928 KTH Krynica (godz. 15.30), a w drugim GKS Tychy z Comarch Cracovią (godz. 19). Zwycięzcy awansują do finału (niedziela godz. 18). Transmisja z wszystkich spotkań na antenie TVP Sport. Teoretycznie w pierwszym półfinale trudno spodziewać się wielkich emocji, bo krynicki zespół oparty jest na pierwszoligowcach. Z drugiej strony, gdy o awansie decyduje tylko jedno spotkanie, nie można wykluczyć sensacji. Murowanymi faworytami są jednak sanoczanie, którzy chcą wywalczyć trofeum po raz trzeci w historii klubu. Ciekawiej zapowiada się mecz liderów Polskiej Hokej Ligi - GKS-u Tychy z mistrzami Polski - Comarch Cracovią. Tyszanie pięciokrotnie zdobywali Puchar Polski i jako jedyni otrzymali go na własność. W lidze wygrali z "Pasami" każde z trzech spotkań, choć trzeba pamiętać, że po zaciętej walce (3-2 i 3-1 u siebie i 4-3 w Krakowie). Mateusz Danieluk, który przed rokiem cieszył się ze zdobycia Pucharu Polski z JKH GKS Jastrzębie, stawia na tyszan. - Sanok ma tę przewagę, że gra u siebie, ale według mnie głównym faworytem jest GKS Tychy - twierdzi jeden z bohaterów ubiegłorocznego finału Pucharu Polski. Starcie jastrzębian z Ciarko PBS Bank Sanok miało sporą dawkę dramaturgii. Gospodarze, którzy zmierzali po trzecie trofeum z rzędu, prowadzili 2-0, ale właśnie kontaktowy gol Mateusza Danieluka w końcówce drugiej tercji był impulsem, dzięki któremu jastrzębianie odwrócili losy meczu i wygrali 4-2. - Dobrze wyszedł nam tamten turniej, zresztą cały sezon był dla nas bardzo udany, bo przecież zdobyliśmy także wicemistrzostwo Polski. W tym roku niestety musieliśmy przełknąć gorycz porażki, jaką był brak awansu do finałowych zawodów Pucharu Polski. W Sanoku zagrają cztery najwyżej sklasyfikowane zespoły PHL po zakończeniu drugiej rundy zasadniczej. Jastrzębianie stracili szansę na awans już w październiku, po porażce z tyszanami. - GKS ma bardzo mocny skład. Z kolei Cracovia, z którą tyszanie zagrają w półfinale, jest słabsza niż przed rokiem - ocenił Danieluk, przyznając że nie spodziewa się niespodzianek. - Wyniki w Pucharze Polski są raczej odzwierciedleniem układu sił w lidze, choć oczywiście, grając o puchar trzeba dać z siebie absolutnie wszystko, bo jest tylko jeden mecz, a drugie miejsce oznacza porażkę - podkreślił napastnik JKH GKS Jastrzębie. Autor: Mirosław Ząbkiewicz Powiedzieli przed turniejem finałowym PP: "Przed meczem GKS - Cracovia każdej drużynie daję po 50 procent szans na finał. Trener Cracovii Rudolf Rohaczek jest w stanie zaskoczyć każdego, a taki turniej rządzi się swoimi prawami. Jeżeli chodzi o naszą drużynę, to nie lekceważymy rywali. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzednich lat" - przyznał PAP prezes Ciarko PBS Bank Sanok Waldemar Bukowski. "GKS to bardzo mocna drużyna i z pewnością czeka nas ciężkie spotkanie. Jedziemy jednak do Sanoka z zamiarem rozegrania dwóch meczów. Chcemy wygrać w sobotę z GKS-em i zagrać w niedzielę w finale Pucharu Polski" - zapewnił w serwisie internetowym "Pasów" drugi trener Comarch Cracovii Andrzej Pasiut. "Czy czujemy się faworytami turnieju? Nie do końca. Ostatnio wygrywaliśmy z Cracovią, ale to daje nam tylko minimalną przewagę psychologiczną. Kiedy wyjedziemy na lód, nikt nie będzie pamiętał o ostatnich spotkaniach. Nie ulega wątpliwości, że Sanok ma łatwiejszą drogę do finału. Jeśli więc uda nam się pokonać Cracovię, to w niedzielę będzie nas czekał niezwykle ciężki bój z gospodarzami" - ocenił napastnik GKS Tychy Adrian Parzyszek dla serwisu internetowego tyskiego klubu.