Przed tygodniem Górnik pokazał dużą klasę na Dolnym Śląsku. Zagrał niemal perfekcyjnie w obronie. Obrońcy z Zabrza wyłączyli drugą linię rywali. W swoich poczynaniach byli pewni, często wymuszali proste błędy na przeciwnikach. W ataku grali solidnie. To wystarczyło do odniesienia siedmiobramkowego zwycięstwa - 28:21. Wynik mógł być wyższy, ale między słupkami gospodarzy nieźle spisywali się Rafał Stachera i Anton Dereviankin. W rewanżu to właśnie podopieczni Tomasza Strząbały byli zdecydowanym faworytem, ale też Chrobry odgrażał się, że nie zamierza oddawać medali bez walki. Demolka w pierwszej połowie, świetna postawa Górnika "Szanujemy rywala, ale najważniejsze będzie to, jak my zagramy. Jak będzie koncentracja i rozegramy mecz na naszych warunkach, to będzie dobrze" - odpowiadał z kolei Tara Minocki w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". I jak się okazało, to gwiazdor Górnika miał rację, bo w pierwszej połowie meczu w Zabrzu gospodarze wręcz zdemolowali rywali. Zaczęło się wręcz wstydliwie dla gości, bo zaczęli od wyniku 0:7, który bardzo rzadko zdarza się na tym poziomie... Potem było tylko trochę lepiej, bo Górnik na dużym luzie kontrolował przebieg spotkania i nie pozwalał Chrobremu na odrabianie strat. Do przerwy gospodarze prowadzili 17:8, co dawało im bardzo duży komfort gry w drugich 30 minutach. I mogli już jedną rękę wyciągać w stronę brązowych medali. Górnik Zabrze na podium Orlen Superligi W drugiej części spotkania obraz gry nie uległ zmianie. Górnik spokojnie kontrolował to, co działo się na parkiecie, dobrze w bramce spisywał się Piotr Wyszomirski i zabrzanie zbliżali się do zwycięstwa. Kiedy, grający w podwójnym osłabieniu Chrobry, zaczął grać z pustą bramką, a trafienie przez całe boisko zaliczył Dmytro Ilczenko i na 20 minut przed końcem było 23:17, wiara w zespole gości była coraz mniejsza. Widział to trener Witalij Nat i poprosił o czas, zdając sobie sprawę, że to ostatni momenty, by w tym meczu cokolwiek zmienić. Niewiele to jednak pomogło, bo Górnik był naprawdę dobrze dysponowany. Na dziesięć minut przed końcem kapitalne trafienie zaliczył Minocki, a gospodarze prowadzili 29:22. I na trybunach już zaczęła się feta. I nie była przedwczesna, bowiem finalnie Górnik wygrał 33:27 i w pełni zasłużenie sięgnął po brązowe medale Orlen Superligi w sezonie 2023/2024.