Olbrzymie emocje pojawiły się już w pierwszym spotkaniu nowego sezonu. W ostrowskiej 3mk Arenie, REBUD KPR Ostrovia podejmowała Zagłębie Lubin. Biorąc pod uwagę letnie przygotowania oraz ruchy transferowe, była faworytem. Pokazała to w pierwszych minutach, prowadząc 6:2. Mogła wyżej, ale dobrą formę w bramce pokazywał Marcin Schodowski. Zagłębie nie poddało się. Jeszcze w pierwszej połowie wyszło na prowadzenie. W drugiej części gra toczona była gol za gol. 20 sekund przed końcem gospodarze wyszli na jednobramkowe prowadzenie, ale tuż przed syreną do remisu 27:27 i rzutów karnych doprowadził Tomasz Pietruszko. REBUD KPR Ostrovia wygrała w konkursie "siódemek" 5:3. - Mamy dwa punkty, ale w tym zwycięstwie jest dużo goryczy. Chcieliśmy mieć komplet na koncie po pierwszym spotkaniu. Zagłębie postawiło jednak twarde warunki. My nie do końca zagraliśmy tak, jak prezentowaliśmy się w sparingach. Rywale wykorzystali swoją szansę. Szkoda, że tym razem to my straciliśmy gola w ostatniej sekundzie. W tej hali było pełno takich meczów. Tym razem tort nie jest do końca słodki - powiedział Mikołaj Krekora, bramkarz drużyny z Ostrowa Wielkopolskiego. Pewne zwycięstwa faworytów do tytułu na wyjazdach W sobotę bezproblemowe zwycięstwo odniósł mistrz Polski z Płocka. Orlen Wisła pokonała w Ergo Arenie Energę Wybrzeże Gdańsk 32:19. - W nogach czujemy jeszcze okres przygotowawczy. Przez to pojawiło się sporo błędów, szczególnie w końcówce. Mamy jeszcze kilka rzeczy do poprawy. Ten mecz sprawdził, co musimy jeszcze zmienić na plus - tłumaczył Marcel Jastrzębski, bramkarz Orlen Wisły, który w Gdańsku odbił 12 piłek. Pewny triumf odniosła Industria Kielce. Na wyjeździe pokonała MMTS Kwidzyn 32:21. Z dobrej strony pokazali się bramkarze Sandro Mestrić i Bekir Cordalija. - Kibicom mogły podobać się tempo i agresywność obu zespołów. Nie chcieliśmy doprowadzić do rozwinięcia skrzydeł przez gospodarzy. Od początku toczyliśmy mecz pod nasze dyktando, odskoczyliśmy na kilka bramek. Cieszy nas postawa w ataku pozycyjnym, większość sytuacji została zamieniona na bramki. Podobnie jak dobry powrót do obrony - wyjaśniał Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu. Z roli faworyta, chociaż nie bez problemów, wywiązał się KGHM Chrobry Głogów. Czwarta drużyna poprzedniego sezonu wygrała u siebie z Zepterem KPR-em Legionowo 26:22. W Piotrkowie Trybunalskim pewne zwycięstwo zanotowała Energa MKS Kalisz. Emocje w Zabrzu. Wielki powrót gości Dużo emocji przyniósł mecz Górnika Zabrze z Azotami-Puławy. Lepiej zaczęli go przyjezdni. Faworyzowani gospodarze przed przerwą wyprowadzili jednak kilka kontrataków i zbudowali pięciobramkową przewagę. Po zmianie stron podopieczni Patryka Kuchczyńskiego nie popełniali już błędów w ataku, którym dobrze dyrygował duet Łukasz Gogola-Kacper Adamski. Z tyłu obronie pomagał Wojciech Borucki, który zanotował 11 obron. Będące jedną z największych niewiadomych sezonu Azoty wygrały 30:29. - Obie połowy były bardzo wyrównane. Szczerze, nie spodziewaliśmy się takiego przebiegu meczu. Postanowiliśmy twarde warunki w obronie. W końcówce pierwszej połowy straciliśmy jednak kilka bramek. Górnik potrafi wykorzystać słabsze trzy, cztery minuty i zbudować przewagę. Po przerwie zagraliśmy pewniej i skuteczniej. To dało nam zwycięstwo - wyjaśniał Łukasz Gogola, rozgrywający Azotów. Ostatni mecz inaugurującej kolejki odbył się we Wrocławiu. Wracający po ośmiu latach do handballowej elity Śląsk przegrał z Gwardią Opole 20:22. Druga seria ORLEN Superligi odbędzie się w środę i czwartek.