Polacy przed meczem z Austrią przeżywali prawdziwy horror, bo po raz kolejny musieli bardzo długo czekać na wyniki testów na koronawirusa, które miały zadecydować o tym, kto będzie mógł wystąpić w pierwszym meczu mistrzostw Europy. Na szczęście "Biało-Czerwoni" mogli przystąpić do tego starcia w komplecie, choć kosztowało ich to sporo nerwów. Patryk Rombel: To straszne siedzieć i czekać, czy jedziemy na mecz, czy do domu - Dziś rano po raz kolejny dostaliśmy polecenie wykonania testów, które nie były zaplanowane. Musieliśmy jechać na testy, bo tak jak już mówiłem, chcemy zrobić wszystko by być pewni, że jesteśmy gotowi, że możemy grać. Nikt z nas nie ucieka od tego, by się testować. Jednak ponownie czekaliśmy do 17.30, bo dopiero wtedy dostaliśmy informację, że jedziemy na mecz. I do tego czasu siedzieliśmy jak na szpilkach. I proszę mi wierzyć, że mecz kosztował mnie mniej nerwów niż to, co działo się przed nim. Nie chciałbym już tego drugi raz przeżywać, to straszne siedzieć i czekać na to, czy jedziemy na mecz, czy do domu. Nikt nam niczego nie mówił, a po wykonaniu testów otrzymaliśmy informację, że wyniki przyjdą około godziny 15. I przez te dwie godziny wyobraźnia szalała. Braliśmy pod uwagę wszystkie okoliczności. Dlatego cieszę się, że tu jesteśmy, że mogliśmy zagrać, bo naprawdę jesteśmy w takim momencie, w którym ten zespół się rozwija i byłoby nam bardzo szkoda, że nie możemy się zaprezentować. Myślę, że dziś pokazaliśmy, że praca wykonana przez nas jest na wysokim poziomie - powiedział tuż po spotkaniu Rombel. Czytaj także: Kapitalny mecz na otwarcie, zwycięstwo Polaków Selekcjoner Polaków przyznał, że wielką radość wywołał u wszystkich już sam fakt, że w ogóle udało się rozegrać to spotkanie. - Dzisiaj wszyscy cieszyliśmy się jak dzieci przede wszystkim, że możemy tutaj być. No i wiadomo, otwieramy turniej zwycięstwem, jesteśmy w grze i chcemy grać dalej, chcemy więcej - zadeklarował. Przed "Biało-Czerwonymi teraz dzień przerwy, który wykorzystają na analizę meczu z Austriakami i przygotowanie planu na najbliższego rywala. - Teraz czeka nas analizę meczu Białorusinów, bo to nasi najbliżsi rywale. Myślę, że musimy być bardziej zdyscyplinowani w ataku, bo w drugiej połowie meczu z Austrią było za dużo prostych błędów, które pozwalały rywalom na kontrataki. Na tym będziemy skupiać, choć oczywiście musimy wymyślić też nowy plan na Białoruś. Nie mamy na to za dużo czasu, ale będziemy się do tego przygotowywać - mówił po meczu z Austrią Rombel.Już po przylocie do Bratysławy, z powodu pozytywnych wyników testów, na kwarantannę zostało odesłanych pięciu graczy naszej reprezentacji. Ich sytuacja jest jednak niejasna i wydaje się, że mogli paść ofiarą organizacyjnego chaosu panującego na tych mistrzostwach. Trener Rombel przyznał, że istnieje szansa, by jeszcze pojawili się na tej imprezie. - Zostali przetestowani dwoma testami, które jak się później okazało, nie są do końca miarodajne, bo powtórzone u zawodników, dały kompletnie inne wyniki. Teraz jednak zgodnie z przepisami musimy czekać pięć dni na ich powtórzenie. Dlatego 17 stycznia czeka ich pierwszy test, dzień później przejdą drugi test i jeśli oba wykażą, że mają negatywny wynik, dołączą do zespołu. My musimy czekać. Działo się dużo rzeczy, kosztowało nas to sporo nerwów. To, co działo się w hotelu podczas testów, ich liczba, bo ja już sam nie wiem, czy byliśmy testowani siedem, czy osiem razy... Mam nadzieję, że 18 będą mogli do nas dołączyć i być opcją w meczu z Niemcami.