O proteście polskiej ekipy przebywającej w Bratysławie poinformowano przed godziną 21.00 na Twitterze Związku Piłki Ręcznej w Polsce. "Reprezentacja Polski złoży protest w związku z decyzją podjętą w ostatnich sekundach spotkania z Rosją. Odpowiedź na protest jutro do godz. 12:00 (uznanie lub odrzucenie)". Po chwili jednak post na Twitterze został usunięty. Jak udało się nieoficjalnie dowiedzieć Interia.pl protest formalnie został złożony do departamentu prawnego europejskiej federacji piłki ręcznej (EHF). Tweet został jednak wycofany, bo ZPRP nie chce nagłaśniać sprawy z jednego powodu: szanse sukcesu dyplomatycznego są praktycznie równe zeru. Polska - Rosja. Protest Polski po rzucie Kosorotowa Komisja robocza departamentu pracująca w trakcie mistrzostw - analizowała już w turnieju m.in. czerwoną kartkę Szymona Sićki w meczu z Austrią (Polak uniknął dyskwalifikacji) - zbierze się w poniedziałek o 9. rano, ale nie ma pewności, czy polski protest w ogóle trafi pod jej obrady... Spotkanie z Rosją było niezwykle dramatyczne. Polski zespół podniósł się po trzech wysokich porażkach - z Niemcami, Norwegią i Szwecją - i bliski był pierwszej wygranej w rundzie głównej mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych rozgrywanych na Słowacji i Węgrzech. Gdy na 3 sekundy przed końcową syreną Michał Daszek trafił do rosyjskiej bramki, Biało-czerwoni objęli prowadzenie 29-28 i wydawało sie, że siódemka Patryka Rombla wygra "spokojnie jedną". Polska - Rosja. Dramatyczna końcówka w ME piłkarzy ręcznych Nic z tego - po wznowieniu gry Siergiej Kosorotow otrzymał piłkę i rzucił precyzyjnie z około 15 metrów, umieszczając piłkę tuż przy słupku obok rozpaczliwie interweniującego Mateusza Zembrzyckiego, który w całym spotkaniu bronił fenomenalnie, z ponad 40-procentową skutecznością. Karol Bielecki: Trzeba uderzyć sie w piersiProwadzące mecz francuskie sędzie Charlotte i Julie Bonaventura analizowały jeszcze na powtórkach, czy gol został zdobyty prawidłowo, ale ku osłupieniu polskiej ekipy sprawdzały tylko, czy piłka wpadła do siatki przed syreną, a nie policzyły... kroków rzucającego rosyjskiego zawodnika Orlen Wisły Płock. Okazuje się jednak, że sędzie - skoro nie odgwizdały od razu błędu Rosjanina i gola uznały - nie musiały w ogóle weryfikować na wideo liczby kroków Kosorotowa, bo nie dopuszczają tego przepisy... - Błąd kroków nie podlega wideoweryfikacji. W ten sposób można tylko sprawdzić czy bramka padła w czasie lub nie - tak jak w tym przypadku. Inne sytuacje to sprawdzenie błędu zmiany, czy popełniony faul był na czerwoną czy niebieską kartkę albo gdy sędziowie nie są pewni, którego zawodnika należy ukarać - tłumaczył dla sport.tvp.pl sędzia międzynarodowy Bartosz Leszczyński.Decyzja departamentu prawnego EHF ma zostać podjęta w poniedziałek przed południem. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Koniec marzeń Niemców