- To piękna chwila, jestem bardzo zadowolony. Chociaż nie pograłem zbyt wiele, to bardzo się cieszę, że mogłem wejść na boisko chociaż na te dwie-trzy akcje, że trener mi zaufał. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że w ogóle zagram, ale wyszło pozytywnie - powiedział tuż po meczu niezwykle szczęśliwy Andrzej Widomski w rozmowie z Interią. Dla wielu jego powołanie było sporą niespodzianką, bo ten zawodnik SMS-u Płock nie występuje w PGNiG Superlidze i ma niewielkie doświadczenie, jednak trener Patryk Rombel mu zaufał i pozwolił nawet zadebiutować w pierwszej reprezentacji w starciu z mistrzami Europy. - Wiadomo, trema przed zgrupowaniem była, ale atmosfera jest bardzo fajna i chłopaki szybko mnie przyjęli. Po chwili, jak już poznałem wszystkich, to nie było tak źle - mówił 19-letni szczypiornista. Czytaj także: Mistrzowie Europy za mocni dla Polaków Widomski, który od lipca będzie występował w Gwardii Opole, cały czas chodzi do liceum. W rozmowie z Interią zdradził dość nietypowe kulisy powołania, o którym dowiedział się... na lekcji. - Dostałem wiadomość, będąc w szkole. Wszedł dyrektor i zaprosił mnie do siebie. Myślałem, że coś przeskrobałem, że jakiś bałagan w pokoju zostawiłem i przyszedł. A tu okazało się, że dostałem powołanie do reprezentacji Polski. Kiedy pojawił się na parkiecie w Płocku na trybunach dało się słyszeć piski fanek. Jak się okazało, z wysokości trybun wspierały go koleżanki ze szkoły. - To były koleżanki z całej szkoły. Uczę się w płockim SMS-ie i wszyscy przyszli na mecz - przyznawał lekko speszony tym faktem Andrzej Widomski.