Zobacz terminarz i wyniki oraz tabelę ekstraligi hokeja Spotkanie zostało przełożone z wtorku ze względu na występ krakowian w weekend w Pucharze Kontynentalnym na Węgrzech. Tyszanie lepiej rozpoczęli spotkanie. Ich przewaga przełożyła się na gola już w 6. minucie, gdy Milan Baranyk dobił z bliska strzał Adriana Parzyszka. Cracovia przycisnęła, ale zamiast wyrównać, straciła drugiego gola - Jarosław Rzeszutko trafił do bramki po akcji Kacpra Guzika. "Pasy" zdobyły kontaktowego gola wykorzystując grę z przewagą jednego zawodnika. Mikołaj Łopuski jeszcze nie zdążył rozsiąść się na ławce kar, a bramkę zdobył Petr Dvorzak. Tyszanie znów odskoczyli na dwubramkowy dystans w 15. minucie po strzale Adama Bagińskiego. Jan Steber ładnym strzałem podwyższył na 4-1 w 25. minucie. Tyszanie byli bliżsi zdobycia kolejnych bramek niż rywale, a mimo tego, gdy po raz pierwszy grali 5 na 4, stracili gola. Cracovia skontrowała, a Damian Słaboń zaskoczył bramkarza GKS-u. Wydawało się, że "Pasy" pójdą za ciosem, bo już po chwili tyszanie przez 80 sekund musieli bronić się w podwójnym osłabieniu, jednak gole nie padły. W końcówce trener Rudolf Rohaczek wycofał bramkarza i 49 sekund przez ostatnią syreną Sebastian Kowalówka strzelił kontaktowego gola, ale na więcej tyszanie już rywalom nie pozwolili. Comarch Cracovia - GKS Tychy 3-4 (1-3, 1-1, 1-0) Bramki: 0-1 Milan Baranyk (6), 0-2 Jarosław Rzeszutko (10), 1-2 Petr Dvorzak (12), 1-3 Adam Bagiński (15), 1-4 Jan Steber (25), 2-4 Damian Słaboń (35), 3-4 Sebastian Kowalówka (60). Kary: Cracovia - 4, GKS - 14 minut. Widzów 900.