Po trzech kolejkach Gwardia była niepokonana i wydawała się faworytem starcia z Zagłębiem. Od pierwszych akcji miała jednak problemy z bardzo twardo grającą defensywą przyjezdnych. Lubinianie prowadzili od początku, zwykle kilkoma bramkami. Miejscowi gonili, ale nawet kiedy łapali bezpośredni kontakt, to zespół z Dolnego Śląska odskakiwał. - Realizowaliśmy nasze założenia. Przede wszystkim, mieliśmy wyeliminować Piotra Jędraszczyka. Wydaje mi się, że to zrobiliśmy. Zdobył tylko trzy bramki. Trochę więcej porzucał Andrzej Widomski, ale to coś, kosztem czegoś. Graliśmy konsekwentnie. Przy niektórych zagrywkach mieliśmy rozpisane 5-1, aby trochę porozrzucać ich środek rozegrania, do tego mocna obrona 6-0. Cieszymy się, że zdobywamy trzy punkty na ciężkim terenie - tłumaczył Paweł Krupa, rozgrywający Zagłębia. W końcu oddech złapał Górnik Zabrze. Brązowy medalista poprzedniego sezonu zaliczył falstart w nowych rozgrywkach. W sobotę pewnie pokonał na wyjeździe Zepter KPR Legionowo 31:22. Podopieczni Tomasza Strząbały zagrali dobrze w obronie i mieli wsparcie Piotra Wyszomirskiego, który odbił 18 piłek. W ich przypadku ważniejszy mógł być jeszcze jeden aspekt - równa gra przez większość spotkania, czego zabrakło w dwóch pierwszych seriach. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo mieliśmy trudny początek. Bardzo potrzebowaliśmy tych punktów. Wiedzieliśmy, jak to ważny mecz dla nas. Legionowo to wymagający przeciwnik, który zwykle stwarza wyrównane zawody z każdym rywalem, z którym gra. Niestety dla nich, nie mają jeszcze punktów. Byliśmy dobrze przygotowani. Utrzymaliśmy dobrą koncentrację przez 50 minut. To pozwoliło na wysokie prowadzenie. Dobrze, że swoją szansę dostało też kilku młodych zawodników. Rywalom możemy podziękować za grę fair - wyjaśniał Tomasz Strzębała, trener Górnika. Wielkie emocje w Kaliszu. Energa ze zwycięstwem Bardzo ciekawie było w Kaliszu. W "energetycznych derbach" Energa MKS pokonała Energę MMTS Kwidzyn 34:29, chociaż jeszcze w pierwszej połowie to ona przegrywała pięcioma golami. W trakcie spotkania podopieczni Rafała Kuptela zdecydowanie poprawili obronę, z którą dobrze współpracował Jan Hrdlicka. Czech obronił 14 piłek. - To był bardzo trudny mecz. Od początku przegrywaliśmy, już nawet pięcioma bramkami. Po raz drugi w tym sezonie pokazaliśmy, że potrafimy wyjść z takiego stanu i sięgnąć po trzy punkty. W drugiej połowie poprawiliśmy grę w defensywie. To moi koledzy pomogli mi w odbijaniu piłek. Dla mnie, zawsze połowę występu bramkarza stanowi postawa obrońców - tłumaczył golkiper. Nieco szalony mecz zobaczyli kibice w Kielcach. Industria pokonała Azoty Puławy 49:35. Zespoły poszły na wymianę ciosów, o czym mówi statystyka 131 oddanych rzutów. 33 parady zanotowali bramkarze. Derbowe emocje w Lubinie. Szansa na rewanż dla KPR-u - Tych bramek mogło być jeszcze więcej. Do tego meczu poszliśmy z założeniem, żeby biegać. To zaprocentuje nam w kolejnych spotkaniach. Nie chcieliśmy zwalniać akcji. Zawodnicy musieli oceniać, kiedy iść do kontry albo szybkiego środka. Wiadomo, że to działa w dwie strony, dlatego straciliśmy sporo goli. Patrząc na nasz zespół, to z czym się borykamy, ale też co chcemy osiągnąć, to była dobra nauka. O to mi chodziło - powiedział Patryk Kuchczyński, trener Azotów. W sobotę Orlen Wisła Płock pokonała u siebie Rebud KPR Ostrovię Ostrów Wielkopolski 30:23. Ekipa Kima Rassmusena znów zaprezentowała się z dobrej strony na tle silnego rywala. Mistrzowie Polski mieli problemy ze skutecznością i wyraźniej odskoczyli dopiero w ostatnich dziesięciu minutach. Na zakończenie serii PGE Wybrzeże Gdańsk ograło po karnych Piotrkowianina w Piotrkowie Trybunalskim. Gospodarze długo prowadzili, ale w końcówce dali się dojść na remis 30:30. W konkursie "siódemek" zespół znad morza wygrał 3:2.