W grupie Polacy pokonali Tunezję 30:28, ulegli Hiszpanii 26:27 oraz rozgromili, głównie dzięki świetnej postawie w drugiej połowie, Brazylię 33:23 i z dorobkiem dwóch punktów awansowali do kolejnej fazy. "Wiele osób zapewne sądziło, że nie wyjdziemy z grupy, która wcale nie była lekka, łatwa i przyjemna. Nasi przeciwnicy, w przeciwieństwie do nas, grali dwa lata temu na mistrzostwach świata w Danii i Niemczach. Hiszpania, notabene aktualny mistrz Europy, była wówczas siódma, Brazylia dziewiąta, a Tunezja 12. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony zwłaszcza świetnym występem przeciwko Brazylii, którą wręcz zdeklasowaliśmy" - powiedział Wleklak. Wielokrotny reprezentant Polski przekonuje, że podopieczni trenera Patryka Rombla nie muszą na tym poprzestać. "Dotychczasowe spotkania pokazały, że jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi i walczyć o coś więcej niż tylko awans z grupy. Sytuacja wyjściowa jest dobra i wszystko mamy w swoich rękach. Kluczowe znaczenie, bo wygrana w czwartek z Urugwajem to obowiązek, będzie miała sobotnia konfrontacja z Węgrami. Czeka nas niezwykle trudny mecz, ale jeśli odniesiemy zwycięstwo, to w poniedziałek czeka nas spotkanie o wszystko z Niemcami, którzy w Egipcie nie grają w najsilniejszym składzie" - dodał. 45-letni szkoleniowiec podkreśla, że siłą drużyny narodowej jest wyrównany skład. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! "Ten wózek ciągną zawodnicy występujący na co dzień w Kielcach, czyli Szymon Sićko, Michał Olejniczak, Tomasz Gębala i Arkadiusz Moryto, ale swoją robotę wykonali także bramkarze, świetnie spisuje się Maciej Gębala, a w meczu z Brazylią znakomicie radził sobie wchodzący z ławki Maciej Majdziński. Widać, że atmosfera w zespole jest bardzo dobra, ale tak jest zawsze kiedy się wygrywa. Wtedy najgorsza potrawa smakuje wyśmienicie. Szkoda tylko, że Zenek w Sylwestra kosztował tak dużo i nie możemy oglądać tych meczów na otwartych kanałach. A chłopaki i nasi kibice zasługują na to" - zauważył. Srebrny z 2007 i brązowy medalista mistrzostw świata z 2009 roku ma nadzieję, że po chudych latach polska reprezentacja będzie podczas najważniejszych imprez odgrywać znaczącą rolę i nawiąże do osiągnięć z minionych lat. "Myślę że nikt, a ja na pewno, nie chce żyć tylko wspomnieniami. Wszyscy czujemy głód sukcesów. Ci zawodnicy mają określone ambicje, chcą się pokazać oraz napisać i budować swoją historię. Wierzę, że okażą się naszymi godnymi następcami i z całego serca życzę, aby udało im się osiągnąć więcej niż nam" - zapewnił. W mistrzostwach globu po raz pierwszy biorą udział 32 zespoły. Wleklak ocenił, że poziom wyrównał się i dla drużyn od lat zaliczanych do światowej czołówki mecze z teoretycznie słabszymi rywalami nie są już spacerkiem. "Drużyny z Azji i Afryki zrobiły wyraźny postęp. Prowadzona przez islandzkiego szkoleniowca Dagura Sigurdssona Japonia, gdzie z bramkarzami pracuje Antoni Parecki, sensacyjnie zremisowała z aktualnym wicemistrzem Europy Chorwacją. Nieźle spisywała się Angola, bardzo solidnie, zwłaszcza pod względem fizycznym, prezentują się gospodarze imprezy. Liczę na kolejne niespodzianki, oczywiście także z udziałem biało-czerwonych" - podsumował.