Podopieczni Bartłomieja Jaszki mierzyli się z Rebud KPR-em Ostrovią Ostrów Wielkopolski. W regulaminowym czasie padł remis 29:29. W karnych gospodarze wygrali 5:4. - Bardzo długo czekaliśmy na to pierwsze zwycięstwo przed naszymi kibicami. Wydaje mi się, że za długo. Graliśmy chyba z najtrudniejszym dotąd przeciwnikiem. Pokazaliśmy, jak mocną jesteśmy drużyną, jak potrafimy grać cierpliwie i do końca. To budujące. Mieliśmy kilka przestojów, ale byliśmy konsekwentni. Szczególnie w obronie. Rywalom ciężko przychodziło przebijanie się przez naszą strefę i zdobywanie bramek - powiedział Łukasz Zakreta, bramkarz Energi MMTS-u. W piątek dojdzie do dwóch spotkań. Corotop Gwardia Opole, która odniosła dwa zwycięstwa z rzędu, podejmie mistrza Polski z Płocka. W środę Orlen Wisła rozczarowała w Odense, przegrywając Fredericią 25:28. Na domiar złego na jakiś czas straciła Michała Daszka, który uszkodził prawy bark. - Zagramy z Opolem po gorszym spotkaniu w Lidze Mistrzów, dlatego też chcemy pokazać, że pomimo jakichś trudności, wciąż jesteśmy drużyną, która zawsze walczy. Rywalizacja w Opolu nie należy do najłatwiejszych, w związku z czym musimy od samego początku wyjść w pełni skoncentrowani i wejść dobrze w spotkanie szczególnie w obronie, bo jest to element, który, gdy funkcjonuje tak, jak trzeba dodaje nam dużo pewności siebie na boisku. - mówi Abel Serdio, hiszpański kołowy Orlen Wisły. Po dziewięciu seriach bez punktów pozostaje Zepter KPR Legionowo. Zespół z Mazowsza czeka trudny wyjazd do Kalisza. Energa MKS jest wyraźnym faworytem. - Nie ma co patrzeć na tabelę. Legionowo w tym sezonie gra bardzo dobrze, wiele spotkań przegrało dopiero w końcówkach. Nawet z tymi mocniejszymi drużynami potrafili walczyć do samego końca, trochę brakowało im szczęścia. Według mnie grają lepiej niż w poprzednim sezonie i zaczną punktować, ale mam nadzieję, że nie od tego weekendu - przekonuje Krzysztof Szczecina, bramkarz Energi MKS-u. W sobotę bardzo ciekawie będzie w Głogowie, gdzie dojdzie do spotkania reprezentantów Polski w Lidze Europejskiej. KGHM Chrobry podejmie Górnika Zabrze. Gospodarze na półmetku fazy grupowej tych rozgrywek mają na koncie trzy punkty i liczą się w walce o awans. Zespół ze Śląska przegrał trzy spotkania, jednak mierzy się z trudniejszymi rywalami. Ostatnio zaprezentował się z niezłej strony w domowym starciu z Montpellier. W superligowej tabeli głogowianie plasują się na trzeciej lokacie. Zabrzanie są dziesiąci i tracą do nich cztery punkty. Zwycięstwo zapewni im przeskok do czołówki. Na pewno podopieczni Witalija Nata nie oddadzą im łatwo trzech punktów. Szczególnie, że w poprzednim sezonie przegrali cztery pojedynki z Górnikiem. W niedzielę dojdzie do spotkania dwóch najbardziej utytułowanych klubów w historii polskiej piłki ręcznej. Zdobywca 20 tytułów, Industria Kielce zagra na wyjeździe z WKS-em Śląskiem Wrocław, który triumfował 15 razy. Gdyby patrzeć na historię, wskazanie faworyta byłoby trudne. Teraz zdecydowanie są nim podopieczni Tałanta Dujszebajewa, którzy chcą też poprawić humory po ostatniej, wyraźnej porażce z Aalborgiem w Hali Legionów. Także w niedzielę za ciosem chce pójść Piotrkowianin Piotrków Trybunalski, który ostatnio nieoczekiwanie, ale w pełni zasłużenie, pokonał na wyjeździe Azoty Puławy. Teraz podejmie podbudowane zwycięskimi "Derbami Dolnego Śląska" Zagłębie Lubin. - Wreszcie zagraliśmy tak, jak powinniśmy grać od początku. W obronie i w ataku nie popełnialiśmy błędów, nie mieliśmy głupich strat i długich przestojów. Przede wszystkim chłopaki realizowali konsekwentnie to, co sobie założyliśmy. Wierzę w to, że jeszcze w tym roku damy kibicom okazję do radości, a z Zagłębiem oczywiście powalczymy o pełną pulę - zapowiada Michał Matyjasik, trener Piotrkowianina. Emocji nie zabraknie również w ostatnim spotkaniu serii. W Gdańsku PGE Wybrzeże podejmie Azoty Puławy. Drużyna z Lubelszczyzny ma nad nim dwa punkty przewagi. Oba zespoły bardzo pozytywnie zaskoczyły na starcie rozgrywek, chociaż ostatnio musiały przełknąć gorycz porażki.