Mistrzynie bez litości! Bolesna weryfikacja Energa Startu!
LID: Podopieczne Magdaleny Stanulewicz zmierzyły się w ostatnim tygodniu zarówno z MKS-em FunFloor Lublin, jak i KGHM MKS Zagłębiem Lubin. Z całą pewnością elblążanki chciałyby o tych spotkaniach jak najszybciej zapomnieć.
Pierwsze spotkanie 7. serii ORLEN Superligi Kobiet zostało rozegrane w miniony wtorek w Gliwicach, a rywalem beniaminka tych rozgrywek był KPR Gminy Kobierzyce. W pierwszej połowie nieoczekiwanie na prowadzeniu znalazł się zespół prowadzony przez Michała Kubisztala, jednak seria czterech trafień i ośmiu minut bez straconego gola, pozwoliła aktualnym wicemistrzyniom Polski odrobić straty z nawiązką. W drugiej połowie meczu rzutem z drugiej linii włączyła się Justyna Świerczek, a skuteczność odzyskała Mariola Wiertelak. To pozwoliło zawodniczkom KPR-u Gminy Kobierzyce zdobyć aż 36 bramek, a stracić jedynie 22.
- Musiałbym alfabetycznie wymieniać przyczyny naszej porażki. W pierwszej połowie staraliśmy się w miarę realizować nasze założenia i gra wyglądała całkiem przyzwoicie. Po zmianie stron gramy w przewadze i po pięciu minutach zamykamy mecz. To jest dla mnie absurdem. Tłumaczymy sobie w szatni, że chcemy grać konsekwentnie, długo i cierpliwie, a kończymy akcję po trzech podaniach - oddając piłkę do rywalek - przyznał Michał Kubisztal, trener Sośnicy Gliwice.
Zwycięstwa faworytów
Z ambitnym celem do Gniezna wybierał się drugi z beniaminków ORLEN Superligi Kobiet, jednak zawodniczki MKS-u URBIS nie pozwoliły na niepotrzebne emocje w meczu z KPR-em Ruch Chorzów. Zadecydował o tym bardzo dobry początek meczu, gdzie gnieźnianki wypracowały sobie przewagę za sprawą m.in. bardzo dobrze spisującej się w ostatnim czasie Katarzyny Cygan. Lekka zadyszka faworytek pozwoliła chorzowiankom odrobić część strat, jednak w końcówce meczu ponownie dały o sobie znać zawodniczki czwartego zespołu ORLEN Superligi Kobiet (31:25 dop. RED).
W środowe popołudnie odbyło się również jedno ze spotkań 8. serii ORLEN Superligi Kobiet, w którym MKS FunFloor Lublin rozbił w Hali Globus Energa Start Elbląg 38:19 (20:10). Podopieczne Magdaleny Stanulewicz były określane mianem rewelacji tych rozgrywek, jednak bardzo szybko zostały wypunktowane przez lublinianki. Świetnie spisywała się zwłaszcza Magda Balsam, która zdobyła osiem bramek, a część z nich była niecodziennej urody.
- Zespół zaprezentował się na bardzo fajnym poziomie. Jestem po tym meczu bardzo zadowolona. Dziewczyny umiały przed tym starciem się skoncentrować. Podeszły do tego bardzo poważnie. Realizowały wszystkie założenia taktyczne. Dlatego układało nam się to od pierwszych minut - przyznała Edyta Majdzińska, trenerka MKS-u FunFloor Lublin.
Blisko przełamania
Na dobrej drodze do zdobycia pierwszych punktów w obecnym sezonie ORLEN Superligi Kobiet były zawodniczki Energa Szczypiorno Kalisz, które przez dłuższy czas nieoczekiwanie prowadziły w starciu z Piotrcovią Piotrków Trybunalski. Skuteczna była zwłaszcza była zawodniczka zespołu z województwa łódzkiego - obrotowa Tatiana Trbović, a ważną role odgrywała Digdem Hosgor. W decydującym momencie rozrzuciła się jednak Silvie Polaskova, a między słupkami dobrze spisywała się Karolina Sarnecka. To pozwoliło Piotrcovii Piotrków Trybunalski wywieźć trzy punkty z Kalisza (26:24 dop. RED), a ubiegłoroczny beniaminek będzie musiał jeszcze poczekać na premierowe zwycięstwo.
- Zaważyły w tym spotkaniu drobiazgi. Co mogę więcej powiedzieć? Szkoda paru fauli w ataku, zgubionych piłek i niedokładnych podań. Przez to uciekła nam szansa na punkty w ostatnich momentach meczu - przyznała Wiktoria Witkowska, rozgrywająca Energa Szczypiorno Kalisz.
Pogrom w Elblągu
Kilka dni po meczu z MKS-em FunFloor Lublin zawodniczki Energa Startu Elbląg podejmowały przed własną publicznością KGHM MKS Zagłębie Lubin. I było to drugie spotkanie o którym zespół prowadzony przez Magdalenę Stanulewicz chciałby jak najszybciej zapomnieć. Aktualne mistrzynie Polski rzuciły aż 38 bramek, a straciły ich zaledwie 13. W trakcie pierwszej części spotkania Barbara Zima broniła na poziomie 60% skuteczności. Bardzo dobrze spisywała się również po przerwie Monika Maliczkiewicz.
- Tak naprawdę do 40. minuty spotkania straciliśmy zaledwie 10 bramek. To wynik świetnej dyspozycji obu bramkarek, jak i dużej determinacji i walki w obronie. W ataku mój zespół zagrał bardzo mądrze i wykorzystywał każdą słabość przeciwnika - oceniła Bożena Karkut, trenerka KGHM MKS Zagłębia Lubin.
Jednostronny przebieg miało również spotkanie rozgrywane w Lublinie, gdzie MKS FunFloor pokonał Młyny Stoisław Koszalin 34:18 (16:11). O ile w pierwszej części meczu zespół prowadzony przez Edytę Majdzińską wypracował sobie pięć bramek, to po przerwie w pełni zdominował wydarzenia na parkiecie. Po raz kolejny liderką zespołu była Aleksandra Tomczyk, autorka 7 bramek. Warto odnotować powrót do składu Weroniki Gawlik i Julii Pietras. Lewoskrzydłowa rozegrała pierwsze spotkanie od ponad 10 miesięcy, a przerwa w grze spowodowana była groźną kontuzją kolana.