- Nie wiem, jak to wyglądało z boku, ale ciężko było skupić się na tym meczu. Strasznie dużo było zewnętrznych aspektów samego spotkania. Nie wiedzieliśmy, kim tak naprawdę zagramy, ale wiedzieliśmy, że ci, co będą na boisku, muszą zostawić na nim wszystko, aby wygrać. I to nam się udało - mówił po meczu z rozmowie z Interią Kamil Syprzak.Czytaj także: Kapitalny mecz na otwarcie, zwycięstwo Polaków Obrotowy reprezentacji Polski przyznał, że choć wynik tego nie pokazywał, to spotkanie kosztowało "Biało-Czerwonych" sporo sił. - To nie było łatwe zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że mamy dodatni bilans spotkań z Austriakami, dziś go zresztą poprawiliśmy, ale z mojej perspektywy był to ciężki fizycznie mecz. Rywale grali twardo w obronie, ale nie ustrzegli się błędów i kilka razy udało nam się ich oszukać - mówił zawodnik Paris Saint-Germain. Doświadczony obrotowy przyznał, że czuje się liderem tej drużyny i nie ucieka od odpowiedzialności, kiedy przychodzą cięższe momenty, choć podkreślał też, że w drużynie stworzył się świetny kolektyw. - W takich spotkaniach staram się motywować zespół, aby podnieść go na duchu i przekazać swoje doświadczenie. Już od 12 lat jestem w tej reprezentacji i gdzieś tam stanowię o jej sile, raz bardziej, a raz mniej. To fajny kolektyw, który coraz lepiej funkcjonuje. My się sami bardzo nakręcamy, to widać z boku, bo meczem żyją wszyscy, nawet ci na trybunach - mówił Syprzak.Choć zwycięstwo nad Austrią jest niezwykle cenne, to obrotowy naszej reprezentacji przestrzega przed przedwczesnym przyznawaniem sobie awansu. - Jest zdecydowanie za wcześnie. Do awansu z grupy musimy wygrać jeszcze jedno spotkanie i musimy się jak najlepiej do tego przygotować. A czy nam się to uda? Niedługo się okaże - powiedział w rozmowie z Interią reprezentant Polski.