Polacy przegrali z Niemcami 23:30 w swoim ostatnim meczu fazy wstępnej mistrzostw Europy w piłce ręcznej i zajęli drugą pozycję w grupie D. Niestety do kolejnej fazy turnieju, gdzie zmierzą się z Hiszpanią, Szwecją, Rosją i Norwegią awansują z zerowym dorobkiem punktowym. - Z pewnością Niemcy byli dziś lepsi. My mieliśmy wielkie problemy na środku defensywy, bo straciliśmy czterech graczy, którzy mogli tam zagrać, a na dodatek w trakcie spotkania odpadł nam piąty, Bartek Bis. Doznał kontuzji kolana, na razie nie wiemy jeszcze, na ile poważnej - analizował tuż po meczu Patryk Rombel. Patryk Rombel: Było nam szczególnie ciężko Selekcjoner Polaków dodał jednak, że mimo wszystko jest dumny z zawodników, którzy dziś wystąpili na środku obrony, bo biorąc pod uwagę okoliczności, spisali się całkiem nieźle. - Było ciężko, myślę że jak wszystkim w koronawirusowej rzeczywistości, choć nam szczególnie, bo straciliśmy dużą liczbę graczy ze środka defensywy i wystąpili tam dwa zawodnicy, którzy grali ze sobą po raz pierwszy. To największa różnica pomiędzy tym spotkaniem, a meczem z Białorusią sprzed dwóch dni. Jestem bardzo dumny z tego, jak nasz zespół spisywał się w starciu z Niemcami. Do 50. minuty pozostawaliśmy w grze, mieliśmy tylko cztery bramki straty. Czytaj także: Pierwsza porażka Polaków na turnieju - Nasi dzisiejsi rywale mają zawodników najwyższej jakości i nawet jeśli ktoś im wypadnie, wciąż mogą zastąpić go kimś bardzo mocnym. Ja z kolei mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie nas więcej i uda się zwiększyć rotację w składzie - mówił Rombel. Kwestia gry w obronie była zdaniem Rombla kluczem w tym spotkaniu, choć selekcjoner nie zamierzał zwalać winy na Ariela Pietrasika i Melwina Beckmana, którzy musieli zastąpić bardziej doświadczonych kolegów. - Maciej Gębala i Bartek Bis to tylko dwóch zawodników. Pamiętajmy, że poza nimi wypadli nas nam i Piotrek Chrapkowski i Dawid Dawydzik, tak że tych strat w środku jest bardzo dużo. Na tę pozycję wchodzą gracze numer 5 i 6 w kolejce, do tego debiutanci na takiej imprezie, grający ze sobą po raz pierwszy, bo nawet w turniejach towarzyskich nie udało się ich sprawdzić. Dlatego duże "dziękuję" dla nich za tę robotę, którą wykonali. Pewne rzeczy musieliśmy ustalać jeszcze dziś. Nie wszystko działało tak, jakbyśmy chcieli, ale nie chcę zwalać winy na nich, bo na nich spoczęła duża odpowiedzialność i te błędy musiały przyjść. Większość bramek traciliśmy środkiem. Dla nas takie ubytki to problem, bo nie mamy aż tylu graczy jak Niemcy, którzy tracąc zawodników z "16" dowołują kto wie, czy nie lepszych, a na pewno bardziej doświadczonych, niż ci, którzy byli na miejscu. My takiego komfortu nie mamy, ale jestem dumny z tego, jak zagrała drużyna w warunkach, które nas spotkały. Polska - Niemcy: Nie wiadomo, co dalej z Bisem Nie wiadomo jeszcze, na ile poważny jest uraz Bisa. Obrotowy reprezentacji Polski dwa razy podchodził do rozgrzewki w trakcie drugiej połowy, ale nie czuł się pewnie i trener Rombel nie chciał ryzykować jego zdrowiem. - Mamy jednak nadzieję, że zostanie z nami i będzie nam mógł pomóc w kolejnych grach - mówił selekcjoner "Biało-Czerwonych".Do zespołu ma niebawem dołączyć Dawid Dawydzik, który tuż przed turniejem otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa i nie mógł polecieć z zespołem do Bratysławy, ale jego izolacja dobiega końca i już niebawem wzmocni naszą reprezentację. - Dawidowi dziś o północy kończy się kwarantanna i od razu rusza na Słowację. Rano przejdzie testy, będzie miał czas żeby odpocząć i potem zacznie z nami trenować. Tydzień spędził w izolacji. Co prawda Łukasz Wicha zadbał o to, by wszyscy zawodnicy byli w treningu, ale wiadomo, że to nigdy nie jest to samo, co zajęcia na parkiecie. Dlatego na pewno będzie potrzebował jednego, dwóch dni, by dojść do siebie, złapać trochę tych treningowych minut i na pewno będzie brany pod uwagę w kolejnych meczach, bo obrońców na środku mamy bardzo mało, a wiadomo, że ta nasza obrona, gdy jest w pełnym składzie, stanowi monolit i dobrze się rozumie. Tutaj jest zupełnie przeorganizowana i musimy szybko znaleźć jakieś rozwiązanie, bo chcemy dalej walczyć, grać i zdobywać punkty - zapewniał Patryk Rombel.Na koniec trener naszej kadry został zapytany o to, czy w świetle tego, co dzieje się w Bratysławie i tych wszystkich absencji zdrowotno-organizacyjnych, jego misja polega obecnie bardziej na zarządzaniu kryzysowym niż normalnym prowadzeniu drużyny. - Myślę, że wszyscy mają takie zarządzanie kryzysowe. Nie pamiętam takiej sytuacji na żadnym poziomie, żebym w dniu meczu nie wiedział, jakich zawodników mam do dyspozycji. Jest to potwornie trudne i dla nas i dla samych graczy, bo oni też nie wiedzą, kto z kim będzie grał. Nagle o 14 okazuje się, że wypada Maciek Gębala i plan, który mieliśmy, nagle trzeba zmieniać. A to się wiąże ze wszystkim, ze zmianami w obronie czy z kontratakiem. Proszę zwrócić uwagę, że musieliśmy łatać nasz kontratak Melwinem na kole, bo nie mieliśmy jak inaczej tego zrobić. Myślę, że zarządzanie kryzysowe to trafne określenie - podsumował Patryk Rombel.