Na pierwszą z nich nie musieliśmy długo czekać, bowiem w sobotnie popołudnie zawodniczki KPR-u Gminy Kobierzyce dopiero w serii rzutów karnych pokonały Handball JKS Jarosław. Pierwsza połowa przebiegła po myśli zespołu prowadzonego przez Marcina Palicę, który wypracował ośmiobramkową przewagę. Po zmianie stron przyjezdne odmieniły losy spotkania, a ich liderką była Edyta Byzdra. Ważną rolę odegrała również doświadczona Sylwia Matuszczyk, a skuteczne rzuty karny wykorzystywane przez Wiktorię Kostuch, pozwoliły doprowadzić do remisu w regulaminowym czasie gry. Wiele podobieństw do tego meczu można znaleźć również w starciu MKS-u FunFloor Lublin z MKS-em URBIS Gniezno. Podopieczne Edyty Majdzińskiej wypracowały sobie w drugiej połowie sześciobramową przewagę, jednak rywalki w dziesięć minut zdołały doprowadzić do remisu. W zespole z Lublina nie zawiodła Kinga Achruk, natomiast ważną rolę w sięgnięciu po niespodziankę odegrały Żaneta Lipok i Malwina Hartman. W serii rzutów karnych Weronika Gawlik wygrała pojedynek z Magdaleną Nurską, jednak w słupek uderzyła Oktawia Płomińska. Podobnie jak w piątej kolejce Monika Łęgowska, więc ze zwycięstwa za dwa punkty mogły cieszyć się zawodniczki MKS-u FunFloor Lublin. Zasłużone zwycięstwo Kilka dni temu zawodniczki Młynów Stoisław Koszalin były chwalone za postawę w przegranym meczu z KGHM MKS Zagłębiem Lubin, a teraz dobra dyspozycja pozwoliła sięgnąć po komplet punktów w starciu z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Podobnie jak miało to w miejsce już kilkakrotnie w tym sezonie, zespół prowadzony przez Agatę Cecotkę pokazał dwa oblicza - zawodniczki z województwa łódzkiego zdołały odrobić kilkubramkową stratę, a nawet wyjść na prowadzenie w drugiej części spotkania, by później popełniać niewytłumaczalne błędy. Wykorzystały je zawodniczki Młynów Stoisław Koszalin, które pomimo braku ukarania czerwoną kartką Anny Mączki, grały mądrze i rozważnie, dzięki czemu pokonały one Piotrcovię Piotrków Trybunalski. Absurd na ME, Niemcy mogą awansować bez walki. Rywalom nie opłaci się wygrać - Nie umiem na gorąco tego wytłumaczyć. Goniłyśmy, przeszłyśmy i znów oddałyśmy inicjatywę rywalowi. Szkoda przegranego spotkania i tego, że uciekają nam punkty. Popełniłyśmy za dużo prostych błędów - powiedziała Agata Cecotka, trenerka Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Beniaminek w grze Upragnione zwycięstwo za trzy punkty wywalczyły zawodniczki AWS Energa Szczypiorno Kalisz. Beniaminek ORLEN Superligi Kobiet po meczach z MKS-em FunFloor Lublin i KPR-em Gminy Kobierzyce, miał okazję wykazać się w starciu z rywalem z dolnej części tabeli i tą szansę wykorzystał. Emocji nie brakowało przez całe spotkanie, a zwycięstwo kaliszankom zapewniły najbardziej doświadczone zawodniczki na parkietach - Sylwia Lisewska, Martyna Borysławska czy Izabela Prudzienica, która odbiła kilka ważnych piłek. - Mamy pierwsze zwycięstwo za trzy punkty, więc lepszego powrotu sobie nie mogłam wymarzyć. Byłyśmy dobrze przygotowane do tego meczu, wiedziałyśmy czego mamy się spodziewać i co robić. Trzymałyśmy się naszych założeń taktycznych, pilnowałyśmy się i to zaowocowało - oceniła Sylwia Lisewska, rozgrywająca AWS Energa Szczypiorno Kalisz. Najmniej emocji dostarczyło środowe spotkanie w Łańcucie. W trakcie siedemnastu minut zawodniczki KGHM MKS Zagłębia Lubin rzuciły trzynaście, a straciły zaledwie dwie bramki. Przyczyniła się do tego bardzo dobra gra w obronie i skuteczne interwencje Barbary Zimy. W kolejnych fragmentach meczu zawodniczki Galiczanki Lwów poprawiły grę w ataku, ale dystans dzielący oba zespołu był bardzo duży. Trenerka Bożena Karkut mogła rotować składem, a swoją szansę wykorzystała m.in. Karolina Milczarczyk. Było to 44 zwycięstwo z rzędu KGHM MKS Zagłębia Lubin w ORLEN Superlidze Kobiet.