Największy horror w historii polskiej reprezentacji? Niesamowity rzut dał szczypiornistom awans
Już dziś polscy szczypiorniści zagrają z Norwegią w meczu grupowym drugiej fazy mistrzostw Europy 2022 w piłce ręcznej mężczyzn. Niemal 13 lat temu "Biało-Czerwoni" zmierzyli się ze Skandynawami w starciu, które przeszło do historii polskiego sportu i sprawiło, że powstała nowa jednostka czasu: "jedna Wenta".

Jest 27 stycznia 2009 roku, w Zadarze trwa trzeci mecz drugiej rundy mistrzostw świata w piłce ręcznej. Na tablicy wyników remis - po 30:30. Spotkanie Polski z Norwegią dobiega końca. Ważą się losy awansu do półfinału turnieju. I jedni, i drudzy potrzebują zwycięstwa, by pozostać w grze o medale. Remis daje awans Niemcom.
Największy horror w historii polskiej reprezentacji
Na 34 sekundy przed końcem Skandynawowie ruszają z akcją, jednak nie mogą przedrzeć się przez dobrze ustawioną defensywę Polaków. Czas płynie, a gdy do końcowej syreny pozostaje coraz mniej, norweski trener poprosił o przerwę.
CZYTAJ WIĘCEJ: CIĘŻKI BÓJ POLAKÓW, FAWORYCI ZA SILNI DLA "BIAŁO-CZERWONYCH"
Przy ławkach obu zespołów pełna koncentracja. Bogdan Wenta jest w swoim żywiole. "Oni wycofają bramkarza. Przerywamy, przejmujemy piłkę, i mamy pustą bramkę. Tylko spokojnie, mamy 15 sekund, mamy dużo czasu" - mówi szkoleniowiec.Jego słowa po chwili okazują się prorocze. Norwegowie po powrocie na parkiet tracą piłkę, przechwytuje ją Artur Siódmiak. Oddaje rzut przez całe boisko. Wpadnie czy nie wpadnie? - Pomyślałem sobie wtedy: "człowieku, co Ty robisz?!" - mówił później w jednym z wywiadów Michał Jurecki.
"Dopiero żona powiedziała mi, że ładnie całuję podłogę"
Siódmiak trafia, daje zwycięstwo "Biało-Czerwonym" i z miejsca staje się "Królem Arturem". Norwegowie są zrozpaczeni, Polacy eksplodują, lekarz reprezentacji Maciej Nowak na kolanach całuje parkiet. - Zupełnie nie pamiętam całowania parkietu. Byłem w ogromnej euforii. Dopiero żona powiedziała mi, że ładnie całuję podłogę. Podbiegłem jeszcze do bramki, w której stał Szmal, i ucałowałem jej słupek - wspominał Nowak po latach w rozmowie z "Polska. The Times".
Siódmiak: Wenta pół żartem, pół serio powiedział, że by mi jaja urwał, gdyby to nie wleciało
Ostatecznie "Biało-Czerwoni" zdobyli na turnieju brązowy medal. Do tamtych chwil Polacy będą wracać wielokrotnie, najczęściej sam Siódmiak, który o swój rzut był pytany w kolejnych wywiadach.
- Jedyne co usłyszałem to: rzucaj. No to rzuciłem. Nie wiedziałem co się stało. Jest taki kadr, na którym widać jak z niedowierzaniem patrzę jak piłka wpada do bramki. Dopiero gdy spojrzałem na zegar, dotarło do mnie, że zmieściłem się w czasie - wspominał, cytowany przez Polskie Radio.
Jedna Wenta, czyli nowa jednostka czasu
Wygrana Polaków była opisywana w kategoriach "cudu", a "15 sekund" staje się nową jednostką czasu - jedną Wentą. A jak zwycięski rzut Siódmiaka zapamiętał sam szkoleniowiec?
- Chyba rzeczywiście urwalibyśmy Arturowi jaja, gdyby nie trafił, bo przed norweską bramką miał i Mariusza Jurasika, i Damiana Wleklaka, a jednak zdecydował się na rzut. Cieszę się, że na niego trafiło, że on był w blasku fleszy, bo to chyba najczęściej opierdzielany przeze mnie zawodnik - oznajmił dla "Sport.pl".
Dzień po meczu już nie wyszło. "Rzucił farfocla"
Dzień po meczu z Norwegią zawodnicy stawili się na treningu. Szczypiorniści postanowili odtworzyć sytuację z meczu. Tym razem Artur Siódmiak oddał rzut i... nie trafił. - Rzucił jakiegoś farfocla - skomentował Wenta.
Dziś znów gramy z Norwegią
Taka historia już się nie powtórzy. Polscy szczypiorniści mogą jednak nawiązać do tamtych chwil. Początek meczu Polska - Norwegia zaplanowano na godz. 20:30. Asystentem Patryka Rombla jest Bartosz Jurecki, który brał udział w pamiętnych mistrzostwach w 2009 roku, a Skandynawom rzucił trzy bramki.