Spotkanie na prawej połówce kieleckiego zespołu zaczął Szymon Sićko. Gospodarze rozpoczęli fatalnie. Szybko popełnili trzy błędy, a Industria wyprowadziła kontrataki. Po czterech minutach prowadziła 5:0. Kim Rasmussen poprosił o czas. Po przerwie podopieczni Tałanta Dujszebajewa mieli szansę na plus sześć, ale im również przydarzył się błąd. Licznik dla Ostrovii rozpoczął Kamil Adamski. Kielczanie nie ściągali nogi z gazu. Znów narzucali sporą intensywność w obronie. W ataku bezbłędny był Arciom Karaliok. W dziesiątej minucie zdobył swoją piątą bramkę, a jego zespół prowadził 11:3. Zejście Białorusina nie rozwiązało problemów gospodarzy. "Żółto-biało-niebiescy" bardzo dobrze grali z kołem i szybko dwa gole po wejściu na boisko zdobył Theo Monar. Po zmianach w szeregach gości, podopieczni Kima Rasmussena zaczęli lepiej radzić sobie w ofensywie i dochodzili do sytuacji rzutowych, ale czasami mieli problemy z pokonaniem Miłosza Wałacha. W 23. minucie po czwartym trafieniu Theo Monara Industria prowadziła 18:10. Mistrzynie w potrójnej koronie! KGHM MKS Zagłębie Lubin zdobywcą ORLEN Pucharu Polski Kobiet! W końcówce pierwszej części w bramce Ostrovii bardzo dobrze radził sobie Jakub Zimny. Kielczanie popełnili też dwa błędy. Gospodarze zeszli jednak tylko do stanu minus siedem. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa ponownie przyspieszyli i prowadzili do przerwy 22:13. Po zmianie stron obie drużyny grały z większym luzem. W porównaniu z pierwszym meczem, kielczanie zdecydowanie lepiej egzekwowali rzuty karne. Kiedy mogli, dalej biegali do kontrataków. W 37. minucie po trafieniu Tomasza Gębali prowadzili 28:17. W kolejnym fragmencie gospodarze grali w przewadze. Przejęli trzy piłki, ale zmarnowali też trzy stuprocentowe sytuacje. Krótką niemoc gości przerwał Michał Olejniczak. Dominacja faworytów w walce o finał. Śląsk może liczyć już tylko na pracę w gabinetach Z ławki rezerwowych nie podnosił się Igor Karacić. Znajdujący się w bardzo dobrej formie Chorwat był już oszczędzany na finał. W efekcie, w ostatnim kwadransie na środku rozegrania Industrii grał Szymon Sićko, który po prawej stronie miał nominalnego skrzydłowego - Arkadiusza Morytę. W 48. minucie Przemysław Urbaniak wpadł w Łukasza Rogulskiego. Obrotowy kielczan dostał kolanem w okolice żeber i musiał opuścić boisko. W końcówce goście popełniali więcej błędów. Przytrafił im się nawet ośmiominutowy okres bez gola, ale i tak zdołali utrzymać bezpieczną przewagę i zameldowali się w finale ORLEN Superligi. Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski – Industria Kielce 26:36 (13:22) Ostrów: Mestrić, Zimny - Adamski 7, Kamyszek 1, Łyżwa, Marciniak 1, Smolnikow 2, Szpera, Gajek 6, Rybarczyk 1, Urbaniak 1, Klopsteg 1, Tomczak 2, Misiejuk, Wojciechowski 3, Reznicky 1 Kielce: Wałach, Solnica - Nahi 1, Surgiel 5, Wiaderny 4, Sićko 4, Kaddah 1, Gębala 3, D. Dujszebajew 1, Olejniczak 2, Moryto, Kounkoud 1, Karaliok 6, Monar 7, Rogulski 1