Tak feralnej serii w starciach z krakowianami Podhale nie miało jeszcze nigdy w historii. Co dziwne, przytrafiła się ona w sezonie, w którym "Szarotki" zmontowały mocny zespół, z obcokrajowcami tej klasy co bramkarz Maris Jucers (uczestnik MŚ elity), czy defensor Aleksandr Radziński (z mocną Białorusią grał na igrzyskach). Hokej jest jednak grą zespołową i w nim szalenie ważny jest system, zwłaszcza defensywy. Ten w wykonaniu Podhala leży na łopatkach. Jucers był bezradny wobec strzałów z bliskiej odległości, czy po podaniach zza bramki, a tak padła większość goli dla krakowian w I tercji. Za wyjątkiem ostatniego meczu, w żadnym ćwierćfinałowym starciu z niżej notowaną od Podhala Unią Oświęcim krakowianom zdobywanie goli nie przychodziło tak łatwo. Goście zaczęli dobrze, bo Rafała Radziszewskiego mocnym strzałem spod bandy pokonał Krzysztof Zapała. Później "Szarotki" prowadziły 2-1, po tym jak Jarosław Różański trafił w ochraniacz obrońcy, krążek trafił do Kaspra Bryniczki, a ten strzałem bez przyjęcia trafił do siatki. 46 sekund później było już 2-2, nieobstawiony Lukasz Zib, po wycofaniu zza bramki, skorzystał z podania Damiana Kapicy i pokonał zasłoniętego Jucersa. Trzy minuty później "Pasy" grały w przewadze i nikt spośród podhalan nie zajął się wjeżdżającym pod bramkę Krystrianem Dziubińskim, więc ten, po podaniu zza bramki Kapicy, huknął nie do obrony. Szybko mógł wyrównać Zapała, lecz przegrał pojedynek z Rafałem Radziszewskim. W 10. min kolejny asysta zza bramki - tym razem Andrewa McPhersona, dzięki której formalności z bliska dopełnił Petr Kalus. Jucers był bez szans. W 14. min festiwal strzelecki Cracovii w I tercji zakończył po ładnej kontrze, strzałem z bekhendu w okienko, Petr Szinagl. Trzecia formacja Podhala zagapiła się w ataku i nie zdążyły wrócić pod bramkę. W II tercji gospodarze nie forsowali tempa, tym bardziej, że kontuzja wyeliminowała z gry Kalusa i Damian Kapica musiał grać w dwóch formacjach. Górale mieli swoje szanse. Atjom Iossafov z metra nie trafił na pustą bramkę. W świetnej okazji, w okresie przewagi liczebnej gości, przestrzelił Damian Tomasik (37. min). Po raz pierwszy od lat 90. XX wieku w hali Cracovii pojawiła się zorganizowana grupa kibiców Podhala. Jej doping w II tercji zmobilizował fanów "Pasów" i w hali zrobiło się głośno, jak przystało na walkę o finał mistrzostw Polski. W III tercji Filip Drzewiecki zmienił tor lotu krążka po uderzeniu z dystansu Macieja Kruczka i Cracovia prowadziła już 6-2. Dwie minuty później "Szarotki" zniżyły na 6-3 po kontrze Jarkko Hattunena z Jarosławem Różańskim, gdy Bryniczka strzałem bez przyjęcia złapał "Radzika" na przemieszczeniu. Wynik meczu ustalił Adam Domogała, który z metra wepchnął krążek do siatki ciałem. Marek Rączka (trener Podhala): - Zadecydowała I tercja, graliśmy w niej radosny hokej i na za dużo pozwoliliśmy Cracovii. W play-offie nieważne czy wygrywasz 7-3, czy 2-1. Liczy się tylko zwycięstwo. Jutro jest kolejny mecz, będziemy na niego świetnie przygotowani i postaramy się wygrać. Do bramkarza Jucersa nie mam pretensji. Przy strzałach z bliska, do pustej albo po dobitkach nie miał nic do powiedzenia. Rudolf Rohaczek (trener Cracovii): Pierwsza tercja była bardzo dobra, w drugiej rywal miał kilka okazji, ale wyszliśmy z nich obronną ręką. Cieszy mnie, że dwa razy dogoniliśmy wynik, bo to bardzo dobrze wpływa na psychikę zespołu. My również będziemy przygotowani dobrze na jutrzejszy mecz. Straciliśmy Kalusa, bolą go żebra, jutro na pewno nie zagra. Wstawię za niego któregoś z graczy, którzy dzisiaj nie wystąpili i Damian Kapica nie będzie musiał występować w dwóch formacjach. Nie chcę gadać o tym, jak dzisiaj zawodnicy sędziowali. Twarda gra jest OK - to się puszcza. Ale trzymanie, zahaczanie, podbijane musi się karać. Półfinał play-off: Comarch Cracovia - TatrySki Podhale Nowy Targ 7-3 (5-2, 0-0, 2-1) Bramki: 0-1 Zapała (2:38 Jucers), 1-1 McPherson (3:35 Kalus, Sykora), 1-2 Bryniczka (4:24 Różański, Radziński), 2-2 Zib (5:10 Kapica, Szinagl), 3-2 Dziubiński (8:12 Kapica, Szinagl w przewadze), 4-2 Kalus (9:14 McPherson), 5-2 Szinagl (13:50 Kapica), 6-2 Drzewiecki (41:43 Kruczek), 6-3 Bryniczka (44:41 Różański, Hattunen), 7-3 Domogała (56:15 Sykora). Comarch/Cracovia: Radziszewski - Novajovsky, Rompkowski, Szinagl, Dziubiński, Kapica - Kruczek, Wajda, Urbanowicz, Słaboń, Drzewiecki - Dąbkowski, Zib, Sykora, McPherson, Kalus - Noworyta, Dutka, Domogała, Chovan, Paczkowski. TatrySki Podhale: Jucers - Jaśkiewicz, Haverinen, Jokila, Zapała, Iossafov - Tomasik Radzinski, Hattunen, Bryniczka, Różański - Łabuz, Sulka, M. Michalski, Neupauer, Wielkiewicz - Wojdyła, K. Kapica, P. Michalski, Siuty, Svitac. Sędziowali: Maciej Pachucki z Gdańska i Paweł Breske z Jastrzębia-Zdroju. Kary: 6 oraz 4 min. Stan play-off do czterech zwycięstw 1-0. Drugi mecz w Krakowie jutro, o godz. 18:30. Widzów: 1600. Z Krakowa Michał Białoński