Tegoroczne finały play-off przejdą do historii jako wyjątkowe z kilku powodów. Przede wszystkim trafiły do nich drużyny, które miały przegrać z kretesem - JKH Jastrzębie z GKS-em Tychy, a Cracovia z obrońcami tytułu - Ciarko KH Sanok. Poza tym, po trzech meczach serii do czterech zwycięstw "Pasy" prowadziły 3-0, Jastrzębie pokazało jednak charakter i zdołało wygrać trzy kolejne spotkania. Takie odrobienie strat zdarzyło się po raz pierwszy w historii polskiego hokeja! Rewolucja w składzie - pierwsza "piątka" braci Laszkiewiczów stała się czwartą, agresywny pressing w tercji przeciwnika plus pewne interwencje Rafała Radziszewskiego - to wszystko spowodowało, że Cracovia od początku w Jastrzębiu-Zdrój prezentowała się lepiej. Krakowianie musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Patrika Valczaka. Ich trener Rudolf Rohaczek pierwszą "piątkę" zrobił z dotychczasowej trzeciej - Arona Chmielewskiego i Michała Piotrowskiego, którzy w ostatnich meczach drużynie dawali najwięcej. W 11. min "Pasy" wyszły na prowadzenie w kontrowersyjnych okolicznościach. Upadający z powodu faulu Aron Chmielewski niechcący wypchnął z bramki Kamila Kosowskiego i sam do niej wpadł, a wtedy Artur Zieliński strzałem spod niebieskiej linii wbił krążek do siatki. Kosowski czekał na gwizdek sędziego, zamiast wracać między słupki. Sędzia Jacek Rokicki - po obejrzeniu zapisu wideo - postanowił uznać gola. Po chwili Rokicki znowu musiał oglądać powtórki wideo. Po akcji Lipiny i "petardzie" Mateusza Rompkowskiego sędzia bramkowy zapalił nawet światełko oznaczające krążek w bramce, tymczasem powtórki dowiodły, że "guma" trafiła w poprzeczkę. Obie ekipy grały twardo, ale czysto. Pierwszą karę mieliśmy dopiero w II tercji i to nie za faul, ale za wystrzelenie krążka przez Adriana Kowalówkę. Przewagi były mocną bronią JKH, ale tym razem - wobec agresywnej i skoncentrowanej obrony - szło im jak po grudzie. Olbrzymie kłopoty z rozegraniem krążka, jeszcze większe ze stworzeniem sytuacji. Gdy już się udało, Radziszewski dokonywał cudów, tak jak w 33. min, gdy w ostatniej chwili dołożył parkana przy strzale Urbanowicza. Za moment spod niebieskiej nieczysto uderzył Mirosław Zatko i krążek, zamiast górą powędrował po lodzie trafiając w lukę między nogami "Radzika". Niespełna minutę później prowadziły znowu "Pasy", tym razem po "wielbłądzie" Kosowskiego i przytomnym uderzeniu Leszka Laszkiewicz. Kosowski zbyt pochopnie rzucił się na lód, a na dodatek nie dołożył parkana do słupka, dzięki czemu "Laszka" lekkim strzałem niemal z zerowego kąta zdobył gola. Kluczowe znaczenie dla spotkania miała końcówka II tercji. Po faulach Sebastiana Kowalówki i L. Laszkiewicza Cracovia przez 90 sekund musiała się bronić w podwójnym osłabieniu. Nie dość, że nie straciła gola, to jeszcze na 15 sekund przed końcem drugiej odsłony go zdobyła! Leszek Laszkiewicz po wyjściu z boksu kar popędził sam na sam z bramkarzem i uderzeniem w górny róg wykorzystał fakt, że Kosowski zbyt pochopnie przysiadł na lód! Sektor