Dawydzik i Rafał Przybylski otrzymali pozytywne wyniku testów jeszcze w Polsce i zostali na kwarantannie. Ten drugi już wcześniej zdołał dołączyć do reprezentacji i wystąpił nawet w spotkaniu mistrzostw Europy przeciwko Białorusi. Obrotowy Azotów Puławy niestety cały czas musiał pozostawać na kwarantannie, ale jak poinformował Związek Piłki Ręcznej w Polsce, kończy się ona 18 stycznia o północy i zaraz potem zawodnik rusza na Słowację! ME: Dobre wieści dla Polaków - Czuje się dobrze, miałem super warunki tutaj w hotelu w Płocku. Mam nadzieje, że tydzień siedzenia i trenowania w pokoju hotelowym nie wyjdzie aż tak źle - mówił w rozmowie z Interią Dawydzik, podekscytowany możliwością dołączenia do kolegów podczas turnieju rozgrywanego na Słowacji i Węgrzech.Czytaj także: Grał w szczypiorniaka z Lechem Kaczyński. Potem został prezesem PZPN Przypomnijmy, że Polacy już po meczu z Białorusią zapewnili sobie awans do fazy zasadniczej turniej, gdzie w grupie, oprócz Niemców, za rywali będą mieć Hiszpanię, Rosję, Norwegię i Szwecję. To zespoły z najwyższej światowej półki i z pewnością powró obrotowego przed tymi spotkaniami bardzo ucieszy Rombla. To zresztą nie koniec dobrych wieści dla "Biało-Czerwonych". Przed meczem z Niemcami wszystkie testy, z wyjątkiem Macieja Gębali, dały wynik negatywny. Zawodnik ma jednak status ozdrowieńca i jest bardzo prawdopodobne, że EHF dopuści go do gry. Dwa negatywne testy otrzymał również Damian Przytuła, który także opuścił już kwarantannę, jednak w meczu z Niemcami nie zobaczymy go jeszcze w składzie "Biało-Czerwonych".