Niestety już przed turniejem z reprezentacji Polski, z powodu otrzymania pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa, wypadło dwóch naszych zawodników, a już po przylocie do Bratysławy taki sam los spotkał kolejną piątkę i selekcjoner Patryk Rombel musiał dowoływać graczy z szerokiej kadry. Nie tylko "Biało-Czerwoni" mają covidowe problemy i wiele wskazuje na to, że czekają nas "koronamistrzostwa". - To wszystko, co się wydarzyło do tej pory, pozwala nam używać takiego określenia i uważam, że będzie to turniej nierówny, nie do końca sprawiedliwy, loteryjny dla wszystkich zespołów, no bo tak naprawdę, kto jest w stanie dać gwarancję, że w drugim czy trzecim meczu fazy wstępnej zagra w takim składzie, w jakim rozpoczął mistrzostwa Europy? Wszystko, co się dzieje wokół tego turnieju, jest wręcz nieprawdopodobne. Odbieramy to wszystko, jako coś surrealistycznego. Historia mistrzowskich imprez przyzwyczaiła nas do tego, że EHF to federacja, która niezwykle rzadko notuje wpadki. W kwestiach organizacyjnych zazwyczaj wszystko jest na tip top. A dziś mierzymy się z imprezą sportową, która raz po raz przynosi nieprawdopodobne informacje i zastanawiamy się wszyscy, czy to się naprawdę dzieje? - mówi w rozmowie z Interią Iwona Niedźwiedź. ME: Sporo niewiadomych w polskim obozie Była reprezentantka Polski uważa jednak, że mimo wielu problemów nie powinno dojść do przerwania lub zakłócenia turnieju, choć sytuacja może ulec zmianie. - Zakładam każdy scenariusz. Dużo może zależeć od zespołów. Jeśli skala emocji, rozczarowań, wywinduje w jakieś wysokie rejony to kto wie, czy w emocjach nie zostaną podjęte takie decyzje, choć na ten moment nic nie wskazuje na to, żeby to zmierzało w tym kierunku. No i nie zakładam, że ze strony europejskiej federacji zapadną takie decyzje. Czytaj także: Koronawirus zaatakował Polaków Przed turniejem kibice reprezentacji Polski zastanawiali się, czy naszej drużynie uda się wyjść z grupy i awansować do fazy zasadniczej turnieju. Niestety po wszystkich problemach Patryk Rombla i jego podopiecznych ciężko cokolwiek przewidywać i stawiać przed "Biało-Czerwonymi" konkretne wymagania. - Nie wiem, czy na ten moment jesteśmy w stanie określić cele albo możliwości tego zespołu. Tak naprawdę nie wiemy, w jakim zestawieniu personalnym ta drużyna rozegra pierwszy mecz z Austrią. Dziś odbyła się konferencja z udziałem trenera i kadrowiczów. I z Bratysławy płyną takie informacje, że nie byliśmy w stanie określić nawet, czy uda się odbyć trening ani jaka "16" znajdzie się w protokole. Cała organizacja, liczba testów, przepływ informacji między osobami odpowiedzialnymi za przekaz jest tak daleka od dobrej, że trudno cokolwiek powiedzieć. Absolutnie na pierwszy plan wysuwa się organizacja turnieju i to na pewno nie w pozytywnym znaczeniu. Miejmy nadzieje, że jak zaczniemy granie, to te wszystkie negatywne aspekty odejdą w zapomnienie i będziemy się delektować tym turniejem - uważa Niedźwiedź. Czy zatem największe niespodzianki na turnieju mogą sprawić drużyny najmniej doświadczone przez koronawirusa? Kto zdaniem Iwony Niedźwiedź jest faworytem do zwycięstwa w turnieju? - Patrząc na to, jak to wszystko przebiegało np. w reprezentacji Francji, która jest jednym faworytów do wygrania turnieju, to oni już tego koronawirusa przeszli, no i może wyczerpali limit zachorowań? Choć to też nie jest żaden pewnik. Według mnie Duńczycy, będą mocnym rywalem, dobrze prezentowali się w meczach towarzyskich przed Euro no i chcą się zrehabilitować za nieudane ostanie Euro. Ten duet widzę w roli faworytów tych mistrzostw. Natomiast uciekałabym od prognozowania, bo to na ten moment ten turniej to jedna wielka loteria - przyznaje była reprezentantka Polski.