- To było dość podobne spotkanie do tego, które widzieliśmy w czwartek. Podobne pod tym względem, że wyszliśmy i graliśmy bez kompleksów. Przez długie fragmenty gry prowadziliśmy. Przy zmianach trochę za bardzo spadała nam i koncentracja i poziom naszej gry, natomiast myślę, że znów pokazaliśmy, że nawet mimo zmian możemy gonić wynik i zbliżać się nawet do remisu. Po raz kolejny zabrakło nam chłodnej głowy w końcówce. Powtórzę się jednak, wiem, że to truizm z mojej strony, ale nie da się tego nauczyć inaczej, niż w starciu z takimi zespołami jak Szwedzi. Z premedytacją chcieliśmy grać w meczach towarzyskich z najmocniejszymi ekipami na świecie i przygotowywać się do tego poziomu. Nie tracić czasu na pojedynki ze słabszymi przeciwnikami, ale zdobywać doświadczenie nawet wiedząc, że w żadnym z tych spotkań nie będziemy faworytami - podsumował drugi mecz ze Szwedami Patryk Rombel. Selekcjoner Polaków podkreślał, że każdy taki mecz przybliża jego drużynę do osiągnięcia poziomu, do którego dąży. - Cieszę się, że mieliśmy okazję zagrać z taką drużyną i że długimi fragmentami mogliśmy z nimi grać jak równy z równym. Zdajemy sobie jednak sprawę, że potrzebujemy więcej takich meczów, aby takie końcówki, jak te ze Szwecją, rozstrzygać na naszą korzyść. Rombel pytany o to, czy te 3-4 bramki straty dobrze odzwierciedlają różnicę, miedzy zespołami Polski i Szwecji na dziś, odparł, że z jednej strony trudno się z tym kłócić, z drugiej jednak dodał, że idziemy do przodu i już niebawem ta różnica może być mniejsza, bądź nawet zupełnie zniknąć. - Tablica wyników tak pokazała i nie wypada się z tym kłócić. Należy jednak nadmienić, że to bardziej my te mecze przegraliśmy niż nasi rywale je w jakiś wyraźny sposób wygrali. To pozwala spojrzeć z optymizmem w przyszłość, bo to my musimy się poprawić. Szwedzi swój szczyt właśnie osiągnęli, a my musimy ich gonić, żebyśmy więcej w takich końcówkach już nie przegrywali w tak łatwy sposób, oddając piłki czy nie trafiając w czystych sytuacjach - tłumaczył trener naszej kadry. Czytaj także: Mistrzowie Europy znów za mocni dla "Biało-Czerwonych" W dwumeczu ze Szwecją w biało-czerwonych barwach pojawiło się kilku młodych graczy, w tym dwóch absolutnych debiutantów Andrzej Widomski i Jakub Będzikowski. Rombel zapytany o to, czy wyciągnie jeszcze jakiegoś królika z kapelusza i powoła kolejnych nastolatków do kadry zaznaczył, że każdy z nich to inwestycja w przyszłość i efekt dobrej pracy szkoleniowej wykonywanej chociażby w Szkołach Mistrzostwa Sportowego. - Trzeba oddać tym chłopcom szacunek, bo naprawdę wykonują super robotę. To pokazuje, że tej młodzieży w związku z tym co robimy w naszym systemie szkolenia, w SMS-ach, jest sporo i są coraz lepsi. Wiadomo, oni nie są w stanie nam pomóc w takiej najbliższej przyszłości, w takim rozumieniu, że nie wpłyną jakoś znacząco na naszą grę, ale oni też potrzebują przebywać z nami na zgrupowaniach, poznawać atmosferę i warunki pracy w kadrze. Patrzeć na to, co dzieje nie tylko na treningach, ale i wokół. O królikach z kapelusza nie ma mowy, natomiast chodzi głównie o łapanie przez nich doświadczenia, żeby za parę lat, kiedy zmieniała się kolejna generacja, nie było dziury. By ci zawodnicy znali już atmosferę kadry. Tych zawodników jest kilku, cieszymy się, że są i będą się pojawiać na zgrupowaniach. Nie wiem, czy będą dostawali szansę gry, natomiast myślę, że to słuszna droga - stwierdził Patryk Rombel.