Wtorkowa porażka z MMKS Podhale 1-2 była niespodziewana, ale nie oznacza jeszcze nic strasznego. Sezon się dopiero zaczął. "Pasy" są żądne odzyskania po roku mistrzostwa Polski i wymazania z pamięci minionego sezonu, który był dla klubu najgorszy za kadencji trenera Rudolfa Rohaczka - zespół nawet nie zakwalifikował się do czwórki. - Poza Katowicam,i wszystkie drużyny są wyrównane, poukładane taktyczne, mają dobrych bramkarzy. Dlatego musimy od pierwszych sekund grać z taką determinacją, jak ostatnie 10 minut spotkania z Podhalem, bo w przeciwnym razie będą nam się zdarzały porażki. Ten mecz jest dla nas nauczką - powiedział trener "Pasów". Trener Rohaczek namawia swoich hokeistów, by nie starali się wjeżdżać z krążkiem do bramki. - Rywale tacy, jak Podhale dobrze pilnują strefy przed bramką, dlatego trzeba częściej strzelać z dystansu i polować na dobitki - podkreśla Rohaczek. Wbrew głosom niektórych fachowców, którzy obwiniali Rafała Radziszewskiego za stratę pierwszego gola, Rohaczek wybrał bohaterem meczu właśnie swojego bramkarza. Cracovia podziękowała ostatnio czeskiemu napastnikowi Patrikowi Vranie. - Na jego miejsce pozyskamy obrońcę - zapowiada trener. Budowa silnej ekipy w "Pasach" jest teraz trudniejsza niż kilka lat temu, gdy budżet klubu wynosił 6 mln zł. PZHL nie wykorzystał potencjału finansowego, jaki do polskiego hokeja wnosił prof. Janusz Filipiak. Właściciel Cracovii szybko się spostrzegł, że produkt - ekstraklasa hokejowa - nie jest wart tak wielkiego wkładu. Dlatego budżet na hokej był systematycznie obcinany. Dzisiaj wynosi 2,7 mln zł. Finansami na podobnym poziomie operuje w PHL JKH GKS Jastrzębie-Zdrój, a znacznie większymi budżetami dysponują GKS Tychy i KH Ciarko Sanok. Autor: Michał Białoński