Podopieczne Edyty Majdzińskiej bardzo szybko rozwiały nadzieje zawodniczek Startu Elbląg na zdobycie jakichkolwiek punktów w tym spotkaniu. W szeregach lublinianek błyszczała Aleksandra Tomczyk, a jej pięć bramek z rzędu pozwoliło wypracować zespołowi wysoką przewagę (9:2 dop. RED). Podobnie wyglądał przebieg pozostałej części spotkania, a wspomniana wyżej rozgrywająca zapisała ostatecznie na swoim koncie aż jedenaście trafień. Zawodniczkom z Elbląga pozostała jedynie walka o utrzymanie w ORLEN Superlidze Kobiet. - Przyjechałyśmy tutaj powalczyć. Wiedziałyśmy, że zagramy na trudnym terenie, ponieważ MKS FunFloor Lublin to bardzo utytułowana drużyna. Zabrakło nam jednak doświadczenia, jak i sił w drugiej części spotkania. Liczyłyśmy na grę w pierwszej szóstce ORLEN Superligi Kobiet i mamy drużynę, która poradziłaby sobie w niej. Niestety o naszym braku awansu zadecydował mecz z AWS Energa Szczypiorno Kalisz i za tą porażkę musimy teraz zapłacić - przyznała Paulina Stapurewicz, rozgrywająca Startu Elbląg. Radość z awansu Na piątym miejscu rundę zasadniczą ORLEN Superligi Kobiet zakończyły zawodniczki Młynów Stoisław Koszalin, które pokonały AWS Energa Szczypiorno Kalisz 31:25 (15:11). Na początku spotkania w poczynaniach koszalinianek była widoczna nerwowość, a co za tym idzie niska skuteczność. Z upływem czasu zespół prowadzony przez Krzysztofa Przybylskiego wypracował sobie kilkubramkową przewagę. Beniaminek ORLEN Superligi Kobiet za sprawą przede wszystkim Sylwii Lisewskiej potrafił odrobić część strat, jednak ostatnie słowa należały jednak do zawodniczek Młynów Stoisław Koszalin. - To był trudny mecz. Popełniałyśmy głupie błędy, i momentami nasza gra się nie układała, ale cieszymy się z ostatecznego rezultatu. Przebudziłyśmy się w pewnym momencie i zaczęłyśmy zdobywać punkty. Stałyśmy się skuteczne, lepiej funkcjonuje obrona i mamy fantastyczne bramkarki. Pozostaje nam tylko się cieszyć - oceniła Marcelina Polańska, rozgrywająca Młynów Stoisław Koszalin. Przebudzenie Piotrcovii Serię sześciu porażek z rzędu zakończyły zawodniczki Piotrcovii Piotrków Trybunalski, a korzystny wynik w meczu MKS-u FunFloor Lublin ze Startem Elbląg pozwolił im awansować do grupy mistrzowskiej ORLEN Superligi Kobiet. Galiczanka Lwów tylko w pierwszej połowie nawiązała walkę z rywalkami, a po przerwie na parkiecie dominowały wyłącznie piotrkowianki (34:18 dop. RED). - Bardzo się cieszymy z tej wygranej, ale jeszcze nie świętujemy. Nie wszystko zależy bowiem od nas. Oczywiście lepiej będzie grać w mocniejszej grupie drużyn, bo zejdzie presja. Musimy jednak poczekać do spotkania w Lublinie. Jeśli chodzi o mecz to bardzo dobrze, szczególnie w drugiej połowie, zagrała obrona. Chciałabym, aby zawsze tak grała - powiedziała po meczu Agata Cecotka, trenerka Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Niespodzianka w Gnieźnie Ważny punkt w 18. serii ORLEN Superligi Kobiet wywalczyły zawodniczki Handball JKS-u Jarosław, które dopiero w serii rzutów karnych musiały uznać wyższość osłabionego MKS-u URBIS Gniezno. Po raz kolejny świetnie w bramce spisywała się Weronika Kordowiecka, a ciężar zdobywania bramek wzięły na swoje barki Wiktoria Kostuch, Edyta Byzdra oraz Sylwia Matuszczyk. To właśnie jarosławianki częściej znajdowały się na prowadzeniu, jednak czwarty zespół rozgrywek zdołał uniknąć porażki w tym spotkaniu. W serii rzutów karnych lepsze okazały się zawodniczki MKS-u URBIS Gniezno. - Trudno tak w jednym zdaniu powiedzieć co zaważyło o przegranej. Na pewno wierzymy, że kiedyś ten pech nas opuści, bo to są piąte karne w tym sezonie, przegraliśmy trzy mecze jedną bramką. Tak naprawdę przy odrobinie szczęścia mogliśmy być w innym miejscu w tabeli. Bić się o pierwszą szóstkę, a nie martwić się o utrzymanie w lidze - zaznaczył Michał Kubisztal, trener Handball JKS-u Jarosław. Ostatni mecz 18. serii ORLEN Superligi Kobiet odbędzie się 6 marca (środa) o godz. 18. Aktualne mistrzynie Polski zmierzą się w nim z KPR-em Gminy Kobierzyce.