Na zakończenie 9. serii Orlen Superligi Kobiet KPR Gminy Kobierzyce zmierzył się z KGHM MKS Zagłębiem Lubin. Na przestrzeni kilku ostatnich lat lubinianki niejednokrotnie miewały problemy w starciu z lokalnym rywalem, jednak w środowe popołudnie wyrównany pojedynek trwał tylko przez większość pierwszej części spotkania. Jeszcze przed przerwą aktualne mistrzynie Polski wypracowały sobie czterobramkową przewagę. Po zmianie stron na parkiecie dominowały głównie zawodniczki KGHM MKS Zagłębia Lubin, a prym wiodła Karolina Kochaniak-Sala. Podopieczne Bożeny Karkut pokonały w prestiżowym spotkaniu KPR Gminy Kobierzyce 37:24 (17:13), notując tym samym czterdzieste zwycięstwo z rzędu w Orlen Superlidze Kobiet. - Wiedziałyśmy, że KGHM MKS Zagłębie Lubin postawi mocne warunki, jednak nie spodziewałyśmy się takiego wyniku i liczyłyśmy na naszą wygraną. W tym meczu wkradło się za dużo błędów i nietrafionych rzutów z czystych pozycji - powiedziała Katarzyna Cygan, rozgrywająca KPR-u Gminy Kobierzyce. Mocne słowa Niesamowitych emocji dostarczył sobotni mecz w Jarosławiu, a walka o zwycięstwo toczyła się praktycznie do samego końca. Bliższe zwycięstwa były gospodynie, jednak w trakcie ostatnich sześćdziesięciu sekund dwa celne trafienia dołożyły zawodniczki MKS URBIS Gniezno, a decydująca okazała się bramka Nikoli Szczepanik. W rozmowie z mediami w język nie gryzł się trener Handball JKS-u Jarosław, który w mocnych słowach odniósł się do pracy arbitrów tego spotkania. - Gratulacje dla Gniezna za zdobycie trzech punktów, bez względu na okoliczności i na to, jak wyglądał mecz. Myślę, że w tym spotkaniu zasłużyliśmy na punkty. Dzisiaj w emocjach mogę powiedzieć tyle, że sędziowie mieli inne zdanie na ten temat. o, co zrobili w ostatnich paru minutach, to jest po prostu skandal. Muszę to jednak obejrzeć na chłodno... Zabierają nam wygraną piłkę, kładę czas, a stolikowy go nie uznaje. Nie wiem, co się panom gwizdnęło. Parę gwizdków mieli takich, że po prostu głowa mała - ocenił Michał Kubisztal, trener Handball JKS-u Jarosław. Przełamanie Młynów Ważne zwycięstwo odniosły zawodniczki Młynów Stoisław Koszalin, które pokonały na wyjeździe AWS Energa Szczypiorno Kalisz 30:16 (12:8). Pierwsza połowa meczu nie wskazywała na to, że spotkanie zakończy się takim wynikiem. Podopieczne Krzysztofa Przybylskiego prowadziły wprawdzie na początku spotkania 5:1, jednak przez kolejne czternaście minut nie trafiły one do bramki rywalek. Niemoc strzelecka została w końcu przełamana, a dodatkowo udało im się wypracować do przerwy czterobramkową przewagę. Po zmianie stron na parkiecie trwała dominacja Młynów Stoisław Koszalin - w ataku błyszczała Anna Mączka, a w bramce świetnie spisywała się Natalia Filończuk. - W pierwszej połowie trochę "zacięła nam się maszynka". Rzuciliśmy szybko pięć bramek i... przestaliśmy je rzucać. Jednak przez większość meczu fajnie funkcjonowała obrona razem z Natalią Filończuk w bramce. Zadziałał też atak szybki. Zdobyliśmy dziś trzydzieści bramek, czyli najwięcej w tym sezonie. Straciliśmy tylko szesnaście i to też jest najlepszy wynik, jaki udało nam się uzyskać. Cały zespół zasługuje na pochwałę i słowa uznania.- wyjaśnił Krzysztof Przybylski, trener Młynów Stoisław Koszalin. Na emocje nie mogli narzekać również kibice w Łańcucie, gdzie po trzy punkty sięgnęły ostatecznie zawodniczki Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Bliższe zwycięstwa na początku drugiej połowy były mistrzynie Ukrainy, jednak zespół z Piotrkowa Trybunalskiego zdołał odrobić straty, a w ostatnim kwadransie zdominować swoje rywalki. Na wyróżnienie w zespole gości zasługiwała zwłaszcza Tauani Martins Schneider, która zdobyła osiem bramek i została wybrana najlepszą zawodniczką tego meczu. Warto dodać, że jedno ze spotkań 9. serii Orlen Superligi Kobiet zostało rozegrane awansem. Jeszcze na początku października zawodniczki MKS-u FunFloor Lublin pokonały Start Elbląg 31:19 (19:6).