W jednym z ostatnich wywiadów przyznał pan, że przedstawiciele klubów widzą w panu przyszłego prezesa... Mariusz Czerkawski: Wspólnie z grupą ludzi doszliśmy do wniosku, że jeśli ma to być dobrą alternatywą i pomoże to naszej ukochanej dyscyplinie, to absolutnie jestem gotowy, przy czym trzeba to wszystko spokojnie poukładać. Przed momentem rozmawiałem z Dawidem Chwałką, jesteśmy cały czas w kontakcie. Wiemy, że trzeba organizować dalsze kroki, żebyśmy mogli przygotowywać się do mistrzostw świata, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Na razie wszystko jest pod kontrolą. Piotr Hałasik zrobił dużo dobrego, przynajmniej dlatego, że środowisko jest bardzo zjednoczone i wszyscy są bardzo zaangażowani, aby iść w lepszym, normalnym kierunku. Bez wojen związkowo-klubowych, gdyż tak nie można stworzyć dobrego hokeja. Można już powiedzieć oficjalnie, że będzie pan ubiegał się fotel prezesa podczas najbliższego walnego zjazdu? - Nie wiem. Nie myślałem o tym w kontekście formalnym. Nie zastanawiam się nad procedurami...Ale chęć pan wyraża? - Przy tych deklaracjach, które dostaje z różnych stron i przy tych słowach wsparcia, absolutnie jestem w stanie przyjąć to na swoje barki i próbować to udźwignąć. Trzeba wykorzystać ten potencjał ludzki, który mamy. Oczywiście trzeba będzie znaleźć takie rozwiązania, które sprawią, że będziemy wszyscy ciągnęli w jednym kierunku, ale nad tym się teraz nie zastanawiam. W tej chwili patrzę na to, co najważniejsze, żeby centrala mogła w najbliższych miesiącach spokojnie działać, a trenerzy żeby mogli przygotowywać kadrę do walki o awans do wyższej Dywizji. Teraz rozpoczynają się lepsze czasy dla polskiego hokeja? - Oby, mam nadzieję. My wszyscy, którzy chcemy się zaangażować, mamy taką nadzieję. Jak już wspomniałem, podejdziemy do tego spokojnie i będziemy działać krok po kroku. Jest pan zaskoczony dymisją prezesa Hałasika? - Nie, nie jestem zaskoczony. Generalnie wszyscy mieli nadzieję, że to nastąpi. Kilka tygodni temu rozmawiałem z prezesem Hałasikiem i wiedziałem, że jest już pod murem. Nie miał wyjścia. Myślę, że środowisko hokejowe cieszy się z tego, że wreszcie się to wydarzyło, ale z drugiej strony nikt nie chciał, aby zdarzyła się taka sytuacja, jaką mamy obecnie. Każdy wolałby, aby Piotr Hałasik odniósł sukces, żebyśmy ze spokojną głową jechali na mistrzostwa świata i żeby w kasie związku były parę milionów złotych, a nie parę milionów długu. Dlaczego, pana zdaniem, akurat teraz prezes podał się do dymisji? - Bo nie jest w stanie uciągnąć tego ani dnia dłużej. Tak mi się wydaje. Oczywiście napisał, że rezygnuje dla dobra hokeja i ma rację. Środki finansowe z Ministerstwa Sportu, które wcześniej dostawali prezesi, zostały bardzo mocno obcięte, więc ma rację. Wiemy, że nie mamy żadnego sponsora więc sport mógłby upaść, a jeśli nie dyscyplina, to przynajmniej związek. Oczywiście, że można mieć prywatny związek, czy prywatną ligę, ale nie o to chodzi. Co wpłynęło na tę decyzję, skoro przez długi czas prezes dział pomimo weta środowiska? - Prezes skłócił się z wszystkimi i nie miał już ludzi, z którymi mógłby współpracować. Nastąpiła więc sytuacja patowa.