Przygotowujący się do mistrzostw świata Polacy po meczu z Koreą Południową mogli być zadowoleni. W końcu zaczęła funkcjonować defensywa, do czego dużą uwagę przywiązywał Patryk Rombel, a to przekładało się również na kontry i szybkie, łatwe bramki. Kibice liczyli, że w pojedynku z Brazylią, "Biało-Czerwoni" zagrają równie skutecznie w obronie i zakończą turniej w Tauron Arenie z dwoma zwycięstwami. Spotkanie rozpoczęło się od minuty ciszy z powodu śmierci brazylijskiej legendy futbolu Pelego. Niemrawy początek Polaków Niestety podobnie jak w meczu z Tunezją, "Biało-Czerwoni" rozpoczęli niedbale i popełniali sporo błędów w defensywie. Brazylijczycy, choć mieli na koncie dwie porażki, poczuli, że otwiera się przed nimi szansa na pokonanie gospodarzy turnieju i dość szybko wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Po dwunastu minutach, przy stanie 8:5 dla zespołu z Ameryki Południowej, trener Patryk Rombel nie wytrzymał i wziął czas. Jego komunikat był bardzo krótki, bo w ledwie kilka sekund wytłumaczył swoim zawodnikom, że jeśli nie nastąpi poprawa gry, zaczną się zmiany. Po przerwie dwie bramki zdobył Piotr Jędraszczyk, efektowną obroną popisał się Adam Morawski i przewaga Brazylijczyków stopniała do jednej bramki. Potem znów przydarzyły nam się dwie niepotrzebne straty, ale podobnie było u naszych przeciwników. Stąd w 20. minucie, po trafieniu z rzutu karnego Arkadiusza Moryty, przegrywaliśmy tylko 9:10. A trzy minut później, znów po golu Jędraszczyka, w końcu udało się doprowadzić do remisu 12:12, a po chwili bramkę z kontry zdobył Mikołaj Czapliński i wyszliśmy na prowadzenie. W ostatnich minutach pierwszej części gry byliśmy świadkami efektownych obron bramkarzy obu drużyn, którzy wybronili sytuację sam na sam. Polakom udało się jednak utrzymać jednobramkowe prowadzenie i do szatni schodzili przy wyniku 14:13. Czytaj także: Wielka gwiazda w polskiej lidze. Kontrakt na trzy lata Wygrana na zakończenie turnieju Po zmianie stron Polacy znów wyszli na parkiet skoncentrowani. Kolejny raz z dobrej strony pokazał się Andrzej Widomski, który popisał się efektownym trafieniem, po którym kibice zgromadzeni w Tauron Arenie mogli tylko bić brawo. Brazylijczykom z kolei tej koncentracji brakowało i nawet w prostych, zdawałoby się, sytuacjach, mieli kłopoty ze zdobywaniem bramek. Dlatego w 40. minucie prowadziliśmy 20:16 i mogliśmy kontrolować poczynania na parkiecie. W 46. minucie Brazylijczycy zdobyli dwie bramki z rzędu i Patryk Rombel poprosił o czas. Tym razem jednak było mniej nerwowo, a selekcjoner "Biało-Czerwonych" spokojnie rozpisywał warianty w grze defensywnej. Przerwa poskutkowała i Czapliński po rozrzuceniu na skrzydło trafił na 24:20. W ostatnich minutach Polacy, a szczególnie występujący w swoim rodzinnym mieście Moryto, grali na sporym luzie, dzięki czemu nasza przewaga zaczęła się powiększać. Ostatecznie "Biało-Czerwoni" wygrali to spotkanie 31:23, żegnając się, przynajmniej na jakiś czas, z krakowską publicznością pozytywnym akcentem. Przed naszą drużyną teraz kolejny towarzyski turniej, tym razem w Katowicach. Po nim Patryk Rombel ogłosi skład, który będzie reprezentował nas na mistrzostwach świata w Polsce i w Szwecji. Pierwszy mecz "Biało-Czerwoni" rozegrają już 11 stycznia z Francją. Tunezja zwycięzcą 4 Nations Cup W meczu poprzedzającym starcie Polaków z Brazylią Tunezja pokonała Koreę Południową 35:32. To oznaczało, że zespół z Afryki odniósł trzecie kolejne zwycięstwo w 4 Nations Cup i okazał się bezapelacyjnym triumfatorem całej imprezy. Jak mówił po spotkaniu z nimi Patryk Rombel, Tunezja to drużyna grająca bardzo nieprzyjemny, ale skuteczny handball i od zawsze jest niewygodnym przeciwnikiem. Jak się okazało, tym razem byli niewygodni dla wszystkich i mogli w Krakowie cieszyć się z prestiżowego triumfu.