Udany początek Polaków W przeciwieństwie do meczu z Tunezją, tym razem "Biało-Czerwoni" udanie weszli w to spotkanie i dość szybko wypracowali sobie kilkubramkową przewagę. Patryk Rombel po pierwszym meczu na 4 Nations Cup miał sporo pretensji o grę w defensywie, ale tym razem była to mocna strona naszej drużyny. Wytrąceni z rytmu Koreańczycy nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Jakuba Skrzyniarza. Rombel odesłał na trybuny m.in Arkadiusza Morytę i Przemysława Krajewskiego, ale do składu wrócili za to Adam Morawski i Piotr Chrapkowski. I choć teoretycznie brakowało liderów, to jednak kilku młodszych, albo mniej ogranych zawodników pokazało się z dobrej strony. Do przerwy nasz zespół prowadził 17:14, choć w pewnym momencie przewaga podopiecznych Patryka Rombla wynosiła już pięć "oczek". Jednak moment dekoncentracji sprawił, że rywale zdołali zmniejszyć straty. Selekcjoner naszej drużyny mógł być zadowolony, choć już na gorąco miał kilka uwag, które przekazywał Bartoszowi Jureckiemu. Ta dwójka jako ostatnia udała się do szatni, gdzie trener mógł porozmawiać z zawodnikami nieco dłużej. Szansa dla zmienników Na drugą połowę nasi zawodnicy znów wyszli pełni energii i szybko zaczęli powiększać swoją przewagę. Kiedy w 37. minucie efektowną wkrętką popisał się Mikołaj Czapliński, na tablicy wyników pojawił się rezultat 21:16. Chociaż trener Rombel po raz kolejny dawał pograć wszystkim, to w przeciwieństwie do meczu z Tunezją roszady nie powodowały w naszym zespole momentów przestoju. Wykorzystany przez Jana Czuwarę rzut karny pozwolił "Biało-Czerwonym" powiększyć prowadzenie do sześciu bramek na kwadrans przed końcem spotkania. I choć w piłce ręcznej to wynik, który absolutnie niczego nie przesądza, to jednak postawa Polaków sprawiała, że kibice mogli z oglądać końcówkę spotkania z nadzieją, że tym razem nasza reprezentacja zejdzie z parkietu jako zwycięzcy. Ostatecznie, po kilku efektownych akcjach z obu stron, Polacy wygrali to spotkanie 31:27. Koreańczycy starali się odrabiać straty, ale nie potrafili znaleźć sposobu na zatrzymanie naszych akcji, a sami mieli kłopoty żeby pokonać Adama Morawskiego. Już po końcowej syrenie mieli nawet rzut karny, ale popularny "Loczek" popisał się udaną interwencją i efektownie zakończył to spotkanie. Wygrana Polaków sprawia, że teoretycznie wciąż mamy szanse na zwycięstwo w całej imprezie, choć rzecz jasna nie jest to sprawa najważniejsza. Zdecydowanie bardziej istotne jest dla Patryka Rombla to, że może sprawdzić wszystkich graczy w starciu z wymagającymi rywalami. Przed "Biało-Czerwonymi" jeszcze ostatni mecz z Brazylią i kolejna szansa dla zmienników. Selekcjoner naszej drużyny mówił, ze 5-6 miejsc w kadrze na mistrzostwa świata wciąż jest wolnych, tak że każdy mecz może zadecydować o tym, kto znajdzie się w składzie na rozpoczynający się 11 stycznia czempionat. Albo chociaż się do tego zbliży. Druga wygrana Tunezji W drugim meczu turnieju reprezentacja Tunezji pokonała Brazylię 29:24, odnosząc swoje drugie zwycięstwo w tej imprezie. Przed zespołem z Afryki jeszcze tylko mecz z Koreą Południową, a wygrana pozwoli im zatriumfować w całej imprezie. Warto jednak pamiętać, że 4 Nations Cup to przede wszystkim etap przygotowań do mistrzostw świata, które nasz kraj zorganizuje wraz ze Szwecją. Przed Polakami jeszcze turniej towarzyski w Katowicach, po którym Patryk Rombel ogłosi skład na imprezę docelową. 4 Nations Cup to element przygotowań do najważniejszej imprezy w dziejach polskiej piłki ręcznej również dla organizatorów. TAURON Arena będzie bowiem także miejscem rozgrywania meczów mistrzostw świata. Polacy prawdopodobnie wystąpią tam podczas fazy głównej. Nasza drużyna, w przypadku awansu, stawi w Krakowie czoła trzem reprezentacjom z grona: Hiszpania, Czarnogóra, Chile, Iran.