- Omówiliśmy bardzo dokładnie spotkanie z Tunezją. Dwa razy je obejrzeliśmy i analizowaliśmy, co zrobiliśmy źle. W meczu z Koreą było całkowicie inne nastawienie, już od początku, od rozgrzewki było widać, że jesteśmy drużyną, która bardziej chce. A tego zabrakło w pierwszym meczu. Dobrze popracowała obrona, dlatego też bramkarze byli w stanie odbić kilka piłek więcej i z tego udało się też wyprowadzić kontrataki i zdobyliśmy parę łatwych bramek. Na pewno grę w defensywie i wolę walki musimy zapisać sobie na plus - powiedział w rozmowie z Interią Bartłomiej Bis. Po meczu z Tunezją selekcjoner naszej kadry Patryk Rombel narzekał, że zbyt wiele bramek padło przez środek, który miał być naszą silną bronią. Bis, jeden z graczy odpowiedzialnych za obronę na tej pozycji, był zadowolony, że w meczu z Koreą akurat w tym aspekcie nastąpiła znaczna poprawa. - Udowodniliśmy, że nasz środek obrony potrafi postawić twarde warunki rywalom. W meczu z Brazylią tęż będziemy chcieli to zaprezentować i zbliżając się do mistrzostw świata krok po kroku pokazywać, że polska obrona to monolit, przez który ciężko się przedrzeć. Czytaj także: "Przeciwnik egzotyczny, ale niewygodny" Przed mistrzostwami świata groźnej kontuzji doznał Kamil Syprzak, jeden z liderów naszej kadry i jego udział w czempionacie jest wykluczony. Pod znakiem zapytania stał też udział Szymona Sićko, ale gracz Łomży Industrii Kielce powoli wraca do zdrowia i powinien być gotowy na pierwszy mecz MŚ z Francją. Reszta naszych reprezentantów jest na szczęście zdrowa. - Kamila niestety z nami nie będzie, ale Szymon powoli wraca do treningów i już pracuje ze sztabem szkoleniowym. I ma być gotowy na mistrzostwa. Co do reszty, to nie chciałbym zapeszać, ale każdy jest zdrowy i mam nadzieję, że tak pozostanie i dotrwamy do 11 stycznia - mówił po meczu z Koreą Bis.