Podopieczne Michała Kubisztala zanotowały ósmą porażkę z rzędu, a ostatnie dwa spotkania rozstrzygnęły się na ich niekorzyść w ostatnich minutach meczu. W spotkaniu z MKS-em URBIS Gniezno zadecydowały o tym dwie bramki zdobyte przez rywalki trakcie ostatnich sześćdziesięciu sekund, teraz w decydujących fragmentach meczu dołożyły jedno trafienia, a straciły aż osiem bramek. - Bardziej przegraliśmy dzisiaj z własnym strachem niż przeciwnikiem. Nie zaskoczył on nas niczym i rozgrywaliśmy dobre spotkanie. Prowadziliśmy trzema bramkami i nagle w nasze poczynania wkrada się strach i boimy się oddać rzut na bramkę. To jest dla mnie niepojęte na tym poziomie rozgrywek - powiedział Michał Kubisztal, trener Handball JKS-u Jarosław. Bardzo dobre spotkanie rozegrała Edyta Byzdra, która zdobyła dwanaście bramek i to jej zespół przez większość czasu był bliższy zwycięstwa. W końcówce meczu rozgrywająca nie ustrzegła się ona jednak dwóch błędów podań, które zostały wykorzystane przez rywalki. Więcej powodów do zadowolenia mają zatem zawodniczki Młynów Stoisław Koszalin, które wygrały dwa ważne spotkania z zespołami sąsiadującymi w tabeli Orlen Superligi Kobiet. Porażka beniaminka Pierwsze minuty sobotniego spotkania w Kaliszu zapowiadały niemałe emocje, bowiem częściej do bramki rywalek trafiał beniaminek Orlen Superligi Kobiet. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo, a do głosu doszły zawodniczki Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Podopieczne Agaty Cecotki wypracowały sobie bezpieczną przewagę dzięki dobrej grze w obronie i skutecznej Joannie Gadzinie. Po zmianie stron dystans dzielący oba zespoły urósł do dziesięciu bramek, więc trenerka przyjezdnych mogła rotować składem. W ostatnim kwadransie gra się nieco wyrównała, ale zawodniczki z Piotrkowa Trybunalskiego kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie. - Pierwsza połowa spotkania przebiegła pod nasze dyktando. W drugiej połowie za bardzo się rozluźniłyśmy, jednak w składzie pojawiło się wiele rotacji. Chciałam dać szansę gry wszystkim zawodniczkom. Wynik mógłby być jeszcze lepszy, jednak przyjechałyśmy z założeniem zdobycia trzech punktów i ten cel został wykonany - oceniła Agata Cecotka, trenerka Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Wyjazdowe zwycięstwo KPR Gminy Kobierzyce zanotował ósme zwycięstwo w obecnym sezonie Orlen Superligi Kobiet. Podopieczne Marcina Palicy nie zdołały zdobyć punktów w starciu z MKS-em FunFloor Lublin czy KGHM MKS Zagłębiem Lubin, jednak spotkaniach z niżej notowanymi rywalami zachowują stuprocentową skuteczność. Zwycięstwo w Elblągu nie przyszło jednak łatwo, a decydujący okazał się pierwszy fragment drugiej połowy spotkania. W tym czasie przyjezdne wypracowały sobie siedem bramek przewagi. Brązowym medalistkom poprzednich rozgrywek przydarzył się w końcówce spotkania przestój w grze, jednak niemoc rzutową przerwała Lesia Smolinh, a KPR Gminy Kobierzyce pokonał Start Elbląg 38:33 (18:17). - Pierwsze 30 minut to była walka bramka za bramkę. Początek drugiej połowy był zabójczy w naszym wykonaniu, rzuciłyśmy pięć bramek z rzędu i już ten mecz miałyśmy troszkę pod kontrolą. W Elblągu zawsze gra się ciężko. Jest tu fajny, młody zespół, którym super kieruje Vitoria Macedo. Nie spodziewałyśmy się tu łatwego meczu - stwierdziła Mariola Wiertelak, skrzydłowa KPR-u Gminy Kobierzyce. Warto wspomnieć, że jedno ze spotkań 10. serii Orlen Superligi Kobiet zostało rozegrane awansem. KGHM MKS Zagłębie Lubin nie miało wówczas problemów z pokonaniem MKS-u URBIS Gniezno. Ze względu na występ w eliminacjach Ligi Europejskiej MKS-u FunFloor Lublin, na początek stycznia zostało przełożone wyjazdowe spotkanie zespołu prowadzonego przez Edytę Majdzińską z Galiczanką Lwów.