Zapis relacji na żywo z meczu Polska - Węgry - kliknij TUTAJ! Przed meczem Patryk Rombel dokonał w składzie zmiany powrotne - wrócili Przemysław Krajewski i Maciej Gębala, pozostał bramkarz Mateusz Kornecki. Nadzieje na nawiązanie równej walki z Madziarami nie były bezpodstawne, bo biało-czerwoni w czterech poprzednich meczach mundialu pokazywali, że zrobili ogromny postęp i wypracowali całkiem przyzwoitą jakość. Tym razem jednak zabrakło sporo, bo przeciwnik okazał się bardziej doświadczony i na większości pozycji miał przewagę, której nasz zespół nie był w stanie zniwelować. Pierwsze minuty wyrównane z prostymi, ale skutecznymi rozwiązaniami w ataku - w górę szedł Tomasz Gębala i ładował rakiety powietrze - ziemia, po których Roland Mikler mógł tylko poprawiać grzywkę. Katastrofa zaczęła się po kwadransie. Kontakt z Węgrami jeszcze był, 5:5 i 6:7 i rozgrzewający się Adam Morawski w bramce pozwalały mieć nadzieję, że rywal nie będzie uciekał. Ale uciekł. Kostkę podkręcił Michał Olejniczak, a Maciej Pilitowski nie utrzymał jego poziomu. Bracia Gębalowie siedli na ławce, a Piotr Chrapkowski z Patrykiem Walczakiem nie dawali rady odcinać węgierskich kołowych. Parę strat w ataku, parę odpalonych za szybko rzutów, Miler w bramce i kontrami rywale nas wypunktowali. Kolejne minuty wygrali 10:3 i prowadzili 15:8. Dwa razy brał czas Patryk Rombel w pierwszej połowie, ale gra wyglądała tak, że przydałaby się przerwa co dwie akcje. Leczył naszych zawodników węgierski bramkarz Roland Mikler, a w ataku fantastycznie rozdzielał piłki Matę Lekai. Rozgrywający Telekomu Veszprem był w tym meczu graczem z innej planety. W drugiej połowie Węgrzy kontrolowali sytuację, ale na szczęcie gra Polaków wyglądała znacznie lepiej. Wrócił Michał Olejniczak, akcje stały się składniejsze, a w bramce świetną zmianę za Morawskiego dał Mateusz Kornecki. Wynik zmienił się z fatalnych -8 na tylko cztery bramki w końcówce, ale Węgrzy byli dziś poza zasięgiem. W poniedziałek o 20.30 Polska zagra z Niemcami, a stawką będzie 3. miejsce w grupie. Leszek Salva