W pierwszej połowie środowego spotkania zamykającego 19. serię ORLEN Superligi Kobiet mogliśmy oglądać odmieniony zespół prowadzony przez trenera Marcina Palicę. Wyróżniała się zwłaszcza Lesia Smolinh, a kolejne trafienia KPR-u Gminy Kobierzyce pozwoliły wypracować temu zespołowi czterobramkową przewagę. W tym momencie o czas poprosiła trenerka Bożena Karkut, a rozmowa przyniosła oczekiwany efekt. Impas strzelecki przełamała Joanna Drabik, a bramki Adrianny Górnej pozwoliły doprowadzić do remisu. Po zmianie stron bardzo szybko zarysowała się przewaga zawodniczek KGHM MKS Zagłębia Lubin, a wpływ miała na to m.in. mocniejsza obrona. Motorem napędowym akcji ofensywnych były Patricia Matieli Machado i Karolina Kochaniak-Sala, a dystans dzielący oba zespoły wzrósł do kilku bramek. To był koniec emocji w tym spotkaniu, a lubinianki pewnie pokonały KPR Gminy Kobierzyce 35:28 (16:16), umacniając się również na pozycji lidera ORLEN Superligi Kobiet. - Druga połowa meczu należała do nas. Po pierwsze obrona, po drugie do gry włączyła się Patricia Matieli, która grą jeden na jeden otwierała drogę do bramki sobie albo koleżankom. Do tego Karolina Kochaniak-Sala. Ich włączenie się w centralnym sektorze pozwoliło powiększać nam przewagę. Do tego dobra postawa MVP prawego skrzydła Ady Górnej - powiedziała Bożena Karkut, trenerka KGHM MKS Zagłębia Lubin. Pewne zwycięstwo Na drugie miejsce w tabeli ORLEN Superligi Kobiet powróciły zawodniczki MKS-u FunFloor Lublin, które nie miały najmniejszych problemów z pokonaniem Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Lublinianki przeważały przez większość spotkania, z wyjątkiem drugiego kwadransa, gdy to zespół z województwa łódzkiego był bardziej skuteczniejszy zarówno w ataku, jak i obronie. Po zmianie stron na parkiecie dominowały już zawodniczki MKS-u FunFloor Lublin. - Nie da się wygrać meczu, w którym popełnia się tyle błędów. W drugim kwadransie pierwszej połowy złapałyśmy swój rytm i wydawało się, że po zmianie stron nawiążemy walkę. Uczulałam swoje zawodniczki, aby nie zaczęły drugiej połowy tak, jak pierwszej. Niestety wyszło inaczej - powiedziała Agata Cecotka, trenerka Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Zgodnie z przewidywaniami zakończyło się spotkanie MKS-u URBIS Gniezno z Młynami Stoisław Koszalin, a trzy punkty zapisał na swoim koncie czwarty zespół ORLEN Superligi Kobiet. W hali im. Mieczysława Łopatki w Gnieźnie nie zabrakło emocji, jednak przez większość spotkania nieznaczną przewagę miały zawodniczki MKS-u URBIS. Bardzo szybko udział w meczu zakończyła z powodu urazu Marcelina Polańska, co mogło mieć wpływ na poczynania Młynów Stoisław Koszalin. W zespole gospodyń nie zawiodły liderki - Malwina Hartman, Magdalena Nurska oraz Monika Łęgowska. Ważne zwycięstwo beniaminka W grupie spadkowej ORLEN Superligi Kobiet coraz trudniejsza staje się sytuacja zawodniczek Galiczanki Lwów. Wielokrotne mistrzynie Ukrainy przystąpiły do spotkania z AWS Szczypiorno Kalisz bez sześciu podstawowych zawodniczek, a w protokole meczowym było ich zaledwie dwanaście. W kadrze beniaminka ORLEN Superligi Kobiet pojawiła się za to Iwona Niedźwiedź, wielokrotna reprezentantka Polski, a obecnie dyrektor sportowa kaliskiego klubu. Podopieczne Pethera Krautmeyera bardzo szybko wypracowały sobie kilkubramkową przewagę i pokonały Galiczankę Lwów 26:20 (15:9). - Nie ukrywam, bardzo trudno grać bez 6 zawodniczek. Popełniłyśmy za dużo błędów. W pierwszej połowie nie funkcjonowała obrona. W drugiej było lepiej, ale wynik jest jaki jest, trzeba walczyć dalej - przyznała Tetiana Sztefan, II trenerka Galiczanki Lwów. Deklaracja trenera Pierwszy krok w drodze do utrzymania w ORLEN Superlidze Kobiet wykonały zawodniczki Handball JKS-u Jarosław, które pokonały w wyjazdowym spotkaniu Start Elbląg 32:28 (16:13). Po raz kolejny w szeregach zespołu prowadzonego przez Michała Kubisztala najwięcej, bo 11 bramek zdobyła Edyta Byzdra. Cenne trafienia dołożyły najbardziej doświadczone zawodniczki - Sylwia Matuszczyk i Valentina Kozimur. Wszystko wskazuje na to, że w sezonie 2024/2025 ORLEN Superligi Kobiet zawodniczki Startu Elbląg przystąpią do nowego sezonu pod wodzą innego trenera. - Nie zamierzam zostać (w Starcie Elbląg dop. DO) na przyszły sezon. Nie było rozmów, a nawet jeśliby były, to cel został niespełniony, a ja byłbym niezainteresowany - przyznał Roman Mont, trener Startu Elbląg.