- Dla mnie to coś niebywałego, że mogę tu w ogóle być! Cieszę się, że wygraliśmy te dwa pierwsze mecze. Byliśmy świetnie przygotowani taktycznie, rywale niczym nas nie zaskoczyli. Przez większą część czasu mogłem ich wspierać tylko z ławki, ale chłopaki świetnie wywiązywali się ze wszystkich założeń i czapki z głów dla nich - mówił po meczu z Białorusią 20-letni Piotr Jędraszczyk. Czytaj także: Syn spełnia marzenia ojca na MEMłody zawodnik zdradził, że kiedy Polacy, po wygranej z białoruskim zespołem, zapewnili sobie awans do kolejnej fazy turnieju, było chwilę czasu na małe świętowanie. Jednak w głowach wszystkich jest już mecz z Niemcami, decydujący o tym, kto zajmie pierwsze miejsce w grupie D. - Troszeczkę świętowania było, aczkolwiek to dopiero początek. Mam nadzieję, że dopiero się rozkręcamy. Plan minimum został wykonany, ale jeszcze w tej fazie jeden ważny mecz z Niemcami, który może dać nam punkty w kolejnej rundzie. I przygotowujemy się już do tego spotkania fizycznie, psychicznie i taktycznie. Trener Patryk Rombel stara się dzielić kadrowiczów pod względem liczby minut, jakie spędzają na parkiecie i dozować wysiłek tak, by wszyscy byli w optymalnej dyspozycji. Jędraszczyk zdradził, jak wygląda to od środka. - Przede wszystkim jest cięższy trening na siłowni, żeby cały czas utrzymać ten cykl. Inaczej też wygląda regeneracja i nasi fizjoterapeuci mocno pracują nad tym, żebyśmy byli mniej więcej na tym samym poziomie obciążeń, aby być gotowym w kolejnych spotkaniach.Niespełna trzy tygodnie temu dopiero zadebiutował w reprezentacji, a już znalazł się na szalonych, pod wieloma względami, mistrzostwach Europy. Jak sobie z tym radzi? - Przede wszystkim staram się zachować chłodną głowę. Staram się wspierać chłopaków, jak tylko mogę. Nie mam tego doświadczenia za dużo, ale na treningach daję z siebie 100 procent, słucham podpowiedzi od chłopaków. Na swojej pozycji mam dużą konkurencję, ale taka presja ze strony młodych graczy jest dobra, bo to pokazuje, że mamy silny skład - ocenił Jędraszczyk.