kibiców gości szalał z radości, śpiewając swoją mantrę "Hej Pasy gol!". Po ledwie piętnastu sekundach trzeciej tercji do siatki trafił Richard Kral. 42-letni napastnik podążył za swoim strzałem, po którym "Radzik" zatrzymał krążek między słupkiem a nogą, by "dziubnięciem" kijem zwieńczyć dzieło. Hokeiści Cracovii na czele z S. Kowalówką bierną postawą pozwolili rutynowanemu Czechowi na harce pod ich bramką. Jastrzębianie po tym golu rzucili się na Cracovię ze wściekłością rozjuszonego byka. Wyrównać mógł Petr Lipina, ale trafił w obręcz bramki. W 52. min, po ofiarnym podaniu Krala przed "Radzikiem", bez obstawy znaleźli się Zatko z Prochazką, lecz ten pierwszy nieczysto trafił w krążek i Rafał obronił, a Prochazka posłał "gumę" w boczną siatkę! Na niespełna pięć minut przed końcem wyrównać mógł, a nawet powinien Prochazka. Znowu zagapili się obrońcy, ale uratował krakowian Radziszewski broniąc parkanem pierwszy strzał, jak również dobitkę Radka Prochazki! Za moment Michał Piotrowski, ambitnie wywalczając krążek pod bandą, strzelił gola, który ostatecznie rozstrzygnął losy rywalizacji! Michał najechał z kąta, Kosowski znowu padł na lód przed strzałem, więc Piotrowski sprytnie przelobował go! Trener gospodarzy Jirzi Rerznar natychmiast wycofał bramkarza, chcąc odrobić dwubramkową stratę. "Pasy" od razu wyprowadziły kontrę, po której Leszek Laszkiewicz huknął do pustej bramki i padł na lód ciesząc się jak małe dziecko! Cracovia była mistrzem Polski! Prof. Janusz Filipiak, który od 10 lat sponsoruje hokeistów z Krakowa, nie szczędził grosza i tym razem, fundując zawodnikom premię pół miliona złotych za mistrzowski tytuł. Słowa uznania należą się też JKH Jastrzębie-Zdrój. Zbudowany przez Andrzeja Frysztackiego od podstaw klub, za skromne środki, przy pomocy świetnego szkoleniowca Rerznara zaliczył świetny sezon zdobywając Puchar Polski i wicemistrzostwo Polski. Tak udanego roku Jastrzębie jeszcze nie miało! Siódmy mecz finału play-off Polskiej Ligi Hokejowej JKH GKS Jastrzębie - Comarch/Cracovia 2-6 (0-1, 1-2, 1-3) 0-1 Zieliński (10:42), 1-1 Zatko (33:46 w przewadze), 1-2 L. Laszkiewicz (34:28 D. Laszkiewicz w przewadze), 1-3 L. Laszkiewicz (39:48 S. Kowalówka, Kłys), 2-3 Kral (40:14), 2-4 Piotrowski (57:42), 2-5 L. Laszkiewicz (59:00 D. Laszkiewicz, Słaboń do pustej bramki), 2-6 Piotrowski (59:15 L. Laszkiewicz do pustej bramki). JKH GKS Jastrzębie-Zdrój: Kosowski - Zatko, Górny, Prochazka, Kral, Danieluk - Mateusz Rompkowski, Karliczek, Lipina, Zdenek, Bordowski - Bryk, Dąbkowski, Urbanowicz, Salamon, Kogut - Labryga, Pastryk, Kapica, Marzec, Kulas. Cracovia: Radziszewski - Zieliński, Kłys, Chmielewski, S. Kowalówka, M. Piotrowski - A.Kowalówka, Noworyta, Fojtik Dvorzak, Kostecki - Witowski, Besch, Cieślicki, Rutkowski, Kmiecik - Myjak, Dudasz, D. Laszkiewicz, Słaboń, L. Laszkiewicz. Stan rywalizacji play-off 3-4. Cracovia mistrzem Polski. Sędziowali: Przemysław Kępa i Jacek Rokicki z Nowego Targu. Kary: 6 oraz 14 min. Widzów: 2,5 tys. Autor: Michał Białoński