Po tym, jak w swoim debiucie w roli selekcjonera reprezentacji Polski Bartosz Jurecki odebrał od mistrzów olimpijskich surową lekcję handballa, również i drugi mecz we Francji nie zapowiadał się na łatwy. Tymczasowy następca Patryka Rombla musiał radzić sobie bez sześciu graczy, którzy stanowili trzon naszej drużyny na mistrzostwach świata i chyba mało który trener w naszym kraju chciałby się z nim akurat w tym momencie zamienić. Francja - Polska: Dobry występ Adama Morawskiego Mimo to po pierwszym przegranym meczu Jurecki zapowiadał, że Polacy jadą do Francji walczyć o korzystny wynik. Zresztą druga połowa meczu w Gdańsku 8 marca pokazała, że "Biało-Czerwonych" stać na to, by nawiązać wyrównaną walkę z naszpikowaną gwiazdami drużyną "Trójkolorowych". Początek meczu w Aix-en-Provence potwierdził, że faktycznie jest to możliwe, choć nasz zespół nie ustrzegł się błędów. Niestety znów mieliśmy ogromne problemy w ofensywie, ponownie Vincent Gerard nie pozwalał się pokonać nawet z rzutów karnych, ale i nasza defensywa prezentowała się nieźle, a Adam Morawski, wracający do bramki, odbił kilka piłek i po 10. minutach przegrywaliśmy tylko 2:4. Chwilę później Szymon Działakiewicz zmniejszy nawet naszą stratą do jednej bramki, ale Dylan Nahi odpowiedział po błyskawicznej kontrze. "Biało-Czerwoni" grali jednak zdecydowanie lepiej niż przed kilkoma dniami i po trafieniach Jana Czuwary i Arkadiusza Moryto w 18. minucie udało nam się dojść do stanu 8:8! Co prawda nie mieliśmy recepty na zatrzymanie Diki Mema, ale poza tym prezentowaliśmy się naprawdę dobrze. Dwie minuty później zresztą, mimo gry w osłabieniu, mieliśmy szansę, by wyjść na prowadzenie. Niestety gospodarze świetnie zagrali w defensywie i nie pozwolili rzucić nam bramki, a chwilę później wywalczyli rzut karny, który na bramkę zamienił Kentin Mahe. Bardzo dobrą partię rozgrywał w naszej bramce "Loczek", ale niestety momentami wróciły demony z meczu w Gdańsku. Francuzi bardzo łatwo przedzierali się przez naszą defensywę i odzyskali trzybramkową przewagę. Ostatecznie do szatni zeszli przy wyniku 16:14, który i tak, biorąc pod uwagę spotkanie sprzed trzech dni, nie był dla nas taki zły. Bohaterem ostatnich minut był Czuwara, który wykorzystał dwa rzuty karne, a w ostatnich sekundach pokonał Gerarda z kontry i w dużej mierze dzięki niemu cały czas pozostawaliśmy w grze. Czytaj także: "Nafciarze" zdobyli twierdzę "Smoków" "Biało-Czerwoni" powalczyli z mistrzami olimpijskimi Niestety po zmianie stron znów dały o sobie znać nasze kłopoty ze skutecznością i w 40. minutach Francuzi dołożyli nam kolejne dwie bramki, prowadząc 21:17. W bramce gospodarzy pojawił się Charles Bolzinger, który sprawiał nam spore problemy. W naszym zespole dwie bramki zdobył Damian Przytuła, pokazując się z całkiem niezłej strony. W 41. minucie Morawski zatrzymał z rzutu karnego Mahe, znów dając sygnał do odrabiania strat. I stopniowo to się udawało, bo gospodarze zdecydowanie nie prezentowali się tak dobrze, jak podczas meczu w Ergo Arenie, a nasza defensywa była zdecydowanie lepiej zorganizowana niż przed trzeba dniami. Na dziesięć minut przed końcem meczu mistrzowie olimpijscy prowadzili 25:23, co cały czas dawało nam szansę na korzystny wynik. W samej końcówce Bolzinger znów dawał nam się we znaki i choć Morawski dał nam szansę na wyprowadzenie kilku akcji, to jednak jego vis-a-vis również spisywał się świetnie. Dwie minuty przed końcową syreną Kamil Syprzak trafił z rzutu karnego, ale Francuzi prowadzili 28:26. Chwilę później na kapitalnego gola Mema ze środka odpowiedział Maciej Gębala. Czas jednak działał na korzyść gospodarzy, którzy w ostatnich sekundach grali długo i ostatecznie wygrali ten mecz 30:27. Było to jednak całkiem niezłe spotkanie w wykonaniu "Biało-Czerwonych", którzy postawili się mistrzom olimpijskim i zostawili po sobie sobie wrażenie. Przed reprezentacją Polski jeszcze dwa spotkania w eliminacjach do mistrzostw Europy, w których nasza drużyna zmierzy się z Włochami i Łotwą. To one będą rozstrzygające w kwestii awansu Polaków na ten turniej, choć chyba nikt nie ma wątpliwości, że nasza drużyna narodowa ten awans wywalczy. Francja - Polska 30:27 (16:14)