Derby dla lubinianek. Kontrowersje w Koszalinie
KGHM MKS Zagłębie Lubin pokonało KPR Gminy Kobierzyce 35:31 (21:18) i umocniło się na pozycji lidera tabeli ORLEN Superligi Kobiet. Najwięcej emocji przyniosło jednak spotkanie w Koszalinie, gdzie nie brakowało kontrowersji - zarząd Sośnicy Gliwice rozważa złożenie protestu w związku z wydarzeniami z końcówki meczu.

Hit 7. serii ORLEN Superligi Kobiet nie zawiódł pod względem tempa gry i liczby zdobytych bramek. Aktualne mistrzynie Polski mogły liczyć na stuprocentową skuteczność Natalii Janas, a ważne trafienia w pierwszej części spotkania notowała m.in. Kinga Jakubowska. O sporym pechu może mówić Karolina Kochaniak, która zaledwie cztery minuty po pojawieniu się na parkiecie otrzymała czerwoną kartkę za niebezpieczny faul na jednej z zawodniczek KPR-u Gminy Kobierzyce. Z całą pewnością szansę otrzymaną od trenerki Bożeny Karkut wykorzystała Malena Cavo, która była nie tylko skuteczna, ale również zdobywała bramki w efektowny sposób.
- Naprawdę to były piękne bramki. Myślę, że nawet można mieć niezły materiał szkoleniowy do rzutu z podłoża. Ali Fraga dzisiaj bardzo fajnie poprowadziła grę w momencie, kiedy zabrakło dosyć szybko, pechowo Karoliny Kochaniak. Fajnie, że dzisiaj te dziewczyny, które może mniej grały, ale weszły i naprawdę bardzo dobrze się pokazały - cieszyła się Bożena Karkut, trenerka KGHM MKS Zagłębia Lubin.
KPR Gminy Kobierzyce nie zdołał sprawić niespodzianki w meczu z aktualnymi mistrzyniami Polski, jednak zawodniczki tego zespołu zaprezentowały się znacznie lepiej niż półtora tygodnia wcześniej w Gnieźnie. Wystarczy spojrzeć na liczbę zdobytych bramek - w poprzednim spotkaniu było ich zaledwie siedemnaście, a teraz tyle samo kobierzyczanki rzuciły już po trzydziestu minutach gry i to w starciu z aktualnymi mistrzyniami Polski. Bardzo dobrze zaprezentowała się zwłaszcza Magdalena Drażyk, która po raz kolejny potwierdziła, jak ważną jest postacią dla zespołu z Kobierzyc. W środowy wieczór zdobyła dziewięć bramek, prowadząc grę brązowych medalistek poprzedniego sezonu.
- KPR Gminy Kobierzyce jest już na takim etapie, że porażki po dobrych meczach nas nie cieszą. W tabeli nie dopiszemy po nich punktów. Trzeba jednak przyznać, że podnieśliśmy się mentalnie, jeśli chodzi o cechy charakteru i waleczność. To pozwoliło nam być w grze przez 60 minut. Tak jak trenerka Bożena Karkut narzekała na niewykorzystane sytuacje, tak u nas było podobnie. Gdybyśmy wykorzystali wszystkie stuprocentowe okazje i rzuty karne, wynik mógłby być inny - stwierdził Marcin Palica, trener KPR-u Gminy Kobierzyce.
Ważne zwycięstwo
Trzy punkty w meczu z Galiczanką Lwów wywalczyły zawodniczki PGE MKS-u El-Volt Lublin. Podopieczne Pawła Tetelewskiego miały początkowo problemy w starciu z aktualnymi mistrzyniami Ukrainy, jednak później zdołały wypracować sobie kilkubramkową przewagę i wygrały to spotkanie 28:22 (15:9). Warto odnotować powrót po kilkumiesięcznej
przerwie Aleksandry Tomczyk, a także debiut Sanji Radosavljević. To serbska lewoskrzydłowa, która ma w swoim sportowym CV m.in. ćwierćfinał Ligi Mistrzyń.
Zwycięstwo zapisały na swoim koncie również zawodniczki Piotrcovii Piotrków Trybunalski, które pokonały na wyjeździe Tauron Ruch Szczypiorno Kalisz 29:27 (14:12). Podopieczne Ivo Vavry postawiły mocne warunki faworytkom z Piotrkowa Trybunalskiego, a świetne zawody rozgrywała m.in. Kaja Gryczewska. To jednak Piotrcovia przez większość spotkania utrzymywała prowadzenie, a najskuteczniejsze w jej szeregach były Oliwia Domagalska i Lucyna Sobecka. Na dwie minuty przed końcem meczu przyjezdne prowadziły różnicą trzech bramek i nie oddały wygranej.
Kontrowersyjna końcówka
Niezwykle emocjonujące starcie zobaczyli kibice w Koszalinie, gdzie na parkiecie trwała bardzo wyrównana walka. Pierwszoplanowe role odgrywały bramkarki obu zespołów - m.in. Mai Gomaa i Weronika Glosar - ale dobre wejścia miały również ich zmienniczki, odpowiednio Alicja Klarkowska i Marta Wawrzynkiewicz. W ataku skuteczne były natomiast Sara Kovarova i Oleksandra Furmanets (Piłka Ręczna Koszalin) oraz Karolina Mokrzka i Nataliia Dmytrenko (Sośnica Gliwice). W końcówce spotkania szalę zwycięstwa na swoją stronę przechyliły zawodniczki z Koszalina i to one mogły cieszyć się z trzeciej wygranej z rzędu.
Niestety, spotkanie nie obyło się bez kontrowersji. W ostatnich piętnastu sekundach gospodynie straciły piłkę, a na kontrę wybiegła Maja Tukaj. W tym samym momencie para sędziowska przerwała grę po prośbie trenera Piłki Ręcznej Koszalin o czas. Niewykluczone, że sprawa będzie miała dalszy bieg, ponieważ zarząd Sośnicy Gliwice rozważa złożenie protestu.
- Zarząd pragnie poinformować, że w związku z sytuacją z ostatnich sekund meczu przeciwko Piłce Ręcznej Koszalin, opierając się na przepisach ORLEN Superligi Kobiet, rozważa złożenie protestu. Trener Dmytro Hrebeniuk, wg nagrania, zażądał czasu w momencie posiadania piłki przez Maję Tukaj, co powinno skutkować zastosowaniem przepisów opisanych w regulaminie elektronicznego systemu żądania czasu dla drużyny. Co więcej, na nagraniu widać celowość decyzji pana trenera - można przeczytać w oświadczeniu zarządu Sośnicy Gliwice.
W ostatnim meczu 7. serii ORLEN Superligi Kobiet zawodniczki ENEA MKS-u Gniezno pokonały na wyjeździe Energa Start Elbląg 32:23 (12:10). Było to świetne spotkanie w wykonaniu bramkarek obu zespołów - zarówno Aleksandra Hypka, jak i Oliwia Suliga prezentowały bardzo dobrą dyspozycję. Na parkiecie lepiej wyglądały jednak zawodniczki z Gniezna, które systematycznie powiększały swoją przewagę i z upływem czasu coraz bardziej zbliżały się do wywalczenia trzech punktów. To zwycięstwo pozwoliło zawodniczkom ENEA MKS-u Gniezno awansować na czwarte miejsce w tabeli ORLEN Superligi Kobiet.










